W sobotę na Polach Grunwaldzkich - tak jak 607 lat temu - wojska polsko-litewskie pokonały armię Zakonu Krzyżackiego. W inscenizacji bitwy wzięło udział ponad tysiąc rekonstruktorów z całej Europy, a ich zmagania obejrzało 75 tys. widzów.
Tegoroczna inscenizacja rozpoczęła się od scen napadu i spalenia przygranicznej wsi przez Krzyżaków. Potem przy zgliszczach pojawili się polscy rycerze. Na wieść o tym, co dzieje się na pograniczu, król rozesłał wici i wezwał rycerzy na wyprawę wojenną.
Widzowie - jak zawsze - mogli zobaczyć moment wręczenia dwóch nagich mieczy przez poselstwo krzyżackie królowi Władysławowi Jagielle, utratę w boju i odzyskanie przez Polaków chorągwi z białym orłem czy śmierć wielkiego mistrza Urlicha von Jungingena, która ostatecznie przesądziła o losach bitwy.
"Oczywiście, scenariusz opiera się w znacznym stopniu na epizodach znanych z historii, które są stałe. Co roku w miarę możliwości staramy się go jednak wzbogacić, żeby zaskoczyć widza czymś nowym. Część publiczności przyjeżdża przecież pod Grunwald nieprzerwanie od lat" - powiedział PAP reżyser widowiska Krzysztof Górecki.
Tym razem ograniczono trochę część edukacyjną. Wcześniej publiczność dowiadywała się np. jaką taktykę walki stosowano w średniowieczu i czym różni się szyk "w płot" od szyku kolumnowo-klinowego. Zamiast tego sobotnie widowisko zostało rozbudowane o wydarzenia poprzedzające bitwę.
Inscenizacja jednej z największych bitew średniowiecznej Europy odbyła się pod Grunwaldem po raz 20. Grunwaldzkie inscenizacje mają być - według autorów - przede wszystkim lekcją żywej historii, ale obfitują w efektowne momenty - wystrzały z hakownic, ataki łuczników i szarże konne.
Inscenizacja jednej z największych bitew średniowiecznej Europy odbyła się pod Grunwaldem po raz 20. W rolę polskiego króla wcielił się - jak w poprzednich latach - Jacek Szymański - na co dzień grafik komputerowy z Warszawy, a mistrza krzyżackiego zagrał Jarosław Struczyński - kasztelan zamku w Gniewie.
Pod ich dowództwem walczyło w sobotę ponad tysiąc pieszych i konnych przedstawicieli bractw rycerskich z Polski i wielu innych krajów całej Europy. Na polu bitwy goście z zagranicy wspierali szeregi zarówno armii Zakonu Krzyżackiego, jak i wojsk polsko-litewskich - np. niektórzy z Niemców zaciągnęli się do Chorągwi Krakowskiej.
Grunwaldzkie inscenizacje mają być - według autorów - przede wszystkim lekcją żywej historii, ale obfitują w efektowne momenty - wystrzały z hakownic, ataki łuczników i szarże konne.
Uczestnicy przygotowują się do tego widowiska przez cały rok, spotykając się i omawiając scenariusz. Próba generalna z udziałem wszystkich bractw rycerskich odbywa się jednak dopiero w przeddzień bitwy pod Grunwaldem.
Jak przyznają twórcy, w widowisku z udziałem ponad tysiąca statystów nie da się jednak wszystkiego do końca zaplanować. Dlatego dowódcy poszczególnych chorągwi na polu walki są wyposażeni w krótkofalówki, dzięki którym mają kontakt z reżyserem i mogą odpowiednio korygować ruchy swoich oddziałów.
Według szacunków policji, sobotnią inscenizację obejrzało ok. 75 tys. widzów. Jak poinformowała PAP sierż. szt. Anna Karczewska z komendy powiatowej w Ostródzie, do czasu zakończenia widowiska nie odnotowano praktycznie żadnych interwencji, było bardzo spokojnie.
W sobotę w ramach obchodów 607. rocznicy bitwy odbył się też Apel Grunwaldzki na Wzgórzu Pomnikowym. Oprócz wojska i przedstawicieli władz, wzięli w nim udział harcerze uczestniczący w Zlocie Wspólnoty Drużyn Grunwaldzkich.
Podczas trwających do niedzieli "Dni Grunwaldu" odbywają się też turnieje walk rycerskich, pokazy i koncerty. Można zwiedzać obozowisko rycerskie oraz osadę rzemieślników i kupców, w której ustawiono kramy z replikami średniowiecznego uzbrojenia, ubiorów i obuwia, a także inne historyczne akcesoria.
(PAP)
mbo/ par/