5 grudnia przypada 100. rocznica urodzin Stanisława Dygata. Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu przyjęła w środę projekt uchwały, którą Sejm uczci pamięć autora "Jeziora Bodeńskiego" i "Rozmyślań przy goleniu".
W projekcie Dygat opisany jest jako "jeden z najciekawszych pisarzy powojennej Polski" i "mistrz słowa". Jak zaznaczono, "w pamięci czytelników pozostawało piękno narracji, prostota, zaskakująca zwykłość opisywanych zdarzeń".
Posłowie przypominają, że do najważniejszych dzieł Dygata należą: "Jezioro Bodeńskie", "Pożegnania", "Podróż", "Disneyland", "Dworzec w Monachium".
"Był człowiekiem odważnym i uczciwym. Choć me angażował się czynnie w ruch opozycyjny, podpisał w 1964 r. +List 34+ - protest pisarzy i uczonych w obronie wolności słowa i w 1976 r. +Memoriał 101+ - przeciwko projektowanym zmianom w Konstytucji PRL-u. W setną rocznicę urodzin Stanisława Dygata Sejm Rzeczypospolitej Polskiej czci Jego pamięć" - napisano w projekcie uchwały.
Dygat pochodził z rodziny polsko-francuskiej. Urodził się w Warszawie. Życie w przedwojennej stolicy wspominał po latach jako pasmo wspaniałych zabaw. Maturę zrobił dopiero w wieku lat 21, potem studiował w Wyższej Szkole Handlowej, na architekturze i filozofii, ale nie zyskał dyplomu. Pisywał opowiadania, myślał o powieści, ale przede wszystkim bywał w kawiarniach i modnych lokalach w towarzystwie Witolda Gombrowicza, Światopełka Karpińskiego, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, Zbigniewa Uniłowskiego.
"Był człowiekiem odważnym i uczciwym. Choć me angażował się czynnie w ruch opozycyjny, podpisał w 1964 r. +List 34+ - protest pisarzy i uczonych w obronie wolności słowa i w 1976 r. +Memoriał 101+ - przeciwko projektowanym zmianom w Konstytucji PRL-u. W setną rocznicę urodzin Stanisława Dygata Sejm Rzeczypospolitej Polskiej czci Jego pamięć" - napisano w projekcie uchwały.
W 1939 roku Dygat, ze względu na fakt, że legitymował się francuskim paszportem, został przez Niemców internowany w obozie w Konstancji. Do Warszawy wrócił jeszcze podczas okupacji; przeżycia z czasów internowania opisał w swojej pierwszej powieści – opublikowanym w 1946 roku „Jeziorze Bodeńskim”.
Po powstaniu warszawskim Dygat opuścił Warszawę, osiedlił się w Łodzi, gdzie związał się z pismem „Kuźnica”. Córka pisarza, Magda Dygat, która po latach opublikowała swoje wspomnienia o ojcu, napisała, że w tym okresie uważał on socjalizm za przełom w historii ludzkości i dlatego zapisał się do partii, która skierowała go do Wrocławia. Był tam prezesem lokalnego oddziału Związku Literatów Polskich. Próżno by jednak szukać w twórczości Dygata śladów socrealizmu. Na pytanie, jak to możliwe, odpowiedział z charakterystycznym grasejowaniem: "Phóbowałem, ale nie potrafiłem".
Uchodził za człowieka leniwego, który pisze, tylko gdy musi. Krążyły legendy, że "Pożegnania" i "Podróż" napisał zamknięty przez przyjaciół w pokoju. Podobno miał specjalne niedokończone opowiadanie, które odczytywał na wieczorach autorskich, gdy z sali padało pytanie „nad czym Pan teraz pracuje”.
"Był mistrzem trudnej i niemodnej dziś sztuki układania fabuły, zawiązywania intrygi, tworzenia postaci. Tworzył je w swych książkach i w życiu. Sam ciągle zaplątany w wydarzenia nieprawdopodobne, zawikłania zabawne i wzruszające. Wiązał je, przetwarzał i wrzucał do swoich powieści. ( ... ) Książki jego nie zdążyły wejść w fazę gorzkiej dojrzałości. W pamięci pozostawało piękno narracji, prostota, zaskakująca zwykłość opisywanych zdarzeń, nostalgiczne tony, wszechpobłażliwość dla człowieka, rozsądek niewolny od goryczy" - pisał o Dygacie Janusz Głowacki.
W powojennej Warszawie Dygat był człowiekiem, wokół którego utworzyło się jedno z centrów literackiego życia towarzyskiego. Powtarzano sobie jego bon moty, przygody, żarty, skandale, a także plotki o nim, a zwłaszcza o jego małżeństwie z Kaliną Jędrusik i licznych romansach.
Tadeusz Konwicki w „Kalendarzu i klepsydrze” poświęcił mu kilkanaście stron. Najsłynniejszy chyba jest fragment o spotkaniu w marcu 1968 roku, gdy Konwicki spotkał Dygata na ulicy wystrojonego i z kwiatami. „- Dokąd to, Stasiu? - pytam pełen najgorszych przeczuć.- A umówiłem się z Dorotą - rzecze mistrz bagatelnie. - Stasiu, ile lat ma jej ojciec? - A bo ja wiem. Może czterdzieści pięć, może czterdzieści sześć - w głosie mistrza słyszę wyraźną niechęć. - Stasiu, przecież dałeś słowo, że nie będziesz podrywać dziewcząt, których ojcowie są młodsi od ciebie. Dygat robi się czerwony ze złości. - Teraz już nieaktualne! - krzyczy na całą ulicę. - Po przemówieniu Gomułki wszystko nieważne! Moja przysięga też nieważna!" – pisał Konwicki.
Z partii Dygat wypisał się w latach 60.; słynna była jego polemika z cenzorami, którzy filmowa adaptację „Dworca w Monachium” uznali za „szkalowanie charakteru polskiego”. W 1964 roku był sygnatariuszem Listu 34 w obronie wolności słowa, w 1967 roku podpisał Memoriał 101 przeciwko zmianom w konstytucji PRL.
„Był wdziękiem, dowcipem, inteligentną lekkomyślnością. Nie znosił celebracji, patetycznych póz i nudziarstwa. Wśród wielu swoich talentów posiadał talent do zabaw i weselenia się" - zanotował Jerzy Andrzejewski w zapiskach "Z dnia na dzień".
Stanisław Dygat zmarł 29 stycznia 1978 roku. (PAP)
aszw/ par/