Prawie wszyscy przedstawiciele organizacji kresowych, którzy wzięli udział w środę w spotkaniu dotyczącym powołania w woj. opolskim Muzeum Kresów Wschodnich, opowiedzieli się za jego utworzeniem. Wzięło w nim udział kilkudziesięciu przedstawicieli dziewięciu organizacji zrzeszających Kresowian.
Ideę powołania takiej instytucji poparła m.in. Teresa Sajan ze Stowarzyszenia Sybiraków w Nysie. Jej zdaniem na Opolszczyźnie, gdzie po II wojnie światowej trafiły tysiące Kresowian, powinno być miejsce gromadzące ich dokumenty i pamiątki, tak by „przetrwały one dla dzieci i wnuków”. Za utworzeniem muzeum była też Joanna Mirecka ze Związku Tarnopolan w Opolu. Jej zdaniem zainteresowanie historią Kresów i Polaków na Kresach – sądząc np. po liczbie osób jeżdżących na wycieczki na wschód – jest duże.
Krystyna Rostocka i prof. Maria Kalczyńska z Towarzystwa Polonia - Kresy zaznaczyły, że placówka powinna pełnić nie tylko funkcję muzeum, ale też domu spotkań dla Kresowian, w którym kolejne ich pokolenia mogłyby kultywować tradycje.
Ks. Grzegorz Kopij – pomysłodawca utworzenia muzeum Kresów w woj. opolskim – przekonywał, że powinno powstać jedno miejsce, w którym gromadzone byłyby pamiątki, dokumenty czy powstające o Kresach wydawnictwa. W przeciwnym razie – jego zdaniem – rzeczy te mogą zaginąć.
Ks. Grzegorz Kopij – pomysłodawca utworzenia muzeum Kresów w woj. opolskim – przekonywał, że powinno powstać jedno miejsce, w którym gromadzone byłyby pamiątki, dokumenty czy powstające o Kresach wydawnictwa. W przeciwnym razie – jego zdaniem – rzeczy te mogą zaginąć. Ks. Kopij podał przykład wnuków, którzy po babci kresowiance odziedziczyli dom, a pozostawione przez nią dokumenty i pamiątki wyrzucili. „To nie był pojedynczy przypadek” – mówił duchowny.
Sceptyczna wobec idei utworzenia muzeum była natomiast prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z Opola Irena Kalita. Argumentowała, że „nie ma dziś muzeum czy biblioteki wojewódzkiej, które nie miałyby wystawy o Kresach”. Skutkiem tego – jej zdaniem – jest fakt, iż pozostało już mało pamiątek, które mogłyby się w muzeum znaleźć. „Przede wszystkim rzecz jednak nie w samym muzeum, a w tym by trafić z tematyką Kresów do społeczeństwa” – mówiła. W jej opinii zainteresowanie wydarzeniami dotyczącymi Kresów – uroczystościami, prelekcjami czy wystawami po ich otwarciu - jest niewielkie.
„Chodzi właśnie o to, by to co jest dziś w różnych miejscach zebrać w jednym i tchnąć w nie życie – organizować cykliczne, choćby comiesięczne spotkania. Dać możliwość codziennych, nieformalnych spotkań przy kawie środowisku Kresowian i w ten sposób integrować środowisko, zainteresować jego tematyką” – tłumaczył z kolei przewodniczący sejmiku woj. opolskiego Bogusław Wierdak.
Zapowiedział, że na przełomie sierpnia i września zorganizuje kolejne spotkanie z Kresowianami, na którym zaproponuje już konkretną – jedną lub dwie lokalizacje na placówkę w Opolu oraz przedstawi program działań jej powołania. Wierdak dodał, że o inicjatywie utworzenia placówki poinformował też ministerstwa kultury. „To, czy będzie to inicjatywa ogólnopolska, czy regionalna zależy o szeregu czynników. Póki co nie będziemy się oglądać na Warszawę i taką inicjatywę podejmiemy sami” – zaznaczył Wierdak.
Największy ruch przesiedleńczy po przesunięciu granic Polski na zachód miał miejsce w latach 1944-1946, a druga tura - w końcu lat 50. Ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 1950 r. wynikało, że na 809 tys. ówczesnych mieszkańców woj. opolskiego ogółem, "przybyłych z ZSRR" było 180 tys. (PAP)
kat/ ls/