Reduta Dobrego Imienia poinformowała w piątek o złożeniu pozwu cywilnego i doniesieniu do prokuratury przeciwko niemieckiemu przedsiębiorcy Hansowi G. Ma to związek z mową nienawiści, jaką Hans G. miał kierować wobec swojej polskiej pracownicy Natalii Nitek.
W marcu Telewizja Republika wyemitowała program, w którym pracownica firmy Pos System z Kosakowa na Pomorzu Natalia Nitek zaprezentowała nagrania ilustrujące znieważanie jej na tle m.in. narodowościowym przez pracodawcę Hansa G.
"Hans G. wielokrotnie ją znieważał i traktował w sposób urągający cywilizowanym normom. Wynikało to po pierwsze z narodowości pani Natalii, która jest Polką, a ze słów Hansa G. wynikało, że uważa Polaków po prostu za podludzi" - mówił podczas piątkowej konferencji prasowej prezes Reduty Dobrego Imienia - Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom Maciej Świrski.
Jak relacjonował, Hans G. miał używać wobec podwładnej "niemiecko-hitlerowskiej mowy nienawiści". "Drugi element prześladowania był związany z faktem, że należy ona do PiS. Przekonania i działalność polityczna pani Natalii również Hansowi G. nie odpowiadały i traktował ją w sposób okrutny. Przede wszystkim jednak te prześladowania wynikały z faktu, że pani Natalia jest Polką, polską patriotką" - podkreślił Świrski.
"Pani Natalia zwróciła się do nas o pomoc prawną tzn. my finansujemy ten proces. Kiedy ukazał się materiał w Telewizji Republika Hans G. złożył doniesienie do prokuratury na panią Natalię w związku ze znieważeniem, więc trzeba było szybko działać. My mamy doświadczenie i możliwości, więc objęliśmy panią Natalię pomocą prawną, a mecenas Monika Brzozowska została jej pełnomocnikiem. Zostało złożone doniesienie do prokuratury i pozew cywilny przeciw Hansowi G. o zadośćuczynienie w postaci 150 tys. zł na Muzeum Piaśnica" - relacjonował prezes zwracając uwagę, że Kosakowo znajduje się kilkanaście kilometrów od Lasów Piaśnickich "miejsca kaźni przedstawicieli polskiej inteligencji, nazywanego czasem +pomorskim Katyniem+".
Mec. Brzozowska wyjaśniła, że sprawa jest obecnie na etapie początkowym, został złożony pozew do sądu okręgowego w Gdańsku. "Uznaliśmy, że kilka dóbr osobistych zostało działaniem pracodawcy pani Natalii naruszonych. Dla nas jednym z najpoważniejszych jest dobro związane z wolnością od mowy nienawiści, zwłaszcza takiej o zabarwieniu hitlerowskim. W zasadzie nie jest ono jeszcze wykreowane, ale ponieważ katalog dóbr osobistych jest otwarty wydaje nam się, że także to będzie uznane przez sąd" - relacjonowała.
Pozwana - jak mówiła prawniczka - domaga się przede wszystkim przeproszenia oraz poinformowania pracowników firmy o tym, że została przeproszona i o wyroku sądu, który - jak liczy - będzie korzystny. "Chcemy również wspominanego zadośćuczynienia w formie adekwatnej, czyli 150 tys. zł" - dodała mec. Brzozowska.
Natalia Nitek zaznaczyła, że obecnie odchodzą ostatni naoczni świadkowie i ofiary "niemieckiego antypolonizmu II wojny". "Ich głosy i świadectwa prawdy były często zagłuszane. Sprawa Hansa G. to dowód, że część społeczeństwa niemieckiego cały czas jeszcze wyznaje zasady przyświecające ich przodkom, którzy dopuścili się niebywałych mordów na Polakach" - powiedziała.
"Zresztą sam Hans G. niejednokrotnie twierdził, że czuje się hitlerowcem. Słyszałam od niego, że nienawidzi Polaków, a biznes tu prowadzi, bo są oni tanią siłą roboczą. Że jesteśmy podludźmi, jesteśmy gorsi od Murzynów. Tęsknił do czasów, kiedy można było swobodnie postawić Polaków pod murem i strzelać. Był niezadowolony z wygranej PiS i od tego momentu ataki na mnie się nasiliły (...) słyszałam, że jestem +pukniętą faszystką+. Groził, że chętnie by mnie i prezesa Kaczyńskiego rozstrzelał. Jestem Polką, jestem z tego dumna i nie pozwolę, by Niemiec, który organicznie - jak sam twierdził - nienawidzi Polaków, znieważał mnie i mój naród i czuł się bezkarny" - mówiła Nitek.
Prezes Reduty odniósł się także do innych działań prowadzonych przez organizację. "18 lipca w Krakowie rozpoczyna się proces przeciw twórcom filmu +Nasze matki, nasi ojcowie+. Będzie on pewnym zwieńczeniem działalności Reduty przeciw jego twórcom. Ten film jest jednoznacznie antypolski i rasistowski. Polacy zostali przedstawieni jako bestie nienawidzące Żydów, a Armia Krajowa - jako banda złoczyńców. Mec. Brzozowska reprezentuje w tej sprawie żołnierzy AK i Światowy Związek Żołnierzy AK" - powiedział.
Mec. Brzozowska przyznała, że to trudna sprawa z punktu widzenia prawnego, bo mamy do czynienia z filmem fabularnym. "Ale naszym zdaniem wolność twórcza nie wyłącza możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które w taki sposób przedstawiają Polaków, żołnierzy AK czy ludność" - zaakcentowała.
Świrski zaznaczył, że obecnie - wedle jego wiedzy - rząd pracuje nad nowelizacją ustawy o IPN, w której jest mowa o karaniu za sformułowanie "polskie obozy koncentracyjne". "Jest w niej ważny element - uznanie tego sformułowania za przestępstwo ze stosownymi sankcjami. Ale też przepis mówiący, że organizacje społeczne mające w statucie walkę o dobre imię Polski będą mogły występować przed sądami o ukaranie sprawców czy zadośćuczynienie" - podkreślił prezes Reduty.
"Umożliwi nam to też działalność prewencyjną, jak np. w tym roku kiedy przed kolejną rocznicą wyzwolenia obozu w Auschwitz wysłaliśmy do ok. 200 niemieckich mediów informację, że sformułowanie +polski obóz koncentracyjny+ jest zniesławiające, to mowa nienawiści na tle rasistowskim przeciw Polakom, a także kłamstwo oświęcimskie, bo zaprzecza niemieckiemu sprawstwu Holokaustu. Po takiej informacji pojawiły się tylko dwa zniesławienia, czyli prewencja działa. Planujemy też działania przeciw osobom znieważającym pamięć i wizerunek św. Jana Pawła II" - dodał Świrski. (PAP)
akn/ agz/