Ustawione fotografie, płonące znicze, odczytanie nazwisk 96 osób - tak w niedzielę przed Sejmem upamiętniono ofiary katastrofy prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem.
Na tyłach stojącego przed Sejmem Pomnika Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej ustawiono, okrytą czarnym materiałem, tablicę ze zdjęciami ofiar katastrofy smoleńskiej, przed którymi zapalono znicze.
"Zebraliśmy się tutaj w przeddzień katastrofy smoleńskiej na świeckim, obywatelskim spotkaniu pamięci o wszystkich 96 ofiarach katastrofy smoleńskiej. Są tutaj zdjęcia wszystkich 96 ofiar, będziemy je alfabetycznie odczytywać, jednak bez stanowisk i funkcji. Chcemy ich upamiętnić po prostu jako ludzi" - powiedziała PAP Ewa Błaszczyk ze Stowarzyszenia Obywatele Solidarni w Akcji, które jest jednym z organizatorów wydarzenia.
Katarzyna Kądziela, dyrektor Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej podkreśliła, że katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem jest wydarzeniem bez precedensu "nie tylko w naszej historii, ale w historii wszystkich demokratycznych społeczeństw". "Ta katastrofa pozostawiła swój ślad w życiu każdej i każdego z nas. To wydarzenie jest dla nas wszystkich ważne, bo pamiętamy dlaczego wszyscy ci ludzie znaleźli się wtedy na pokładzie tego samolotu. Oni polecieli tam w imieniu każdej i każdego z nas, by złożyć hołd ofiarom zbrodni katyńskiej" - mówiła.
"W polskiej tradycji pamięć zmarłych czci się w powadze, milczeniu, w refleksji, ale także z wdzięcznością za życie tych, którzy umarli. Tak chcemy dzisiaj wspominać tych wszystkich zmarłych. Minęło 7 lat, a przecież wciąż pamiętamy tych ludzi" - zaznaczyła Kądziela.
Uczestniczący w wydarzeniu były poseł SLD Ryszard Kalisz mówił, że dowiedział się o katastrofie smoleńskiej, kiedy był gościem radiowej Trójki. "I na żywo też reagowaliśmy wtedy. Wyszedłem z tego studia, szedłem ulicą i ciągle stawały samochody i ludzie pytali czy to prawda. I musiałem odpowiadać, że tak. To było niezwykle trudne" - przyznał.
Wspominał także m.in. Izabelę Jarugę-Nowacką, z którą - jak mówił - rozmawiał jeszcze dzień przed katastrofą. "I ona była taka szczęśliwa, bo tam w Katyniu leżał jej wujek, bardzo bliska jej osoba. Iza była taką moją przyjaciółką od serca, nie tylko koleżanką posłanką. Była wspaniałą i dobrą dziewczyną. I przez te już siedem lat bardzo jej brakuje" - dodał Kalisz.
10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.41 samolot Tu-154M, z delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. (PAP)
akn/ js/