Braniewska policja wezwała na przesłuchanie wszystkich radnych z Pieniężna w związku z dewastacją w tym mieście pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego. Wystąpiła też o protokół z sesji, na której wyrazili oni wolę rozebrania tego monumentu.
Policja z Braniewa (woj. warmińsko-mazurskie) prowadzi dochodzenie ws. znieważenia na początku maja przez nieznanych sprawców pomnika gen. Czerniachowskiego. Trzy miesiące przed tym incydentem rada miejska Pieniężna wyraziła wolę rozebrania monumentu, bo sowiecki generał był odpowiedzialny za likwidację oddziałów AK na Wileńszczyźnie. Radni, którzy uczestniczyli w tym głosowaniu, są od kilku dni wzywani na przesłuchania przez policję.
Burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo przyznał w rozmowie z PAP, że nie rozumie, z jakiego powodu radni są wzywani na przesłuchania. Jego zdaniem, można to odbierać jako "wywieranie presji" na samorząd. "Decyzję ws. pomnika radni podejmowali zgodnie ze swoim przekonaniem i zasadami demokracji. Łączenie tego ze sprawą znieważenia pomnika jest zdumiewające" - stwierdził.
Rzecznik braniewskiej policji Jolanta Ciszewska odmówiła PAP informacji na ten temat, zasłaniając się tajemnicą postępowania. Jak stwierdziła, policja przed zakończeniem dochodzenia nie będzie informować o osobach, z którymi "są wykonywane czynności, ani charakterze, w jakim te osoby występują". Zaznaczyła jedynie, że postępowanie jest prowadzone pod nadzorem prokuratury.
Prokurator rejonowy w Braniewie Leszek Gabriel powiedział PAP, że policja uznała za zasadne przesłuchanie w charakterze świadków członków rady miejskiej Pieniężna. Jak dodał, dotyczy to wszystkich 15 radnych, niezależnie od tego, czy głosowali za demontażem, czy pozostawieniem pomnika.
Prokurator ocenił, że policja sprawdza wszystkie okoliczności sprawy i "chce poznać motywy decyzji o woli rozebrania pomnika".
Wiceprzewodniczący rady miejskiej Pieniężna Krzysztof Kisiel powiedział PAP, że został już przesłuchany przez policję. Wyjaśnił, że pytania dotyczyły m.in. przebiegu głosowania na styczniowej sesji i obecności na niej osób zainteresowanych sprawą pomnika. "Oczywiście wszyscy mamy świadomość, że związek pomiędzy podjęciem uchwały o demontażu a późniejszym znieważeniem pomnika jest bardzo wątpliwy" - dodał.
Burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo przyznał w rozmowie z PAP, że nie rozumie, z jakiego powodu radni są wzywani na przesłuchania. Jego zdaniem, można to odbierać jako "wywieranie presji" na samorząd. "Decyzję ws. pomnika radni podejmowali zgodnie ze swoim przekonaniem i zasadami demokracji. Łączenie tego ze sprawą znieważenia pomnika jest zdumiewające" - stwierdził.
Burmistrz poinformował też, że policja wystąpiła o udostępnienie treści uchwały ws. woli demontażu pomnika oraz protokołu z sesji rady miejskiej, na której odbyło się to głosowanie.
Dochodzenie wszczęto 4 maja po incydencie, do którego doszło na kilkanaście godzin przed planowaną wizytą rosyjskiej delegacji z obwodu kaliningradzkiego. Na monumencie czerwoną farbą namalowano wtedy Znak Polski Walczącej i napis "Precz z komuną". Od pomnika oderwano dwie kamienne tablice ku czci sowieckiego generała; jedna z nich w języku rosyjskim została rozbita.
Napisy szybko zamalowano na polecenie wojewody warmińsko-mazurskiego, ale na wiadomość o dewastacji Rosjanie zrezygnowali z przyjazdu do Pieniężna. Oburzenie z powodu incydentu wyraziło rosyjskie MSZ.
Policyjne dochodzenie nie obejmuje dewastacji pomnika, bo tzw. uszkodzenie mienia jest ścigane na wniosek właściciela, a burmistrz Pieniężna nie chciał złożyć zawiadomienia w tej sprawie. Jak wyjaśniał byłoby to bezzasadne, skoro samorząd wyraził wcześniej wolę rozbiórki monumentu. Dlatego policja szuka jedynie sprawców "znieważenia pomnika", które jest przestępstwem ściganym z urzędu.
Jak poinformował PAP Gabriel, policja powoła biegłych, którzy zbadają skład farby z pomnika, co ma pomóc w ustaleniu, gdzie i przez kogo została kupiona. Prawdopodobnie zwróci się też o pomoc do eksperta od poprawiania jakości zapisu z monitoringu. W nocy, której doszło do dewastacji, w pobliżu pomnika umieszczona była policyjna kamera, ale zarejestrowany przez nią obraz nie jest ostry.
Policja z Braniewa będzie również szukać sprawców kolejnego incydentu, który wydarzył się przy pomniku w ostatni weekend. Ktoś podpalił tam opony, co spowodowało okopcenie monumentu.
Pomnik Czerniachowskiego zbudowano na początku lat 70. ub. wieku niedaleko miejsca, gdzie generał został śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej w 1945 r. Według historyków wcześniej jako dowódca 3. Frontu Białoruskiego był odpowiedzialny za aresztowanie płk. Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka" i rozbrojenia 8 tys. żołnierzy wileńskiej AK, z których wielu zostało zesłanych do łagrów lub przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej.
Inicjatywę rady miejskiej Pieniężna ws. likwidacji pomnika gen. Czerniachowskiego poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która zaproponowała stronie rosyjskiej przeniesienie go na teren obwodu kaliningradzkiego. Ambasada Federacji Rosyjskiej w Warszawie uznała tę propozycję za nieuzasadnioną. ROPWiM zapowiedziała jednak dalsze rozmowy z Rosjanami na ten temat. (PAP)
mbo/ mok/ jbr/