6 września 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego ogłosił dekret o wprowadzeniu reformy rolnej. Dekret realizował zasadnicze cele komunistów: likwidację warstwy ziemiańskiej oraz zdobycie poparcia wśród mieszkańców wsi.
Według komunistycznych kryteriów mieszkańców wsi klasyfikowano jako bezrolnych, małorolnych (biedniaków) oraz średniaków. Wzorem sowieckim, najbogatszych rolników określano mianem kułaków. Głównym wrogiem nowej władzy byli ziemianie nazywani obszarnikami.
Dekret o reformie rolnej powołał Państwowy Fundusz Ziemi, który przejął wszystkie nieruchomości ziemskie o powierzchni większej niż 50 ha. W kilku województwach limit określono na 100 ha. Ponadto PFZ przejął wszelkie nieruchomości rolne należące do obywateli III Rzeszy, obywateli polskich narodowości niemieckiej oraz osób uznanych przez sądy za winne zdrady stanu, a także ziemię należącą przed 1939 r. do Skarbu Państwa.
Osoby „obdarowane” przez reformę ziemią spłacały ją przez dostarczanie kontyngentów żyta lub jego równowartości w gotówce przy ustalonej odgórnie cenie 400 zł za cetnar. Spłatę rozkładano na raty od 10 do 20 lat. Chłopi mieli wpłacić 10 proc. wartości przyznanej im ziemi.
Dla posiadaczy dóbr ziemskich przewidziano odszkodowanie w formie tzw. renty ziemiańskiej, którą w praktyce wypłacano niewielkiej grupie wywłaszczonych, a później zamieniono ją na minimalną rentę inwalidzką.
Podczas okupacji znaczna część ziemiaństwa aktywnie wspierała AK, BCh oraz inne organizacje podziemia niepodległościowego działające na wsi. Nie przeszkadzało to komunistycznym propagandystom w powielaniu negatywnego wizerunku obszarnika-kolaboranta-wyzyskiwacza.
3 października 1944 r. KC PPR wydał odezwę „Wszyscy do pracy w realizacji reformy rolnej”. Pisano w niej: „zniknie z życia polskiego klasa ludzi, która od wieków już była nieszczęściem Polski. Znikną książęta, hrabiowie, magnaci, (...) którzy powodowali klęskę każdego z naszych powstań narodowych, którzy w odrodzonym państwie wprowadzili rządy ekspedycji karnych, Berezy i Brześcia. Zniknie jeden z głównych zarodków faszyzmu i reakcji polskiej”.
3 października 1944 r. Komitet Centralny PPR wydał odezwę „Wszyscy do pracy w realizacji reformy rolnej”. Pisano w niej o konieczności likwidacji warstwy ziemiańskiej i arystokracji: „zniknie z życia polskiego klasa ludzi, która od wieków już była nieszczęściem Polski. Znikną książęta, hrabiowie, magnaci, (...) którzy powodowali klęskę każdego z naszych powstań narodowych, którzy w odrodzonym państwie wprowadzili rządy ekspedycji karnych, Berezy i Brześcia. Zniknie jeden z głównych zarodków faszyzmu i reakcji polskiej”.
9 października 1944 r. Edward Osóbka-Morawski zastąpił Andrzeja Witosa na stanowisku kierownika resortu rolnictwa i reform rolnych PKWN. Po tzw. „zwrocie październikowym” reforma nabrała tempa. Wraz z wydaniem wspomnianej odezwy zaostrzono działania propagandowe przeciw ziemiaństwu i bogatszym chłopom tzw. kułakom.
W kręgach podziemia niepodległościowego negatywnie traktowano nie tyle samą ideę reformy, co sposób jej wprowadzania i udział w niej aktywu PPR. Dochodziło do ataków zbrojnych na brygady parcelacyjne, często pracujące pod osłoną milicji i wojska.
Do końca 1944 r. 212 tys. ha ziemi rozdzielono pomiędzy 110 tys. rodzin, czyli 1,95 ha na rodzinę przy górnym limicie 5 ha. Od wiosny 1945 r. na terenie Pomorza i Ziem Zachodnich limit zwiększono do 15 ha. Tam miejsce niemieckich właścicieli zajmowali głównie polscy osadnicy wojskowi oraz repatrianci z ziem zagarniętych przez ZSRS.
Szacuje się, że w latach 1944-1948 parcelacji uległo ponad 9 tys. majątków o łącznej powierzchni ok. 3,5 miliona hektarów, przy czym do 387 tys. rodzin trafiła tylko 1/3 ziemi. Pozostałą część przejęły Państwowe Nieruchomości Ziemskie i Lasy Państwowe. W czasie wywłaszczeń dochodziło do dramatycznych sytuacji np. rabunku dobytku wysiedlanych. Część odebranych dworów, pałaców i majątków ziemskich popadła następnych latach w całkowitą ruinę.
Prof. Wojciech Morawski z SGH w rozmowie z PAP ocenia, że „reforma rolna była koniecznością, lecz wątpliwości budził przede wszystkim radykalny sposób jej realizacji. Część chłopów odmawiała przejęcia ziemi, traktując PKWN nieufnie i nie uznając jej prawomyślności”.
Reforma rolna nie obejmowała nieruchomości kościelnych, gdyż w latach 1944-1945 komunistyczna władza nie chciała wchodzić w otwarty konflikt z Kościołem. Kwestię tych nieruchomości uregulowano w 1950 r. tworząc Fundusz Kościelny.
W latach 1948-1949 władze komunistyczne rozpoczęły proces kolektywizacji rolnictwa na wzór sowiecki. Utworzono Państwowe Gospodarstwa Rolne (PGR-y) – odpowiednik sowchozów oraz wzorowane na kołchozach spółdzielnie rolnicze, wykorzystujące m.in. ziemie przejęte podczas reformy. Władze nakłaniały chłopów, którzy niedawno otrzymali ziemię z reformy, aby wstępowali do spółdzielni rolniczych. Powodowało to liczne konflikty.
Większość PGR-ów i spółdzielni była źle zarządzana i nieefektywna, równie niską wydajność wykazywały najmniejsze gospodarstwa, powstałe we wczesnej fazie reformy.
Po odwilży gomułkowskiej w latach 1956-1957 zlikwidowano ponad 8 tys. PGR-ów oraz wiele spółdzielni rolniczych. Wraz z rozbudową przemysłu wielu dawnych „małorolnych” podjęło prace w miastach, tworząc warstwę tzw. chłoporobotników. Do końca PRL na wsi dominowała grupa rolników indywidualnych, posiadających kilka, kilkanaście hektarów ziemi.
Na skutek reformy rolnej władzy komunistycznej udało się skutecznie zlikwidować ziemiaństwo. Ok. 12-15 tys. przedstawicieli tej grupy zostało pozbawionych majątków oraz możliwości rozwoju zawodowego. Byli właściciele mieli zakaz osiedlania się na terenie powiatu, w którym mieli wcześniej majątki.
„O ile reforma rolna była oczekiwana i popierana przez część społeczeństwa, to kolektywizację można ocenić negatywnie jako antyspołeczne i antyekonomiczne działanie władzy, podporządkowane wyłącznie celom politycznym oraz ideologicznym" - mówi PAP prof. Jerzy Kochanowski z Instytutu Historycznego UW.
Maciej Replewicz (PAP)
rep/ mjs/ ls/