W relacjach między narodami prawda ma niezwykle istotne znaczenie, relacje nie mogą być oparte na kłamstwie, na pomówieniu, na przemilczaniu i negowaniu historii, zwłaszcza historii tragicznej - powiedział w czwartek prezydent Andrzej Duda.
W czwartek w Radiu Plus prezydent został zapytany, czy w relacjach z Ukrainą, trudne jest "ważenie" z jednej strony polityki historycznej a z drugiej strony znaczenia sojuszu z Kijowem, czy ważniejsza jest polityka historyczna, czy nasz bieżący interes, również w związku z "moskiewskim kontekstem".
"Wszystko jest ważne. Polityka historyczna też jest ważna i trudno odmówić jej racji, bo historia i pamięć historyczna wpływa na to, jakie są dzisiaj postawy, wpływa też na to, jak są ukształtowane różnego rodzaju instytucje i wpływa też na relacje międzyludzkie" - powiedział Andrzej Duda.
Zaznaczył, że "chyba nikt nie ma wątpliwości, z ludzi, którzy starają się na politykę patrzeć rozsądnie, że właśnie w tej relacji międzynarodowej, dosłownie międzynarodowej, czyli pomiędzy narodami prawda ma niezwykle istotne znaczenie". "Nie mogą być te relacja oparte na kłamstwie, nie mogą być oparte na pomówieniu, nie mogą być oparte na przemilczaniu i negowaniu historii, zwłaszcza historii tragicznej" - podkreślił prezydent.
Według prezydenta, "jeżeli te relacje mają być dobrze ułożone, o historii, zwłaszcza o wydarzeniach tragicznych, o winach, trzeba mówić i trzeba je uznać, a ofiary trzeba pozwolić uczcić". "Nie można też tolerować sytuacji, w której wysoko postawieni przedstawiciele różnego rodzaju instytucji w danym państwie, zachowują się w sposób, który nie licuje z realizowaniem wzajemnych relacji, na zasadzie stosunków dobrosąsiedzkich" - powiedział Andrzej Duda. Jak dodał, chce "to powiedzieć najdelikatniej, jak to jest tylko możliwe".
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powiedział w ubiegłym tygodniu, że polska polityka wobec Ukrainy, jeśli chodzi o kwestie prawdy historycznej, będzie skorygowana. "Nie możemy się zgodzić na narrację ukraińską, że kwestie historyczne mają symetrię" - zaznaczył. Minister ocenił, że Polska i Ukraina "mają inną koncepcję pojednania". Waszczykowski oświadczył, że Polska uruchamia "procedury, które nie dopuszczą ludzi, którzy zachowują skrajnie antypolskie stanowisko, do przyjazdu do Polski". Dodał, że konsekwencje poniosą również osoby, które na poziomie administracyjnym nie dopuszczają do kontynuowania ekshumacji (chodzi o prace poszukiwawcze IPN) i renowacji polskich miejsc pamięci.
Minister spraw zagranicznych zapowiedział również, że będzie się zastanawiał, "czy rekomendować polskiemu prezydentowi wizytę na Ukrainie".
Polskę i Ukrainę już od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRR), a nie antypolskie.
Polska strona chciałaby godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania; w tym celu polski Instytut Pamięci Narodowej, część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale np. w walkach z Sowietami po 17 września 1939 r., chciałby ekshumować. Ukraińska strona jest temu przeciwna a swoją zgodę uzależnia od odbudowania przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu (został zdemontowany w kwietniu br.). Odbudowa pomnika UPA jest dla polskiej strony warunkiem nie do przyjęcia. (PAP)
mok/ mrr/