Motywacje kolaborantów w okresie stalinizmu - to temat wtorkowej konferencji IPN "Oblicza zdrady", jaka odbyła się w Warszawie. Była ona poświęcona ludziom, którzy - działając w strukturach podziemia niepodległościowego - zostali współpracownikami aparatu represji PRL.
Podczas konferencji, która odbyła się w Centrum Edukacyjnym IPN Przystanek Historia im. prof. Janusza Kurtyki w Warszawie, prelegenci przedstawili postaci polskiego podziemia niepodległościowego, które przeszły na stronę komunistów. Historycy przedstawili sposoby pozyskania ich do współpracy przez resort bezpieczeństwa, skalę wykorzystania do działań operacyjnych.
"Dobór postaci na konferencję naukową +Oblicza zdrady+ wynika z wieloletnich badań historyków zajmujących się podziemiem niepodległościowym. Z jednej strony dotyczą one niepodległościowych organizacji, a z drugiej badana jest działalność resortu bezpieczeństwa w pierwszej powojennej dekadzie. Analizując te konkretne struktury i organizacje, natrafialiśmy na ślady świadczące o działalności operacyjnej resortu bezpieczeństwa. W wyniku tych badań, wyizolowaliśmy postacie, które z punktu widzenia skuteczności działań operacyjnych, okazywały się najważniejsze dla danych środowisk, dla danych regionów, czy rozpracowań" - powiedział dr Tomasz Łabuszewski z IPN.
Tajna współpraca dotyczyła byłych żołnierzy AK, WIN czy NSZ. Wśród nich omówiono m.in. przypadek Stefana Gussa współodpowiedzialnego za rozpracowanie grupy pułkownika Witolda Pileckiego oraz Kazimierza Czarnockiego, którego kolaboracja doprowadziła do rozbicia kontrwywiadu Wolności i Niezawisłości.
"Chcieliśmy pokazać dalszą drogę tych postaci, którzy przeszli ze strony walczących o niepodległość Polski na stronę komunistyczną. W jaki sposób resort bezpieczeństwa płacił tym ludziom za usługi, które im świadczyli. W części omówionych przypadków, dochodziło nawet do przyjęcia na służbę. Zostanie funkcjonariuszem było najwyższym dowodem awansu. To pokazywało, że strona komunistyczna miała do tych konkretnych ludzi całkowite zaufanie, godząc się na ich wejście w szeregi elitarnych formacji służb specjalnych PRL. Służb, dzięki którym ustrój komunistyczny mógł w ogóle w Polsce istnieć" - pokreślił Łabuszewski.
Jak podkreślił, była to forma najwyższej nagrody. "Z perspektywy czasów współczesnych, trudno jest zrozumieć, że w tych przypadkach nie chodziło o awanse finansowe, lecz o zaszeregowanie zawodowe. Musimy pamiętać o tym, że w czasach PRL-u, to wojskowe służby informacyjne, urząd bezpieczeństwa, służba bezpieczeństwa, stanowiły tą elitę, ten prawdziwy +kościec+ państwa. Było to prawdziwe +państwo w państwie+. Służba dawała niemal nieograniczone możliwości. Niektórzy funkcjonariusze po zakończeniu służby, zaczynali karierę np. w dyplomacji" - dodał.
Jak zaznaczył historyk IPN kolaboracja z komunistycznym aparatem represji miała różne oblicza, rozróżniając "osoby, które niosły ze sobą element dramatu, który oddziela prawdziwych zdrajców od ludzi złamanych. To dwie zupełnie oddzielne kategorie".
"Najbardziej symboliczną z przedstawionych dzisiaj postaci jest jednak Henryk Wendrowski, z uwagi na rozmiar , jakiej stał się przyczyną. Człowiek o niebywałych zdolnościach operacyjnych, który właściwie stoi za jednymi z największych operacji komunistycznych służb w pierwszej dekadzie okresu powojennego. Te operacje były najbardziej krwawe, dlatego Henryk Wendrowski jest postacią absolutnie kluczową i najważniejszą z omawianego przez nas grona. Wendrowski był osobą, którego własna inicjatywa doprowadziła do śmierci ponad setki ludzi" - przypomniał.
Konferencja „Oblicza zdrady” została zorganizowana w ramach Centralnego Projektu Badawczego „Podziemie niepodległościowe w Polsce 1944–1956". IPN planuje także publikację, w której znajdą się wszystkie zaprezentowane historie postaci.
autor: Maciej Puchłowski
mmmp/ agz