Przyjaciele i koledzy pożegnali w środę adwokatkę, byłą przewodniczącą Czeskiej Rady Narodowej i minister sprawiedliwości w latach 1989-1990 Dagmar Bureszovą. Dama czeskiej polityki i czeskiej sprawiedliwości, jak ją nazywano, zmarła 30 czerwca w wieku 88 lat.
W latach komunizmu Dagmar Bureszova była adwokatką broniącą m.in. dysydentów. Przed czechosłowackimi sądami broniła między innymi czeskiego prozaika Milana Kunderę, a także, co szczególnie jej pamiętano, matkę Jana Palacha, który podpalił się w 1969 roku w proteście przeciwko okupacji Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego.
„Była szlachetna i sprawiedliwa” – wspominał zmarłą jej kolega, przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Pavel Rychetsky. „Wbrew wszystkiemu starała się, żeby niemożliwe stawało się możliwym” – mówił. „Jeżeli czegoś nienawidziła, to niesprawiedliwości i tchórzostwa. Była wspaniała, ale w taki dystyngowany sposób (...)” – dodał.
Były minister sprawiedliwości Tomasz Sokol przypomniał, że o Bureszovej mawiano, że jest "Damą pisaną wielką literą", która była dla młodych adwokatów moralnym wzorem. Zachowywała się wspaniale w latach, gdy inni woleli uciec od konfliktu z reżimem - zauważył. "Była znana jako elitarna adwokatka i jednocześnie jako dama. Kiedy później dowiedziałem się, że pod takim kryptonimem, który nadali jej szpicle, figurowała w aktach służby bezpieczeństwa, wcale mnie to nie zaskoczyło. Gdy dama jest prawdziwa damą, widzą to i pachołki” – mówił Sokol.
Po upadku komunizmu Bureszova między innymi doprowadziła do uchwalenia ustawy o pozasądowych rehabilitacjach osób skazanych przez reżim. Udało jej się także pomóc bliskim zamordowanej przez komunistów w latach 50. działaczki politycznej Milady Horakovej w odzyskaniu prywatnej korespondencji.
„Jeżeli wierzycie w anioły, to ona była jednym z nich. Jest nim w dalszym ciągu i gdzieś na górze uśmiecha się i trzyma w ręku wagę sprawiedliwości” – mówił przy pożegnaniu Bureszovej Rychetsky.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ ndz/ mc/