Pamięć czeskiego ucznia Jana Zajica, który 25 lutego 1969 r. dokonał aktu samospalenia na placu Wacława w centrum Pragi, protestując przeciwko obojętności wobec okupacji Czechosłowacji, uczczono w poniedziałek na miejscu tragedii sprzed 50 lat.
„Wspominamy go jako człowieka, który był +pochodnią nr 2+, nawiązywał do czynu Jana Palacha, naszego studenta; myślę więc, że trzeba przypominać ich obu” – mówił podczas uroczystości rektor Uniwersytetu Karola w Pradze Tomasz Zima. „To była próba przebudzenia społeczeństwa. Niestety wiemy, że nic z tego nie wyszło, i trzeba było czekać dwadzieścia lat (na obalenie komunizmu)” – dodał Zima.
Przed domem nr 39 na placu Wacława organizatorzy wspomnieniowej akcji ustawili pamiątkową tablicę ze zdjęciami przypominającymi o wydarzeniach sprzed lat. Historyk Petr Blażek wspominał, że Zajic, uczeń średniej szkoły kolejowej w Szumperku, bardzo mocno przeżywał wydarzenia Praskiej Wiosny 1968 roku i późniejszą okupację Czechosłowacji przez wojska państw Układu Warszawskiego.
Po samospaleniu Jana Palacha (16 stycznia 1969 r.) Zajic uczestniczył w głodówce protestacyjnej, którą zakończył w dniu pogrzebu „pochodni nr 1”. Miesiąc później zdecydował się na podobny krok. Obawiając się bolesnej śmierci, przed oblaniem się rozpuszczalnikiem i podpaleniem zażył truciznę. Zdołał przebiec tylko kilka kroków.
Podczas poniedziałkowych uroczystości przedstawiciele rodziny Zajica oraz radnych Pragi uzgodnili, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy na domu, z którego wybiegł Zajic, zostanie zainstalowana tablica pamiątkowa. „Jestem przekonany, że gdy spotkamy się tutaj za rok, to ta tablica będzie mogła zostać odsłonięta” – powiedział wiceburmistrz dzielnicy Praga 1, na terenie której znajduje się plac Wacława.
Po samospaleniu Zajica komunistyczna służba bezpieczeństwa, z obawy przed masowymi protestami, nie pozwoliła pochować go w Pradze. Został pochowany 2 marca w rodzinnym mieście Vitkov na północnych Morawach.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ az/ mc/