Polskę i Szwajcarię przed II wojną światową dzieliło diametralnie różne położenie geopolityczne; o ile Polska była pomiędzy dwoma totalitaryzmami, to Szwajcaria była bezpieczna - przypomnieli w piątek historycy podczas konferencji "Magna Res Libertas" w Muzeum Polskim w Rapperswilu.
W Muzeum Polskim w szwajcarskim Rapperswilu trwa dwudniowa konferencja "Magna Res Libertas" (Wolność jest rzeczą wielką), czyli zorganizowane przez IPN spotkanie naukowców m.in. z Polski, Szwajcarii, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii w związku ze 100-leciem odzyskania przez Polskę niepodległości.
"W okresie dwudziestolecia bardzo kruchego pokoju wersalskiego stosunki polsko-szwajcarskie są przykładem relacji państwa uwikłanego w bardzo liczne konflikty w swoim regionie, czyli Polski oraz państwa cieszącego się relatywnym bezpieczeństwem i prowadzącym politykę neutralności, jaką była Szwajcaria" - podkreślił w swoim wykładzie znawca dyplomacji europejskiej pierwszej połowy XX w. prof. Marek Kornat z Instytutu Historii PAN w Warszawie.
W referacie pt. "Szwajcaria w koncepcjach i działaniach dyplomacji Polski Odrodzonej 1918-1939" prof. Kornat zwrócił uwagę, że w okresie pierwszej wojny światowej Szwajcaria była dla polskiej dyplomacji (choć bez listów uwierzytelniających) bardzo ważnym terenem do działania na rzecz uzyskania niepodległości. W późniejszym okresie, czyli już po odzyskaniu przez Polaków wolności i suwerenności przed 100 laty, oba państwa różniła - jak zaznaczył historyk - diametralnie odmienna sytuacja geopolityczna.
"Obydwa państwa dzielił dystans geograficzny i bardzo odmienne jednak położenie geopolityczne. Polska znajdowała się w prawdziwie tragicznym położeniu geopolitycznym pomiędzy Niemcami a sowiecką Rosją, w latach 30. pomiędzy tymi dwoma mocarstwami o charakterze totalitarnym. Tymczasem Szwajcaria korzystała niewątpliwie z poczucia bezpieczeństwa w stosunkach międzynarodowych" - powiedział historyk PAN.
Przypomniał przy tym, że w memorandum dot. celów polityki zagranicznej z końca 1921 r., które przygotował szef polskiego wywiadu Ignacy Matuszewski, Szwajcaria nie pojawia się jako potencjalny kandydat na sojusznika z powodu jej wieczystej neutralności jako doktryny politycznej. Mimo to Szwajcaria okazała się ważnym krajem dla Polaków jako miejsce, gdzie funkcjonowała Liga Narodów. Prof. Kornat zauważył, że o ile organizacja ta nie miała znaczącej roli do 1925 r., to w późniejszym okresie była postrzegana jako ważny instrument polityki światowej; dla Polski zwłaszcza w sprawie Wolnego Miasta Gdańska.
Problemem w relacjach polsko-szwajcarskich okazała się polsko-niemiecka deklaracja z 1934 r. o niestosowaniu przemocy, będąca przejawem tzw. polityki równowagi między Niemcami a Związkiem Sowieckim. "Polityka ta na Zachodzie była interpretowana bardzo często w sposób karykaturalny i krańcowo nieprzychylny Polsce. Szwajcaria nie może być wyłączona z tego zjawiska. Na terenie Szwajcarii pojawiały się nieprzychylne komentarze pod adresem Polski, przede wszystkim za to, że po 26 stycznia 1934 roku doszło do +zbliżenia polsko-niemieckiego+, a co najgorsze rząd polski był posądzany o zawarcie również tajnego protokołu, który rzekomo miał zapowiadać jakąś współpracę polsko-niemiecką" - powiedział badacz, dodając, że dziś jest oczywiste, że żadnego takiego tajnego protokołu Polski i Niemiec nie było, i być nie mogło.
Wizję niepodległego państwa polskiego w oczach Szwajcarów w okresie pierwszej wojny światowej przedstawił dr hab. Piotr Bednarz z UMCS w Lublinie. "Idea polskiej niepodległości w przeciągu całego długiego XIX wieku angażowała oczywiście nie tylko Polaków, Rosjan czy Niemców, ale także znajdowała zainteresowanie wśród społeczeństw bezpośrednio niezaangażowanych w sprawę polską i jednym z takich narodów byli oczywiście Szwajcarzy" - powiedział historyk.
Według niego wkład Szwajcarów w dochodzeniu Polaków do niepodległości przejawiał się na bardzo różnych płaszczyznach. "Polscy emigranci znajdowali zwykle przyjazne przyjęcie na ziemi helweckiej, którą wybrali za miejsce osiedlenia. Niektórzy z nich angażowali się w życie polityczne nowej ojczyzny (...), były też akcje pomocowe prowadzone przez Helwetów - w trakcie i bezpośrednio po polskich powstaniach narodowych, niekiedy też Szwajcarzy brali czynny udział w walkach powstańczych" - opowiadał doktor Bednarz.
Mimo to, jak zauważył, Szwajcarzy w okresie pierwszej wojny światowej mieli inną wizję mającego powstać państwa polskiego. "Naród ten jak niemal żaden inny opowiadał się za polską niepodległością, ale musimy pamiętać, że ów swoisty polonofilizm miał zauważalne helweckie podstawy z jednej strony, a z drugiej wynikał z tragicznej sytuacji polskiego narodu. Szwajcarzy popierali polskie dążenia niepodległościowe w oparciu o własne ideały wolnościowe, które w warunkach wieku XIX w pewnym stopniu pokrywały się z polskimi. Natomiast w momencie tworzenia się państwa polskiego i nadawania jemu kształtu ustrojowego obie drogi się nieco rozeszły, a przynajmniej przestały się całkowicie pokrywać, w szczególności na płaszczyźnie ustrojowej i polityki narodowej" - podsumował historyk.
O szwajcarskim punkcie widzenia na sprawy polskie opowiadał historyk dr Juerg Stuessi-Lauterburg z Biblioteki na Guisanplatz w Bernie (dawniej - Konfederacyjna Biblioteka Wojskowa). W referacie "Biało-czerwona i czerwono-biała" badacz przedstawił obserwacje z pobytu w Polsce J. Franza Ludwiga von Erlacha, m.in. w okresie powstania styczniowego.
Erlach, przedstawiciel wojskowości w Szwajcarii (był m.in. szefem departamentu wojskowego tego kraju) - jak mówił historyk z Berna - podkreślał znaczenie walki zbrojnej Polaków dla szwajcarskiej historii militarnej. "Erlach mówił, że dzisiejsza polska wojna ma dla myślącego niemieckiego czy szwajcarskiego żołnierza bardzo duże znaczenie jako wojna ludowa i wojna partyzancka" - powiedział Stuessi-Lauterburg, przypominając, że zaangażowanie Polaków - jak mówił - "osobiste" dotyczyło rosyjskiej strefy zaborów, ponieważ w części pruskiej i austriackiej panował spokój.
Erlach - jak powiedział Stuessi-Lauterburg - miał dostęp do "polskich wojowników". "Między innymi zauważył, że stosowano tam kosy, które w zastosowaniu były równe halabardom straży szwajcarskiej. Przyglądał się też temu jak w strefie walk poruszają się kanonierzy i jeźdźcy, jak transportowano amunicję, jak wyglądało życie obozowe, opieka medyczna, pomoc duchowa, a także jak przebiegały konkretne akcje militarne" - opowiadał szwajcarski badacz.
Z Rapperswil Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ itm/