Posągi lwów na Cmentarzu Orląt muszą pozostać; nie wyobrażamy sobie bez nich naszej nekropolii - mówią PAP Polacy ze Lwowa i okolic, którzy w Dniu Wszystkich Świętych odwiedzają Cmentarz Łyczakowski. W tej sprawie wierzymy w mądrość polityków - dodają.
W ubiegłym tygodniu Rada Obwodowa we Lwowie zażądała usunięcia dwóch kamiennych lwów z Cmentarza Orląt Lwowskich, które uznała za "symbol polskiej okupacji Lwowa". Według rady posągi lwów ustawiono tam nielegalnie.
"To niedobry znak. Mijają już trzy lata, odkąd lwy powróciły na cmentarz, a wciąż wobec nich nie ma pozytywnego dla nas rozstrzygnięcia. Przywrócenie byłego wyglądu tego cmentarza ciągle napotyka na różne emocje, tak z polskiej jak i z ukraińskiej strony. To jest niepotrzebne, wierzymy w mądrość ludzką i w to, że w najbliższym czasie jednak uda się rozstrzygnąć te wszystkie kwestie" - powiedział PAP prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi Janusz Balicki. Towarzystwo działa nie tylko we Lwowie, ale w całym obwodzie lwowskim.
"Nie wyobrażam sobie, by lwy mogły zostać usunięte (...). Bardzo nam zależy, aby zostały one oficjalnie zaakceptowane przez władze ukraińskie na tych swoich miejscach. Tylko takie rozwiązanie widzimy dla tych figur" - dodał Balicki.
Podkreślił też, że tegoroczny Dzień Wszystkich Świętych jest szczególny ze względu na 100-lecie obrony Lwowa, w której udział wzięli młodzi ludzie, często jeszcze gimnazjaliści. W nocy z 31 października na 1 listopada 1918 r. o Lwów rozpoczęli walkę Polacy z Ukraińcami. "To był dramatyczny moment. Tutaj, we Lwowie i Polacy i Ukraińcy chcieli posiąść to miasto wyłącznie dla siebie" - przypomniał Balicki, dodając, że Cmentarz Obrońców Lwowa jest przede wszystkim pamiątką po młodych uczestnikach walk.
"To byli prawdziwi patrioci; dziś nie wiemy jak my zachowalibyśmy się w tamtych okolicznościach, ale dbając o ten cmentarz i pamiętając o pochowanych tu osobach my też spełniamy patriotyczny obowiązek. Chronimy pamięć o tych, którzy odważnie bronili swojej ojczyzny" - dodał.
Komendant Związku Strzeleckiego we Lwowie Eryk Matecki, który kontynuuje tradycje przedwojennej organizacji, powiedział PAP, że pamięta jeszcze, gdy Cmentarz Orląt był zrujnowany. Natomiast sprawa znajdujących się tam zabytkowych lwów jest według niego sprawą "gorących głów" wśród polityków. "Takie rzeczy trzeba robić z gorącym sercem, ale z zimnym rozumem, żeby to zrobić normalnie i w normalny sposób" - podkreślił.
Nie zgodził się też z interpretacją lwowskiej rady, że lwy są "symbolem polskiej okupacji". Tłumaczył, że ich obecność wiąże się z samą nazwą "lwa" i "Lwowa". W XIII w. Lwów otrzymał swoją nazwę na cześć Lwa Halickiego - syna księcia Księstwa Halicko-Wołyńskiego Danyło Halickiego.
Dodał też, że dla polskości Lwowa większym zagrożeniem nie jest nacjonalizm ukraiński, ale trudna sytuacja ekonomiczna na Ukrainie, z powodu której młodzi Polacy opuszczają dawne Kresy.
Przypomniał, że 1 listopada i 100-lecie polsko-ukraińskiej bitwy o Lwów to przede wszystkim patriotyczny zryw polskiej młodzieży. "Ta młodzież ze Lwowa nie mogła pogodzić się z tym, że Ukraińcy chcieli zdobyć to miasto" - wskazał Matecki. Dodał, że ze względu na to, że we Lwowie w 1918 r. były mieszane rodziny polsko-ukraińskie, obecna rocznica związana jest także z bratobójczymi walkami. "1 listopada 1918 roku po dwóch stronach barykad byli bracia i były siostry. Każdy chciał, żeby to miasto było jego. Już nie mówię, czy polskie czy ukraińskie, a właśnie jego" - dodał.
W rozmowie z PAP za bezwzględnym utrzymaniem posągów lwów opowiadają się również mieszkańcy Lwowa i okolic, którzy od wielu lat związani są z polską nekropolią. Pan Leszek Kruk, który porządkuje polskie mogiły, a w ostatnich dniach intensywnie pomaga przy realizacji akcji "Światełko Pamięci dla Cmentarza Powązkowskiego" (zapalenie tysięcy zniczy na grobach), podkreślił, że polegli przed 100 laty chłopcy są dla niego jak najbliższe mu osoby. "Dla mnie są jak bracia i koledzy najlepsi. Polacy i patrioci. Gdyby nie byłoby ich, to nie byłoby dziś Polski" - mówił.
Przypomniał też czasy, gdy cmentarz był dewastowany przez władze sowieckie, które uniemożliwiały Polakom pielęgnowania pamięci o swoich przodkach. "My tu, mówmy szczerze, od małego jesteśmy na tym cmentarzu. I wiadomo, co tu działo się kiedyś, jeszcze za Związku Sowieckiego. Zabraniali nam tu wchodzić, miejsca pilnowały psy, dopiero w 1989 roku, gdy Sowieci zaczęli stąd się wynosić, myśmy tu honorowo weszli. No, i zaczęliśmy sprzątać i tak jest po dziś dzień" - powiedział pan Leszek.
Praca przy porządkowaniu i czasem drobnych naprawach polskich grobów na Cmentarzu Łyczakowskim, ale także na innych nekropoliach we Lwowie i w jego pobliżu jest dla niego - jak mówił - obowiązkiem moralnym, ale także czynem płynącym prosto z serca. "Czasem my tu więcej czasu spędzamy niż w domu" - powiedział.
Usunięciu posągów lwów zdecydowanie sprzeciwia się polski MSZ. W tym tygodniu szef resortu Jacek Czaputowicz podkreślił, że decyzje w sprawie posągów mogą być podejmowane nie w samym Lwowie, ale także w stolicy Ukrainy Kijowie. "Mam jeszcze nadzieję na podtrzymanie dialogu, wsłuchanie się, rozmowy między naszymi państwami" - powiedział Czaputowicz.
Dwa kamienne lwy stanowiące niegdyś integralną część kolumnady Pomnika Chwały powróciły na Cmentarz Orląt Lwowskich w grudniu 2015 r. Obecnie posągi są zasłonięte płytami paździerzowymi.
"Dążenie do ustawienia potajemnie pomników polskiej okupacji Lwowa trwa na tle niszczenia ukraińskich pomników na terytorium Polski, co odbywa się za milczącą zgodą polskich władz lokalnych" - głosi oświadczenie lwowskiej rady, która w sprawie ustawienia lwów domaga się śledztwa. Deputowani rady dodali też, że są zwolennikami pozytywnego rozwoju stosunków ukraińsko-polskich, jednak są zaniepokojeni działaniami, które mogą temu zaszkodzić.
O powrót rzeźb zabiegała polska Fundacja Dziedzictwa Kulturowego oraz Towarzystwo Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie. W 2015 r. o powrocie zabytkowych rzeźb, usuniętych w 1971 r. przez władze sowieckie, informowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zapowiedziało, że konserwacja zniszczonych figur odbędzie się w 2016 r. Konserwacji jednak nie rozpoczęto, gdyż lwowska Rada Obwodowa zwróciła się do policji o sprawdzenie, czy posągi znalazły się tam legalnie i czy ich ponowne umieszczenie na nekropolii nie ma charakteru antyukraińskiego. Od tego czasu posągi lwów są zasłonięte.
Cmentarz Obrońców Lwowa stanowi wydzieloną część Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie. Znajdują się na nim mogiły polskich obrońców Lwowa, poległych w latach 1918-1920. Zgodnie z założeniem architektonicznym Rudolfa Indrucha - uczestnika walk o Lwów - głównego wejścia strzegły dwa kamienne lwy, z których jeden miał na tarczy herb Lwowa i napis: "Zawsze wierny", drugi zaś - godło Rzeczypospolitej oraz inskrypcję: "Tobie Polsko".
Odsłonięcie Pomnika Chwały, łukowej gloriety złożonej z trzech pylonów oraz 12 kolumn, która okalała cmentarz od strony dzielnicy Pohulanka, miało miejsce 11 listopada 1934 r. Całe założenie zostało zdewastowane w latach 70. na polecenie władz ZSRS. Rzeźby, w przeciwieństwie do kolumn i nagrobków, które zmiażdżyły czołgi, nie zostały zniszczone, ale wywieziono je i ukryto. Do rekonstrukcji nekropolii przystąpiono w 1989 r.; ponownie uroczyście ją otwarto 24 czerwca 2005 r.
Ze Lwowa Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ cyk/ je/