Polska pozostaje przyjacielem Ukrainy mimo sztucznych prób wywoływania napięć między Warszawą a Kijowem – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Ocenił, że relacje między oboma państwami powinny być budowane na wspólnych interesach.
„Bez względu na trudny czasami dialog z Warszawą, Polska pozostaje naszym prawdziwym przyjacielem i zrozumiałe, że sztuczne zaostrzanie sytuacji, które sieje gorzkie ziarno nieporozumienia w tradycyjnie przyjaznych stosunkach między naszymi państwami, nie ma absolutnie żadnych perspektyw" – powiedział na spotkaniu z ukraińskimi ambasadorami.
„Podstawą rozwoju konstruktywnego dialogu między Kijowem i Warszawą jest skupienie się na wspólnych wyzwaniach i na tym, co nas łączy, a nie dzieli” – podkreślił Poroszenko.
Polskę i Ukrainę od lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), która w latach 1943-1945 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
O ile dla polskiej strony była to masowa i zorganizowana zbrodnia ludobójstwa, o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec Związku Sowieckiego), a nie antypolskie.
Spór ten zaostrzył się wiosną ubiegłego roku, gdy strona ukraińska wydała zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. Było to następstwem zdemontowania nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach koło Przemyśla, do czego doszło w kwietniu 2017 r. Cofnięcie zakazu ekshumacji Ukraińcy uzależniają od odbudowy tego pomnika oraz innych miejsc ich pamięci narodowej zniszczonych w Polsce.
Stosunki pogorszyły się także po nowelizacji w lutym ustawy o polskim Instytucie Pamięci Narodowej (IPN), która dopuszcza m.in. wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów.
Kolejną odsłoną tego sporu jest ostatnia dyskusja wokół wypowiedzi prezesa Towarzystwa Ukraińskiego Grzegorza Kuprianowicza w Sahryniu na Lubelszczyźnie. 8 lipca wraz z prezydentem Poroszenką uczestniczył on tam w uroczystościach upamiętniających Ukraińców pomordowanych w akcji polskiego podziemia.
Kuprianowicz powiedział wtedy, że w Sahryniu zginęli obywatele Rzeczpospolitej i że „ta zbrodnia przeciwko ludzkości popełniona została przez członków narodu polskiego – partyzantów Armii Krajowej będących żołnierzami Polskiego Państwa Podziemnego”.
Na przemówienie Kuprianowicza zareagował wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, który złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Czarnek wskazywał, iż przypisanie przez Kuprianowicza odpowiedzialności za wydarzenia w Sahryniu w 1944 roku członkom narodu polskiego i pomijanie zbrodni ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej „dąży do rozproszenia odpowiedzialności i odwrócenia uwagi, a w konsekwencji do zaprzeczenia zbrodniom ukraińskich nacjonalistów”.
22 sierpnia naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie prokurator IPN Jacek Nowakowski oświadczył, że po analizie przemówienia Kuprianowicza stwierdzono, iż „nie zawierało ono treści, które mogłyby wyczerpać ustawowe znamiona czynu z art. 55 ustawy o IPN”. Artykuł ten, w połączeniu z art. 1 mówi, że kto publicznie wbrew faktom zaprzecza zbrodniom nacjonalistów ukraińskich, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Śledztwo w sprawie wypowiedzi Kuprianowicza prowadzi też Prokuratura Okręgowa w Zamościu, która bada, czy nie doszło do przestępstwa znieważenia narodu polskiego, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Na ten przepis kodeksu karnego wskazywał także w swoim zawiadomieniu wojewoda lubelski.
W obronie prezesa Towarzystwa Ukraińskiego wystąpił minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin, a szef państwowej administracji obwodowej we Lwowie Ołeh Syniutka polecił zorganizowanie akcji poparcia dla Kuprianowicza.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/