PiS chodzi o przeprowadzenie czystek w służbie dyplomatycznej - tak odnieśli się we wtorek do projektu nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej posłowie PO Rafał Trzaskowski i Sławomir Nitras. Dodali, że "takiej czystki nie robiły żadne reżimy".
MSZ przygotowało projekt nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, który zakłada m.in. wygaśnięcie stosunku pracy b. pracowników i współpracowników służb PRL. Proponowane zmiany mają ponadto uelastycznić zasady zatrudniania ekspertów w tej służbie, umożliwić MSZ nawiązywanie z nimi krótszych kontraktów, przy czym m.im. precyzują zasady awansu oraz wymogi kompetencyjne wobec dyplomatów. Na wtorkowym posiedzeniu propozycjami zajął się rząd.
B. wiceszef MSZ, poseł PO Rafał Trzaskowski ocenił projekt ustawy jako "skandaliczny". "Chodzi o przeprowadzenie czystek w służbie zagranicznej" - uznał.
"W przeciągu pół roku ma być dokonany dokładny przegląd służb i to ma posłużyć temu, żeby wszyscy specjaliści, dyplomaci, którzy myślą inaczej niż dzisiejsza ekipa, mogli zostać usunięci i żeby za nich wprowadzić ludzi, którzy są wierni" - dodał.
Trzaskowskiego niepokoi fakt, że specjaliści ds. europejskich, którzy byli obecni na miejscu w Polsce, zostaną włączeni do służby zagranicznej. Według posła PO - specjaliści ci są potrzebni w Polsce, żeby przestrzegać zgodności projektów ustaw z prawem unijnym.
"Tutaj nie chodzi o pozbycie się ludzi, którzy mieli cokolwiek wspólnego ze służbami PRL. Tutaj chodzi o pretekst do tego, żeby dokonać daleko idących czystek dyplomacji" - zaznaczył.
Pełniący w gabinecie cieni PO funkcję wiceszefa MSZ Sławomir Nitras podkreślił, że Polska jest następcą prawnym PRL-u. "Natomiast trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, że osoby dzisiaj pracujące w służbie dyplomatycznej, polscy dyplomaci, to są po pierwsze ludzie kompetentni, a po drugie to są patrioci" - powiedział.
"Polska 27 lat budowała służbę dyplomatyczną. Tak jak wiele innych rzeczy, które budowaliśmy, służba dyplomatyczną jest naszą niepodległą służbą dyplomatyczną" - dodał.
Zaznaczył, że w projekcie ustawy znajduje się zapis, zgodnie z którym wszystkie umowy o pracę polskich dyplomatów w przeciągu pół roku zostaną - z mocy ustawy- rozwiązane. Tylko ci, którym zaproponowane zostaną nowe umowy, wciąż będą zatrudnieni. "Takiej czystki w służbach dyplomatycznych nie robiły żadne reżimy, ani stalinowski ani faszystowski" - ocenił Nitras.
Według niego, projekt ustawy nie ma nic wspólnego ze standardami demokratycznymi. "Jeżeli ta ustawa, nie daj Boże, wejdzie w życie, my będziemy musieli po odsunięciu PiS-u od władzy odwrócić ten proces, powrócić do stanu pierwotnego - wszystkich, którzy pracowali uczciwie w polskiej dyplomacji, po prostu przywrócić" - zapowiedział.
Poseł PO skrytykował zapewnienia PiS-u o odsunięciu od służby dyplomatycznej osób związanych ze służbami PRL.
"Jakże brzmią te zapewnienia PiS o sensie czy celu tej ustawy, kiedy najsłynniejszym dyplomatą zatrudnionym przez PiS jest ambasador Przyłębski, który nie tylko współpracował z SB, ale skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym" - powiedział polityk Platformy.
Andrzej Przyłębski jest obecnie ambasadorem RP w Berlinie. Na początku marca poznański oddział IPN udostępnił teczkę personalną tajnego współpracownika o pseudonimie "Wolfgang", dotyczącą Przyłębskiego. Dokumenty obejmują lata 1979-1980. Wynika z nich, że TW "Wolfgang" "został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 r.", w celu "zapewnienia dopływu informacji operacyjnych dotyczących przejawów działalności antysocjalistycznej w środowisku studenckim w Poznaniu".
Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego. Prokurator Anna Kraśnicka-Wilczyńska, naczelnik Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Poznaniu w rozmowie z PAP w ubiegłym tygodniu podkreśliła, że to oświadczenie jest dla jej instytucji priorytetem.
MSZ w oświadczeniu przesłanym PAP napisało, że nie posiada informacji, aby IPN podważył prawdziwość oświadczenia ambasadora Polski w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego, w którym ten zaprzeczył współpracy z SB. Resort podkreślił, że Przyłębski kilkakrotnie przechodził procedurę sprawdzającą, a sprawa sygnatury w IPN "jest znana" MSZ.
Zaprojektowane przez resort zmiany w ustawie o służbie dyplomatycznej obejmują wprowadzenie sześciomiesięcznego okresu przejściowego, w którym to czasie "dokonany zostanie kompleksowy przegląd kadr służby zagranicznej oraz zaproponowane zostaną nowe warunki pracy i płacy, bądź nastąpi rozwiązanie stosunku pracy z mocy prawa".
W znowelizowanej ustawie o służbie zagranicznej uregulowane zostać mają ponadto zasady wykonywania zadań służby zagranicznej przez funkcjonariuszy służb (Policji, ABW, AW, SKW, SWW, CBA, SG, SW i Państwowej Straży Pożarnej). Wprowadzony ma zostać wymóg uzyskania w takich przypadkach zgody ministra spraw zagranicznych. Minister ma ponadto uzyskać kompetencję do ustalania - "w porozumieniu z ministrem, kierownikiem urzędu centralnego bądź szefem właściwej służby" - warunków wykonywania zadań w służbie zagranicznej przez funkcjonariuszy i żołnierzy wymienionych służb, w tym zwłaszcza sposobu i terminów dokonywania związanych z tym rozliczeń budżetowych.
Projekt wprowadza też nowe prawa socjalne dla pracowników służby zagranicznej.
Wiceszef MSZ Jan Dziedziczak, przedstawiając w czwartek w Sejmie informację o stanie kadr w polskiej dyplomacji podkreślił, że osoby związane z dawnymi służbami są niepotrzebne i szkodliwe, a nowelizacja ustawy o służbie zagranicznej ma takie osoby wyeliminować z MSZ.
"Już teraz wiemy o tym, że w gronie pracowników MSZ jest ponad 100 osób, które przyznały się do jawnej, bądź tajnej współpracy z organami bezpieczeństwa PRL" - powiedział Dziedziczak.
Dodał, że za czasów koalicji PO-PSL na stanowiska konsulów generalnych wysyłano dawnych funkcjonariuszy PZPR. "Jest czymś szczególnie niemoralnym, niedobrym, jeśli do kontaktów z Polonią wysyła się osoby, które często pracowały dla dawnego systemu, w aparacie, który sprawiał, że nasi rodacy musieli uciekać z Polski" - ocenił Dziedziczak. (PAP)
mro/ biw/