24.09. 2009 Warszawa (PAP) - Polscy politycy krytycznie oceniają rosyjskie komentarze do uchwały Sejmu dotyczącej 17 września 1939 r. Wszyscy podkreślają, że w uchwale są fakty i tylko fakty. Przedstawiciele koalicji uważają, że potrzebny jest czas, bo Rosja nie potrafi poradzić sobie jeszcze z własną historię. Natomiast politycy PiS sądzą, że negatywne stanowisko władz rosyjskich to wynik "miękkiej polityki" historycznej rządu Donalda Tuska.
Z kolei Siergiej Markow z kierowanej przez premiera Rosji Władimira Putina partii Jedna Rosja uznał uchwałę polskiego Sejmu za "poważny błąd polityczny". "Zrównywanie nazistowskiego reżimu - który chciał unicestwić Polaków, i Armii Czerwonej, która ich wyzwoliła, jest poważnym błędem politycznym. Gdyby nie Armia Czerwona, to współcześni Polacy byliby służącymi i prostytutkami u Aryjczyków - powiedział w środę Markow.
Według marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, kontestowanie uchwały przez przedstawicieli rosyjskich władz świadczy o tym, że "to strona rosyjska nie potrafi jeszcze sobie poradzić z własną, trudną historią i widzi ją czysto politycznie, niepotrzebnie angażując się w obronę czegoś, czego się nie da obronić - a więc Rosji stalinowskiej".
Podkreślił, że warto postawić pytanie, czy jest w ogóle możliwe pojednanie polsko-rosyjskie na gruncie prawdy historycznej w sytuacji, gdy tak naprawdę nie toczy się żadna debata o historii pomiędzy polskimi historykami i rosyjskimi, a odzywają się tylko i wyłącznie głosy czysto polityczne.
"To jest tak, jakby Niemcy chcieli bronić - na szczęście nie chcą - przeszłości hitlerowskiej. Po prostu się nie da. Nie warto, bo to brzydkie, to źle pachnie, to się bardzo źle kojarzy i za tym - za stalinizmem - kryje się ogrom zbrodni, których nie warto dzisiaj z perspektywy wielu, wielu dziesiątków lat próbować brać na własne plecy politykom rosyjskim" - uważa marszałek Sejmu.
Jako "haniebną" wypowiedź Markowa określił szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Pytany o stanowisko rosyjskiego MSZ Chlebowski podkreślił, że jego zdaniem uchwała nie przeszkodzi w naprawie dobrych stosunków polsko-rosyjskich.
"Jeżeli popatrzymy na uchwały z 2005 czy 2006 roku, to one miały znacznie większy ciężar gatunkowy i większą wymowę, a nie wzbudzały takich emocji, jak przyjęta w środę przez Sejm. Potrzebny jest czas, abyśmy wszyscy ostygli w tych emocjach i niepotrzebnych brutalnych komentarzach" - zaznaczył szef klubu Platformy.
Z kolei szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że Polska nie powinna stracić nerwów i wytrzymać wypowiedzi rosyjskich polityków dotyczące sejmowej uchwały. "W Rosji zmiany mogą być tylko ewolucyjne, a nie rewolucyjne, trzeba to przeczekać. Tam się nie zmieni nic z dnia na dzień" - ocenił. Jak dodał, w uchwale sejmowej są podane "fakty i tylko fakty". "Trudno z tymi faktami dyskutować" - podkreślił polityk ludowców.
Zdaniem szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, całej sytuacji zaszkodziła przede wszystkim awantura polityczna wokół treści uchwały w sprawie 17 września, a nie sam uchwała. "Kłótnia, która odbyła się między politykami PiS i PO, spór o słowa, doprowadził do tego, że przeniosło się to także na arenę międzynarodową" - uważa Napieralski.
Zaznaczył jednak, że żałuje, iż takie wypowiedzi pojawiają się po stronie rosyjskiej. "Te dwa narody powinny szukać dzisiaj pojednania pomimo trudnej historii. (...) Wierzę, że rozsądek wygra i nasze narody będą się zbliżały, a nie oddalały, nie zapominając o trudnej historii" - podkreślił Napieralski.
Wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych Karol Karski (PiS) uważa, że "jedynym postępowaniem ze strony władz rosyjskich, które byłoby na miejscu, byłoby złożenie ubolewania z powodu śmierci ofiar, które Polska poniosła w trakcie II wojny światowej, w tym również z powodu działań sił zbrojnych ZSRR".
Dodał, że uchwała Sejmu oddająca jedynie prawdę historyczną była wyrazem konsensusu wszystkich ugrupowań zasiadających w polskim parlamencie, a stanowisko Rosji wyłącznie pokazuje, "jak państwo to odległe jest jeszcze od rozliczenia się ze swoją przeszłością, a także jak funkcjonowanie tego państwa daleko odbiega od standardów demokratycznych".
W ocenie rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka stanowisko rosyjskiego MSZ nie jest wynikiem sporu politycznego o treść uchwały, lecz rezultatem "miękkości polityki historycznej polskiego rządu". "To wynika z polityki rządu premiera Donalda Tuska i z polityki PO, która ewidentnie ulega kłamstwom i fałszerstwom, o których słyszymy z Moskwy. (...) Taka miękkość polskiego rządu sprawia, że słyszymy coraz głośniej, że mamy jakieś rezolucje i uchwały w Rosji" - powiedział Błaszczak.
Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak podkreślił, że uchwała przyjęta przez Sejm jest "wyrazem troski polskiej o jakość naszego życia publicznego, o prawdę, o polską tożsamość".
"Jestem przekonany, że wszyscy ludzie dobrej woli chcą budować relacje oparte na prawdzie. Jeżeli szanujemy się wszyscy nawzajem, to myślę, że takie proste przesłanie jest wręcz konieczne po to, żeby takie relacje budować. Poza tym należy pamiętać, że mówienie prawdy nie jest przeciwko komuś. Budujmy dobre relacje, ale oparte na prawdzie" - podkreślił Stasiak.
Historyk PAN i członek grupy polsko-rosyjskiej ds. trudnych prof. Wojciech Materski nie był zaskoczony czwartkowym krytycznym oświadczeniem rosyjskiego MSZ. W jego ocenie, przynajmniej do 70. rocznicy zbrodni katyńskiej należy spodziewać się podobnych reakcji Rosji dotyczących polsko-rosyjskich relacji historycznych.
Profesor zwrócił uwagę, że czwartkowe oświadczenie ma kontekst wewnątrzrosyjski. Przywołał cytowane przez media rosyjskie wypowiedzi wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego dotyczące tego, że zbrodnia katyńska nie powinna być nazywana ludobójstwem. Jak powiedział, nadawano temu kontekst taki, że są w Polsce ludzie myślący racjonalnie i nieracjonalnie. "I to jest konkluzja tego wywodu" - dodał.
Prof. Materski uważa, że choć najważniejsze rocznice związane z wybuchem II wojny światowej minęły, ze strony rosyjskiej trwać wciąż będzie "kanonada prewencyjna". "Musi trwać, bo w przyszłym roku jest 70. rocznica zbrodni katyńskiej i te treści nie mogą być wyciszone w propagandzie rosyjskiej i w polityce historycznej rosyjskiej takiej, jak ona dziś jest uprawiana. Ten polsko-rosyjski wątek historyczny, jak gdyby niewdzięcznej Polski czy Polski która wyolbrzymia negatywne, czy dyskusyjne aspekty stosunków, a pomija konstruktywne, będzie podtrzymywany przynajmniej do wiosny przyszłego roku" - dodał historyk.
Sejm przyjął w środę przez aklamację uchwałę w 70. rocznicę agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. Podkreślono w niej, że w wyniku paktu Ribbetrop-Mołotow "dokonano IV rozbioru Polski". Ponadto zbrodnię na polskich oficerach w Katyniu określono jako "zbrodnię wojenną", która ma "znamiona ludobójstwa".(PAP)
agy/ mok/ gma/