Przedstawiciele partii opozycyjnych w Bundestagu - Zielonych i Lewicy - skrytykowali podczas debaty w środę działalność Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie i wezwali jej szefa Manfreda Kittla do ustąpienia. Jego dymisji chce też rada naukowa fundacji.
"Jesteśmy nastawieni krytycznie do aktualnego projektu fundacji" - powiedziała Anja Hajduk z Zielonych podczas debaty w parlamencie o projekcie budżetu na 2015 rok. Zignorowanie przez dyrektora fundacji, który działał na własną rękę, stanowiska rady naukowej "potwierdziło nasze zastrzeżenia" - dodała.
"Oczekuję, że wyciągnie pani (personalne) konsekwencje" - powiedziała Hajduk, zwracając się do minister stanu ds. kultury w urzędzie kanclerskim Moniki Gruetters. Posłanka Zielonych zapowiedziała, że będzie się nadal domagała skreślenia funduszy dla fundacji, dopóki nie zostanie stworzona "nowa perspektywa" dla tej instytucji.
"Wystawa jest skandalem" - mówiła Sigrid Hupach z Lewicy, zaznaczając, że odpowiedzialność ponosi dyrektor fundacji Kittel. Zarzuciła mu, że stawia wypędzenie Niemców na pierwszym miejscu. Powiedziała też, że Kittel próbował bagatelizować udział byłych nazistów we władzach Związku Wypędzonych po 1945 roku. Z tym kierownictwem fundacja nie będzie w stanie przedstawić historii w sposób obiektywny - dodała. "Jak długo jeszcze chce pani finansować tę fundację" - pytała Hupach minister stanu, podkreślając, że z budżetu na ten cel co roku wydaje się 2,5 mln euro.
Zadaniem powołanej przez Bundestag w 2008 roku Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie jest stworzenie w Berlinie ośrodka dokumentacyjno-informacyjnego poświęconego przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku. Placówka ulokowana w centrum stolicy Niemiec ma być gotowa w drugiej połowie obecnej dekady.
Zadaniem powołanej przez Bundestag w 2008 roku Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie jest stworzenie w Berlinie ośrodka dokumentacyjno-informacyjnego poświęconego przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku. Placówka ulokowana w centrum stolicy Niemiec ma być gotowa w drugiej połowie obecnej dekady.
Dyrektor fundacji, bawarski historyk Manfred Kittel przygotował pokazywaną od początku listopada w Niemieckim Muzeum Historii wystawę, pomyślaną jako zapowiedź przyszłej ekspozycji stałej. Jego dzieło spotkało się z ostrą krytyką rady naukowej fundacji, w której reprezentowani są też historycy polscy. Ich zdaniem dyrektor wbrew wcześniejszym ustaleniom skoncentrował się na wysiedleniach Niemców, chociaż miały one być tylko jednym z wielu elementów ekspozycji. Naukowcy wytknęli mu też szereg błędów merytorycznych.
Przewodniczący rady naukowej fundacji Stefan Troebst po spotkaniu z Gruetters w zeszłym tygodniu sugerował w rozmowie z PAP, że przedstawicielka rządu jest gotowa do zwolnienia Kittla.
W obronie Kittla stanął polityk bawarskiej CSU Christian Schmidt, kierujący w rządzie Angeli Merkel resortem rolnictwa. "Dyrektor wykonał wspaniałą pracę" - powiedział Schmidt w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk. To przecież niemiecka fundacja i powinna zajmować się przede wszystkim wypędzeniem Niemców - tłumaczył. Jego zdaniem krytycy dyrektora postępują "nie po europejsku".
Spór o upamiętnienie niemieckich ofiar przymusowych wysiedleń przez wiele lat zatruwał stosunki polsko-niemieckie. Inicjatywa zbudowania Centrum przeciwko Wypędzeniom wyszła pod koniec lat w 90. od ówczesnej szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach. Jej propozycja spotkała się z bardzo krytycznym przyjęciem w Polsce i Czechach.
W celu rozwiązania konfliktu w 2005 roku odpowiedzialność za projekt, realizowany przez ziomkostwa skupione wokół Steinbach, przejął niemiecki rząd. Bundestag powołał do życia Fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie i podporządkował ją merytorycznie renomowanej placówce naukowej - DHM. Berlin nie zgodził się na wejście Steinbach do rady fundacji.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/