W Zielonej Górze uczczono 57. rocznicę czynnego protestu mieszkańców w obronie Domu Katolickiego, który chciały zlikwidować komunistyczne władze. Do zajść z udziałem kilku tysięcy ludzi i milicji doszło 30 maja 1960 r. Nazwano je Wydarzeniami Zielonogórskimi.
Główne uroczystości rozpoczęła w niedzielę msza święta w intencji uczestników protestu, która odbyła się w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej.
"Zielonogórskie matki, żony, zielonogórskie kobiety, wraz z nimi uczestnicy tych wydarzeń, zaprotestowali przeciwko walce z wiarą i wolnością człowieka. Bowiem próba zabrania siłą Domu Katolickiego była odebraniem możliwości religijnej formacji poprzez katechezę dzieci i młodzieży, poprzez formację grup modlitewnych i duszpasterskich, stowarzyszeń apostolskich, charytatywnych i kulturalnych" – mówił podczas homilii biskup zielonogórsko-gorzowski Tadeusz Lityński.
Po mszy na placu Powstańców Wielkopolskich odbyła się oficjalna część obchodów. List skierowany do uczestników uroczystości wystosował prezydent RP Andrzej Duda, a odczytał go minister z jego kancelarii Wojciech Kolarski.
"Wydarzenia Zielonogórskie są bardzo ważną częścią tożsamości tego miasta i całej ziemi Lubuskiej. Są ważnym rozdziałem w historii najnowszej Polski. Dlatego cieszę się, że obecnie odzyskują należne miejsce w świadomości społecznej. Uważam, że nasz naród powinien wiedzieć, co stało się tutaj przed 57 laty, bo Zielonogórzanie stoczyli wtedy walkę w obronie prawdy, godności i tożsamości, nie tylko mieszkańców tego miasta, ale również Polaków w całym kraju" – napisał w liście prezydent Andrzej Duda.
"To, że prawie 5 tys. zielonogórzan wtedy powiedziało tej władzy: nie, nie zgadzamy się na taki system, chcemy żyć normalnie, chcemy być ludźmi wiary, ludźmi wolności - to dla tej władzy było ogromne zaskoczenie. Nie spodziewali się takiej reakcji zielonogórzan. Dzisiaj chcemy te wydarzenia przywracać pamięci, bo one zostały wymazane z pamięci" – mówił wojewoda lubuski Władysław Dajczak.
Podczas obchodów wręczono odznaczenia państwowe – Krzyże Wolności i Solidarności – kilku uczestnikom Wydarzeń Zielonogórskich. Następnie zgromadzeni obejrzeli półgodzinne widowisko plenerowe "Ulice wolności" przygotowane przez zielonogórski teatr.
"Dzisiaj żyją jeszcze uczestnicy Wydarzeń Zielonogórskich. Jest więc szansa im podziękować, uhonorować odznaczyć. Pamiętajmy o tym, że na Środkowym Nadodrzu, w ogóle w Polsce miedzy 1956 a 1970 rokiem, nie było wielkich buntów społecznych. Przecież to była ta epoka gomułkowska, która zaciskała pętlę na szyi, socjalizm cała gębą wprowadzała" – powiedział PAP szef komitetu organizacyjnego obchodów, wicewojewoda lubuski Robert Paluch.
Według Palucha wydarzenia te powinny być bardziej znane wśród społeczeństwa, a nawet ujęte w podręcznikach do historii. Przypomniał, że w obronie Kościoła wystąpiło w Zielonej Górze ok. 5 tys. ludzi, a miasto liczyło wówczas ok. 44 tys. mieszkańców.
"196 aresztowań; były daleko idące konsekwencje, wyroki nawet 5-letnie bezwzględnego więzienia. To było straszne dla tych ludzi. Można powiedzieć, że w jakiś sposób utrącono tą chęć dążenia do wolności mieszkańcom Zielonej Góry i jej okolic. Próbowano to zamienić w chuligańskie rozgrywki, a prawda była taka, że to był po prostu atak na Kościół katolicki, który był enklawą wolności" – mówił PAP Paluch.
W ramach obchodów rocznicowych przygotowano wiele wydarzeń. Odbyła się konferencja naukowa, zaprezentowano wystawę historyczną poświęconą zajściom sprzed 57 lat, która była w Sejmie, a teraz można ją oglądać przy zielonogórskiej filharmonii.
"Zielonogórskie matki, żony, zielonogórskie kobiety, wraz z nimi uczestnicy tych wydarzeń, zaprotestowali przeciwko walce z wiarą i wolnością człowieka. Bowiem próba zabrania siłą Domu Katolickiego była odebraniem możliwości religijnej formacji poprzez katechezę dzieci i młodzieży, poprzez formację grup modlitewnych i duszpasterskich, stowarzyszeń apostolskich, charytatywnych i kulturalnych" – mówił podczas homilii biskup zielonogórsko-gorzowski Tadeusz Lityński.
W sobotę rozegrano bieg sztafetowy na symbolicznym dystansie 1960 metrów. Jego trasa prowadziła po zielonogórskim deptaku, w pobliżu miejsc, gdzie toczyły się protesty w obronie Domu Katolickiego.
Kolejnym elementem przywracania pamięci o zielonogórskiej historii oporu społeczeństwa wobec szykanowania Kościoła przez władze PRL jest filmu pt. "Wydarzenia Zielonogórskie 1960. Bitwa o Dom Katolicki", którego pomysłodawcą była "Gazeta Lubuska". Ukazało się także czwarte wydanie monografii poświęconej protestowi z 1960 roku.
Według źródeł historycznych w poniedziałkowy poranek 30 maja 1960 r. setki zielonogórzan stanęło w obronie Domu Katolickiego i ks. Kazimierza Michalskiego. Duchowny od 1945 roku był polskim proboszczem w poniemieckiej Zielonej Górze, która przypadła Polsce. Ksiądz stał się inicjatorem życia religijnego i społeczno-kulturalnego miasta. Za to był represjonowany przez komunistyczne władze. W Domu Katolickim znajdowały się m.in.: oddział Caritasu, lokalna redakcja czasopisma "Słowo Powszechne" oraz odbywały się tam lekcje religii.
15 marca 1960 r. wydział spraw lokalowych w Zielonej Górze wydał nakaz opuszczenia budynku, celem przejęcia go przez miasto. Kuria biskupia odrzuciła żądanie na początku maja. Władze zagroziły wówczas stronie kościelnej przymusowym wykwaterowaniem.
Ks. Michalski podjął się obrony tej placówki. Poprosił parafian o podpisywanie petycji do Rady Państwa o cofnięcie decyzji o eksmisji. Rada odrzuciła petycję. O planowanej eksmisji informowano we wszystkich parafiach, a służby bezpieczeństwa szykowały się do przejęcia przejmowania domu katolickiego 30 maja 1960 r.
Według wielu obserwatorów, w kulminacyjnym momencie protest w obronie Domu Katolickiego zgromadził około 5 tys. ludzi. Podczas zajść zatrzymano 333 demonstrantów. Niewiele mniejsza liczba osób poniosła sankcje ze strony władz.
W przejętym przez władze Domu Katolickim utworzono siedzibę państwowej filharmonii zielonogórskiej, która funkcjonuje tam po dziś dzień.
W tym wymiarze protest w Zielonej Górze był jednym z największych, jakie miały miejsce w PRL od czerwca 1956 do grudnia 1970 roku. Mimo to wiedza o nim do dziś nie dotarła do szerszych kręgów społecznych.
Wydarzenia zielonogórskie były jednym z ogniw całego łańcucha działań antykościelnych, które władza państwowa podejmowała w tamtych czasach w całym kraju. (PAP)
mmd/ wkt/