Tylko dwa dzienniki w Rosji - "Moskowskije Nowosti" i "Niezawisimaja Gazieta" - odnotowały w piątek, że poprzedniego dnia przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu odbyła się pierwsza publiczna rozprawa w sprawie Katynia.
"Moskowskije Nowosti" podkreśliły, że "Rosja nie uważa egzekucji polskich obywateli w Katyniu w 1940 roku za zbrodnię wojenną, dlatego o ich rehabilitacji nie może być mowy". W ocenie "MN", właśnie taki wniosek płynie z czwartkowego wystąpienia rosyjskiego przedstawiciela w strasburskim Trybunale Gieorgija Matjuszkina.
Dziennik ten zaznaczył także, iż rozprawa w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu ma również znaczenie polityczne. Jego zdaniem, "świadczy o tym uwaga, jaką procesowi poświęciły władze Polski".
Rząd Rosji dowodził w Strasburgu, że Trybunał nie ma "jurysdykcji czasowej", by rozpatrywać skargi katyńskie, dotyczące faktów sprzed 70 lat. Strona polska odpowiedziała, że zbrodnia katyńska jako zbrodnia wojenna nie ulega przedawnieniu.
"W przeddzień rozprawy i na krótko przed wyznaczonymi na 9 października wyborami parlamentarnymi premier Polski Donald Tusk wyraził nadzieję, że +wysiłki tak pojedynczych osób, jak i państwa wcześniej czy później pozwolą, z jednej strony, uzyskać satysfakcję moralną, a z drugiej - doprowadzą do tego, że temat ten przestanie być w przyszłości kością niezgody w stosunkach polsko-rosyjskich+" - wyjaśniły "Moskowskije Nowosti".
Gazeta przytoczyła też wypowiedź Andrieja Fiodorowa, szefa aparatu przedstawiciela Rosji przy Trybunale w Strasburgu, który oświadczył, że "postępowanie rosyjskich organów ochrony prawa, które odmówiły rodzinom ofiar kontynuowania śledztwa, było zgodne z prawem i uzasadnione".
Fiodorow oznajmił, że "skargi polskiej strony na jakość śledztwa zostały złożone dopiero po tym, jak w 2004 roku zostało ono oficjalnie umorzone". "W tej sytuacji nie mieliśmy procesowej możliwości uznania ich za poszkodowanych, ani też dopuszczenia ich do materiałów sprawy" - powiedział rosyjski urzędnik.
Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" przypomniała, że "w ZSRR długo negowano jego związek z egzekucjami katyńskimi, a nawet oficjalnie obwiniano o nie niemieckie wojska". "Wszelako w latach 90. zostały one uznane (przez Moskwę - PAP) za jedną z najcięższych zbrodni stalinizmu. Ale tylko na poziomie politycznym. W sferze prawnej ta zbrodnia, zdaniem autorów skarg, nie doczekała się odpowiedniego werdyktu" - dodała "NG".
Krewni ofiar zbrodni katyńskiej zarzucili władzom Rosji m.in., że nie dokonały należytej kwalifikacji prawnej tej zbrodni, nie ustaliły jej sprawców i nie wyciągnęły wobec nich konsekwencji.
Dziennik poinformował, iż "krewni zabitych twierdzą, że rosyjskie władze nie przeprowadziły należytego dochodzenia i że nawet rezultaty tego, co zrobiono, nie są im znane, gdyż postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej zostało utajnione".
Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatrywał w czwartek dwie skargi katyńskie: pierwszą złożoną w 2009 roku przez Witomiłę Wołk-Jezierską, córkę zamordowanego w Katyniu oficera artylerii Wincentego Wołka wraz z 12 innymi osobami. Druga została złożona w 2007 roku przez Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego, syna i wnuka oficerów, jeńców obozu w Starobielsku, rozstrzelanych w Charkowie.
Krewni ofiar zbrodni katyńskiej zarzucili władzom Rosji m.in., że nie dokonały należytej kwalifikacji prawnej tej zbrodni, nie ustaliły jej sprawców i nie wyciągnęły wobec nich konsekwencji.
Rząd Rosji dowodził w Strasburgu, że Trybunał nie ma "jurysdykcji czasowej", by rozpatrywać skargi katyńskie, dotyczące faktów sprzed 70 lat. Strona polska odpowiedziała, że zbrodnia katyńska jako zbrodnia wojenna nie ulega przedawnieniu.
Wyrok Trybunału może być wydany najwcześniej na początku przyszłego roku.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)