23.09. 2009 Moskwa (PAP) - Duma Państwowa, izba niższa parlamentu Rosji, może w piątek przyjąć rezolucję potępiającą środową uchwałę Sejmu RP dotyczącą agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. Z inicjatywą uchwalenia takiego dokumentu wystąpiła w środę nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego.
Zdaniem Morozowa, uchwała Sejmu to także "taniec na kościach tych Polaków, którzy razem z milionami Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i innych Europejczyków oddali życie w walce z faszyzmem".
Duma prawdopodobnie zajmie się projektem na najbliższym posiedzeniu plenarnym, wyznaczonym na 25 września.
Nie wszyscy deputowani uważają jednak, że rezolucja taka jest potrzebna. W opinii przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Konstantina Kosaczowa, "rosyjscy parlamentarzyści, nie bacząc na postawę polskich kolegów, powinni trzymać się konstruktywnej linii".
"Temat ten powinien być przedmiotem jak najszerszej dyskusji wśród deputowanych, jednak wydaje się wątpliwe, by trzeba było odpowiadać w formie pisemnej" - powiedział Kosaczow dziennikarzom w kuluarach Dumy.
"Jeśli ten zaklęty krąg wzajemnych oskarżeń ma być przerwany, to ktoś powinien dać przykład. Uczynił to już premier Rosji (Władimir Putin), jadąc do Gdańska. Myślę, że tę linię powinna poprzeć również Duma" - dodał szef parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych.
Kosaczow oświadczył, że uchwała Sejmu "wywołuje rozczarowanie, gdyż polscy posłowie po raz kolejny woleli kierować się emocjami, a nie zdrowym rozsądkiem". Według niego, "nadszedł już czas, by odrzucić emocje i konstruktywnie dyskutować o przyszłości wzajemnych stosunków".
Parlamentarzysta podkreślił, że właśnie z takim przesłaniem pojechał do Polski premier Putin. "Z przykrością można skonstatować, że ten bez przesady historyczny gest dobrych intencji wielu w Polsce woli przemilczeć lub nie dostrzegać go" - zauważył Kosaczow.
O wiele ostrzej wypowiedział się jego zastępca Leonid Słucki, który uchwałę Sejmu określił jako "niesprzyjającą dialogowi między Rosją i Polską" oraz "oddalającą perspektywy normalizacji stosunków rosyjsko-polskich".
"Polska poszła drogą fałszowania historii II wojny światowej" - ocenił parlamentarzysta. Jego zdaniem, rosyjski parlament powinien potępić uchwałę Sejmu jako "jednostronną" i "kontrproduktywną z punktu widzenia rozwoju relacji między Rosją i Polską".
W opinii Słuckiego, "Polska wciąż zarażona jest infekcją nacjonalizmu". "Kraj ten cechuje skłonność do przedstawiania siebie jako bez mała jedynej ofiary historii. Jest to jednostronna interpretacja wydarzeń" - oświadczył deputowany.
"Przyjęcie tej uchwały nie może nie wywołać rozczarowania, zwłaszcza po wrześniowej wizycie premiera Rosji Władimira Putina w Gdańsku" - dodał.
Słucki przypomniał, że szef rosyjskiego rządu oznajmił tam, iż wydarzenia z przeszłości nie powinny obciążać stosunków rosyjsko-polskich, które trzeba uwalniać od nieufności.
Wcześniej za rozczarowującą uchwałę Sejmu uznał rzecznik MSZ Rosji Andriej Niestierienko. Jego zdaniem "interpretacja wydarzeń 1939 roku, zawarta w tym dokumencie, jest niezgodna ze stanowiskiem oficjalnie zaprezentowanym przez stronę polską 1 września w Gdańsku".
Według Niestierenki, "takie postawienie sprawy nie sprzyja rozwojowi rosyjsko-polskich stosunków dwustronnych". "Autorzy tej rezolucji kierowali się określonymi pobudkami politycznymi" - ocenił.
Uchwałę Sejmu ostro skrytykował też lider Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadij Ziuganow, który ocenił ją jako "prowokację". Jego zdaniem, dokument ten może tylko pogorszyć relacje między Rosją i Polską.
"(Uchwałę) przyjęto, aby wybielić własną politykę, która sprzyjała ekspansji (Adolfa) Hitlera i rozpętywaniu wojny" - podkreślił Ziuganow w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej KPRF.
Przywódca komunistów oznajmił, że "bracia Kaczyńscy niepotrzebnie wyskakują z portek - nie uda im się napisać historii od nowa".
Według Ziuganowa, wprowadzenie radzieckich wojsk na terytorium zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi we wrześniu 1939 roku było absolutnie uzasadnione. "Zajęliśmy ziemie zamieszkane przez Ukraińców i Białorusinów. Terytoria te Polska wiarołomnie podbiła. Tamtejsza ludność nie miała nic wspólnego z Polską właściwą" - powiedział.
"Próby stawiania nas na jednej płaszczyźnie z nazistowskimi Niemcami są nie tylko amoralne, ale wręcz obrzydliwe" - oświadczył.
Z kolei Siergiej Markow z kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja uznał uchwałę Sejmu za "poważny błąd polityczny". W jego opinii, Rosja nie powinna jednak reagować na nią zbyt ostro.
"Stosunki Rosji i Polski są już bardzo trudne. Przede wszystkim dlatego, że polska klasa polityczna uparcie próbuje skłócić Rosję i Unię Europejską, a swoje kompleksy, w tym historyczne, usiłuje wpisać do politycznego porządku dziennego" - powiedział deputowany radiu Echo Moskwy.
"Zrównywanie nazistowskiego reżimu, który chciał unicestwić Polaków, i Armii Czerwonej, która ich wyzwoliła, jest poważnym błędem politycznym. Gdyby nie Armia Czerwona, to współcześni Polacy byliby służącymi i prostytutkami u Aryjczyków" - dodał Markow.
W jego ocenie, uchwała Sejmu ma też antysemicką wymowę. "Ignoruje ona fakt, że to właśnie Armia Czerwona uratowała dziesiątki tysięcy Żydów z zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi przed holokaustem, pozwalając im później wyjechać w głąb Związku Radzieckiego" - oświadczył parlamentarzysta, podkreślając, że "dzięki temu nie trafili do obozów koncentracyjnych".
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mc/ jbr/