To Tarnów, a nie Kraków czy Zakopane, pierwszy stał się niepodległym polskim miastem w 1918 roku; Polacy przejęli tam władzę zbrojną, rozbroili wojska austriackie - powiedział w wywiadzie dla PAP historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Andrzej Chwalba. PAP: Kraków, Tarnów czy Zakopane? Każde z tych miast uważa, że pierwsze odzyskało niepodległość w 1918. Zakopane ogłosiło ją 30 października, Kraków i Tarnów - 31 października.
Prof. Andrzej Chwalba: Parę lat temu władze Tarnowa i historycy tarnowscy przeprowadzili skrupulatne badania historyczne. Potwierdziły one wcześniejsze przypuszczania, że to Tarnów pierwszy stał się niepodległy.
Inną kwestią jest to, co to tak naprawdę wyznacza tę niepodległość? I tu można by długo dyskutować. Niepodległość może wyznaczyć np. deklaracja władz miejskich, czy deklaracja Uniwersytetu Jagiellońskiego, który w połowie października 1918 r. powiedział, że jest wolny i niepodległy. Z niepodległością może być również równoznaczne powstanie 28 października 1918 r. Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie, która wzywała do likwidacji rządów austriackich w Galicji.
PAP: Czyli to różne kryteria wyznaczają niepodległość?
Prof. Andrzej Chwalba: Tak. Historycy i władze Tarnowa za kryterium przyjęli czyn zbrojny. Polegał on na przejęciu władzy zbrojnej przez Polaków, rozbrojeniu wojsk austriackich. Połączone to było m.in. ze zrzucaniem orłów austriackich np. z fasad budynków, zajmowaniem obiektów wojskowych, np. koszar. Według kryterium czynu zbrojnego Tarnów odzyskał niepodległość o kilka godzin wcześniej niż Kraków.
PAP: A Zakopane?
Prof. Andrzej Chwalba: Górale z Zakopanego powiadają, że kilka godzin wcześniej niż tarnowianie rozbroili żołnierzy. Zakopane jednak w tym momencie nie było jeszcze miastem. Zostało nim w 1933 r.
O honor pierwszego niepodległego miasta Polski ubiega się też Cieszyn, a uzasadnia to tym, że to na jego terenie 19 października powstała Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego. Stwierdziła ona, że uznaje polski rząd w Warszawie i Radę Regencyjną Królestwa Polskiego tj. państwa stworzonego przez Niemcy i Austro-Węgry.
PAP: Według pana, które to miasto pierwsze było wolne?
Prof. Andrzej Chwalba: Trzeba pamiętać, że w wielu miastach niepodległość dokonała się jakby sama. Niektórzy żołnierze austriaccy po prostu zdjęli mundury, złożyli karabiny i pojechali do domu, a tym samym miasto stało się wolne bez czynu zbrojnego na jego terenie.
Tarnów udowodnił kryterium czynu zbrojnego, inne miasta nie. To, że pierwszy stał się niepodległy, jest potwierdzone badaniami i zapisane w źródłach historycznych. Nie można jednak zapominać, że impuls procesowi odzyskiwania polskiej niezależności dała Polska Komisja Likwidacyjna 28 października.
PAP: Czy spór miast o pierwszeństwo odzyskania niezależności ma sens?
Prof. Andrzej Chwalba: Ten „spór” ma sens, bo zwraca uwagę na znaczenie słów takich jak „niepodległość” czy „suwerenność”. Ja bym ten „spór” określił raczej jako piękną inicjatywę obywatelską, która spowodowała i powoduje wzrost aktywności lokalnych społeczności; wywołuje dumę ze swojego miasta, ponieważ ono pierwsze stało się niepodległe. I tak np. Tarnów sam odkrywa siebie. Tarnowianie doceniają, że w dziedzictwie lokalnym mają wielkiego prezydenta Tadeusza Tertila. Był on przewodniczącym Koła Polskiego w Wiedniu i jednym z sześciu członków Komisji Likwidacyjnej.
PAP: Myśli pan, że Polacy właściwie obchodzą Dzień Niepodległości?
Prof. Andrzej Chwalba: Trudno sobie wyobrazić, by w dniu świętowania rocznicy zdobycia Bastylii, czyli dniu niepodległości we Francji, doszło do demonstracji takich jak w Polsce.
U nas manifestacje w Dniu Niepodległości pojawiły się z dwóch powodów. Po pierwsze dla Polaków ważny jest gest, a udział w demonstracji ma wymiar symboliczny. Po drugie takie marsze są w Polsce tradycją z czasów Solidarności. 1 i 3 maja odbywały się pochody-manifestacje Solidarności przeciwko manifestacjom oficjalnym - rządowym. Ta tradycja została po roku 1989 i w latach 90. 11 listopada i prawica, i lewica organizowały równoległe manifestacje.
Obecnie te „bijatyki” ograniczają się głównie do Warszawy. Tam przyjeżdżają osoby z całego kraju, by demonstrować swoje odrębne interesy. Dołącza do nich „import z Zachodu”, czyli „zawodowi” bojówkarze prezentujący na ogół środowiska lewicowe.
Dobrze oceniam pomysł prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby Święto Niepodległości było obchodzone pod jego patronatem. Szkoda, że pomysł zrodził się tak późno. Może zniszczeń materialnych po przejściach bojówkarzy byłoby mniej. (PAP)
Rozmawiała Beata Kołodziej (PAP)
bko/ son/