Decyzja NSA oznacza likwidację dotychczasowego Muzeum II Wojny Światowej - powiedział w środę dyrektor placówki Paweł Machcewicz. Jednocześnie zaapelował do ministra kultury Piotra Glińskiego o to, aby wystawa muzeum przetrwała.
Naczelny Sąd Administracyjny uchylił w środę postanowienie WSA w Warszawie wstrzymujące połączenie Muzeum II Wojny Światowej oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia w tej sprawie. MKiDN zapowiedziało niezwłoczne połączenie placówek.
"Musimy przyjąć orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oznacza to likwidację dotychczasowego Muzeum II Wojny Światowej poprzez wykreślenie naszego muzeum z rejestru. Powstanie nowa instytucja kultury, to jest precyzowane w zarządzeniu ministra kultury wydanym jeszcze we wrześniu (o połączeniu obu muzeów - PAP). Ta nowa instytucja kultury będzie nosiła taką samą nazwę, czyli Muzeum II Wojny Światowej, ale będzie nową, inną instytucją kultury. Minister nakreślił zadania, profil działalności tej instytucji. One dotyczą przede wszystkim historii Westerplatte, wojny obronnej 1939 roku. To jest w zarządzeniu ministra" - powiedział Machcewicz na środowej konferencji prasowej w Gdańsku.
Paweł Machcewicz: Orzeczenie NSA oznacza likwidację dotychczasowego MIIWŚ poprzez wykreślenie naszego muzeum z rejestru. Powstanie nowa instytucja kultury, to jest precyzowane w zarządzeniu ministra kultury wydanym jeszcze we wrześniu. Ta nowa instytucja kultury będzie nosiła taką samą nazwę, czyli MIIWŚ, ale będzie nową, inną instytucją kultury. Minister nakreślił zadania, profil działalności tej instytucji. One dotyczą przede wszystkim historii Westerplatte, wojny obronnej 1939 roku. To jest w zarządzeniu ministra.
Według dyrektora MIIWŚ, sąd uznał, że kwestia łączenia muzeów „nie podlega w ogóle kognicji sądów administracyjnych”. „Czyli NSA uznał, że nie jest władny do rozstrzygania decyzji ministra odnoszącej się do łączenia muzeów. Musimy oczywiście przyjąć takie orzeczenie NSA” - zaznaczył.
Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że - ponieważ zniknie muzeum, którego jest dyrektorem - to zostanie przerwana także jego kadencja, która "według prawa powinna trwać do końca roku 2019". "Tak jak inni dyrektorzy muzeów, jak inni dyrektorzy instytucji kultury mam wieloletnią kadencję. Te wieloletnie kadencje miały gwarantować autonomię instytucji kultury wobec świata polityki, wobec ministra kultury. Okazało się jednak, że jest sposób na przerwanie tej kadencji" - powiedział Machcewicz.
"W moim przekonaniu to był główny cel operacji łączenia muzeów. Tym celem było także, jak wszystko na to wskazywało, niedopuszczenie do zaprezentowania publiczności wystawy w takim kształcie, w jakim ją przygotowywaliśmy. Ten cel akurat nie zostanie zrealizowany. Udało nam się dokończyć budowę muzeum, dokończyć montaż wystawy i otworzyć muzeum (zostało otwarte 23 marca - PAP)" - dodał.
"Wystawa jest otwarta. (...) To najważniejsze, że mogliśmy ją zaprezentować Polakom i zwiedzającym z innych krajów. Chciałbym zaapelować do ministra kultury o niewprowadzanie żadnych zmian do wystawy. Ta wystawa powinna być oceniona przez zwiedzających. Dajmy szansę kolejnym tysiącom, setkom tysięcy Polaków i cudzoziemców do obejrzenia tej wystawy i wyrobienia sobie zdania. Apeluję do ministra kultury, aby ta wystawa przetrwała" - podkreślił.
Dodał, że wystawę w ostatnich 10 dniach odwiedziło kilkanaście tysięcy osób.
Machcewicz podziękował m.in. za wsparcie dla muzeum w ostatnich miesiącach. „To był cały łańcuch ludzi dobrej woli, poczynając od kombatantów po te osoby, które przekazały nam często najcenniejsze rodzinne pamiątki do muzeum, które są współtwórcami tego muzeum i tej wystawy. Połowa eksponatów na wystawie to są dary od indywidualnych osób. I mam nadzieję, że ta wystawa nie ulegnie zmianie i destrukcji, bo ona jest zapisem żywej pamięci, żywych emocji Polaków”
"Wystawa jest otwarta. (...) To najważniejsze, że mogliśmy ją zaprezentować Polakom i zwiedzającym z innych krajów. Chciałbym zaapelować do ministra kultury o niewprowadzanie żadnych zmian do wystawy. Ta wystawa powinna być oceniona przez zwiedzających. Dajmy szansę kolejnym tysiącom, setkom tysięcy Polaków i cudzoziemców do obejrzenia tej wystawy i wyrobienia sobie zdania. Apeluję do ministra kultury, aby ta wystawa przetrwała" - podkreślił dyrektor MIIWŚ.
„Bardzo byśmy chcieli, żeby to muzeum było traktowane jako wartość ogólnonarodowa, niezależnie od tego, kto będzie dyrektorem. To muzeum, ta wystawa ma szansę dobrze służyć Polsce. I mam nadzieję, że przekonają się o tym także pan minister (kultury, Piotr) Gliński i (wiceminister kultury, Jarosław) Sellin, gdy wreszcie przybędą tutaj, jak mnie nie będzie już zapewne, do zdobytego muzeum. Obejrzą wystawę i przekonają się, że to jest bardzo dobra wystawa i zarzuty pod jej adresem były niczym nieuzasadnione” – mówił dyrektor MIIWŚ.
Ocenił, że zmiany w wystawie, jeśli do nich dojdzie, będą się teraz „działy na widoku publicznym”. „Liczę, że państwo jako dziennikarze będziecie się temu przyglądali. Myślę, że takie zmiany byłyby nieprawdopodobnie drogie – wystawa kosztowała 55 mln zł. Byłoby to też gigantycznym skandalem: nigdy wcześniej w Polsce po 1989 r. w wyniku decyzji polityków nie zmieniano kształtu wystaw. To, co różni demokratyczne państwo prawa od państwa sprzed 1989 r., jest m.in. autonomia instytucji kultury. Ani minister, ani premier nie jest właścicielem jakiejkolwiek instytucji kultury” – dodał.
Machcewicz zaznaczył, że ówczesny premier Donald Tusk, który był pomysłodawcą powstania MIIWŚ, nigdy nie ingerował w jego kształt. "I dla nas to jest model, jak powinna wyglądać polityka historyczna. Politycy powinni podejmować decyzje o tworzeniu instytucji kultury, ale ich realne tworzenie i ich kształt powinni pozostawiać historykom i muzealnikom" - dodał.
Wyjaśnił, że pozostaje jeszcze kwestia praw autorskich. „Ta wystawa jest dziełem, jest utworem. Więc minister Gliński może zastąpić ją całkowitą nową wystawą, może ją usunąć, ale nie może jej dowolnie zmieniać, bo ona chroniona prawami autorskimi” – ocenił Machcewicz.
Jak podkreślił, „nie widzi powodów, żeby podawać się do dymisji”. „Bo ja swoje obowiązki wykonuję i wykonywałem i doprowadziłem do otwarcia muzeum. Poza tym nie ma potrzeby, żebym poddawał się do dymisji – bo tu będzie inny mechanizm: przestanie istnieć muzeum, którego ja będę dyrektorem. Więc, jak sądzę, nie będę otrzymywał żadnego wypowiedzenia” – mówił. Machcewicz przyznał, że po odejściu z MIIWŚ zamierza wrócić do pracy naukowej.
Jego zdaniem prawdopodobnie w najbliższych dniach w MIIWŚ pojawi się wraz z zespołem pełnomocnik ministra kultury ds. połączenia obu muzeów Zbigniew Wawer i rozpocznie ponowną inwentaryzację majątku placówki. „Według naszej oceny, wstrzymanie operacji finansowych istniejącej jednostki i wykreślenie jej z rejestru muzeów może nastąpić dopiero po zakończeniu miesiąca. Więc zakładam, że muzeum będzie istniało do 30 kwietnia, i od 1 maja będzie tu nowa instytucja kultury o tej samej nazwie. Nic więcej poza tym nie wiemy” – dodał Machcewicz.
Członek Rady Powierniczej MIIWŚ Jacek Taylor powiedział, że cała sytuacja przypomina mu lata PRL. "O tym, że władze państwowe, ministrowie będą decydowali o treści tego, co się drukuje w gazetach, wydaje w oficynach i wystawia w muzeach to raz po ostatni w Polsce mówiono na XIII Plenum KC PZPR w lipcu 1963 r. w Warszawie. Nie chciałbym tego słyszeć teraz, a niestety daje się słyszeć takie głosy" - ocenił.(PAP)
rop/ itm/