Tysiące nazwisk polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata znalazło się na burcie jachtu Bartosza Bilińskiego, który zamierza wyruszyć w samotny rejs z Nowego Jorku do Londynu dla ich uczczenia. Popłynie pod banderą, którą podarował prezydent Andrzej Duda.
W sobotę przed jednostką ustawioną na specjalnym rusztowaniu na przystani Gateway Marina zgromadzili się miłośnicy żeglarstwa, a także ludzie przybyli na wezwanie Bilińskiego, który zaapelował niedawno o pokrycie burt jachtu "Witold" nazwiskami Polaków uhonorowanych tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Jest to najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom, które przyznaje Yad Vashem – Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu w Jerozolimie.
"Trzeba stać na straży pamięci historycznej. To ważne, bo czasem w naszych sercach i głowach panuje niepamięć lub niechęć do tej pamięci, a nawet celowe zapominanie albo przekazywanie historii bez (śladu) tych, którzy poświęcili wiele podczas okupacji dla ratowania współobywateli" – powiedział PAP żeglarz należący do Yacht Klubu Polski.
Jest to pierwsza długa podróż przez ocean adwokata mieszkającego w Nowym Jorku. Na jachcie "Witold" Biliński pływa dopiero od dwóch dni. Jak wyjaśnił, zaawansowany technicznie jacht został zbudowany we Francji i jako jacht klasy mini (6,5 m) jest przeznaczony do samotnej żeglugi.
Tego typu jachty są dobrze znane polskim żeglarzom - zaznaczył Biliński. Wielu z nich dzieli się z nim doświadczeniem i dobrą radą np. Radek Kowalczyk, który przepłynął na takim jachcie kilka tysięcy mil.
Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej objęło swym patronatem całe przedsięwzięcie.
"Myślę, że z tymi nazwiskami na burcie nie będzie żadnego problemu. Jest ich już tysiąc, a może nawet dwa. Obawiam się tylko, że osiem tysięcy wszystkich nazwisk się nie zmieści. Może to szkoda, ale chodzi przecież głównie o symbolikę" – wskazał Biliński.
Zdaniem żeglarza o osobach, które ginęły poświęcając swe życie, wciąż niewiele wiemy. Na stronie internetowej, która zostanie uruchomiona w dniu odpłynięcia jachtu, znajdzie się specjalna zakładka "Zgłoś Sprawiedliwego". Biliński wyraził nadzieję, że pomoże to w badaniach, który przyczynią się do odkrycia kolejnych polskich obywateli zaangażowanych w ratowanie Żydów.
Pytany, ile tygodni potrwa jego rejs przez Atlantyk, odparł, że prawdziwy żeglarz wie tylko kiedy wypływa. Jak zauważył przed tygodniem podobną trasę pokonał francuski żeglarz. Zajęło mu to 22 dni.
"Liczę, że ja zrobię to w 21 dni. Dodamy przez to do naszej akcji jeszcze akcent sportowy. Jednostka będzie +ochrzczona+ przez znajomego księdza w poniedziałek. Otrzyma imię +Witold+ ku czci Witolda Pileckiego i Jana Karskiego (Kozielewskiego), który używał konspiracyjnego pseudonimu +Witold+" – wyjaśnił Biliński.
Powiedział też, że wysłał prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi książkę "Tajne państwo: opowieść o polskim Podziemiu" (ang. Courier from Poland: The Story of a Secret State) w wersji angielskiej. "Przypominam o +Sprawiedliwych+ i wysyłam odsyłacz do ich listy. Piszę, że tych Polaków ratujących Polaków innego wyznania było dużo więcej niż wymienionych".
"Mimo, że Trump nie jest moim faworytem, szczerze wierzę, że gdyby do niego dotarł Karski, to on by coś zrobił" – ocenił żeglarz.
Biliński jest krakowianinem, absolwentem prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. W Nowym Jorku ukończył studia na takim sam wydziale w Yeshiva University. Obecnie przygotowuje doktorat na Uniwersytecie Warszawskim. W USA mieszka od 20 lat, ale zamierza, może nawet jeszcze w tym roku, powrócić do Polski.
Pośród wpisujących nazwiska była Klaudia Draber. Urodziła się w Tychach, studiowała w Krakowie, a teraz kontynuuje edukację na Sotheby's Institute of Art w Nowym Jorku.
"Jestem dumna z Bartka, podziwiam go i sympatyzuję jego wielkiej wyprawie. Często o tych ludziach zapominamy, a odegrali bardzo ważną rolę w historii naszego kraju. To jest piękne, że oddaje im hołd, a także Karskiemu, który przebył podobną drogę do Ameryki, żeby informować o tym, co się działo i prosić o pomoc" – powiedziała PAP polska studentka.
Marlena Beata Lindner zna Bilińskiego z Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku. Pokazała, że na dziobie łódki narysowała serce i trzy kropki mające symbolizować, że znani światu Sprawiedliwi to w istocie tylko garstka, o której wiemy, a pomagających było więcej.
"Moja babcia opowiadała, że w czasie wojny ukryła małe dzieciątko, kiedy Niemcy przyszli do małej wsi w okolicach Łowicza, gdzie mieszkała. Cały czas żyłam tą historią i gdy usłyszałam, że Bartek chce upamiętnić takie osoby, bardzo się ucieszyłam. Jest to piękny gest z jego strony" – wyznała.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ mars/