Senatorowie PO i PiS zgodnie opowiedzieli się w środowej debacie za przyjęciem senackiego projektu ustawy o usunięciu symboli ustrojów totalitarnych z nazw dróg, ulic, mostów, placów i innych obiektów. Wcześniej negatywnie zaopiniowały go dwie senackie komisje.
Projekt zakłada zakaz nadawania nazw propagujących symbole totalitarnych ustrojów. Zakaz ma dotyczyć także obiektów prywatnych. Zastrzeżenia do projektu, który zgłosiła senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji, miały komisje: ustawodawcza oraz samorządu terytorialnego i administracji państwowej. W środę Senat przeprowadził drugie czytanie projektu.
Sprawozdawca komisji, senator Stanisław Jurcewicz (PO) wyjaśnił podczas debaty, że senatorowie nie negowali potrzeby usuwania nazw i symboli ustrojów totalitarnych, ale były głosy, które m.in. wyrażały wątpliwość, czy do uczynienia tego potrzebna jest ustawa.
Projekt zakłada zakaz nadawania nazw propagujących symbole totalitarnych ustrojów. Zakaz ma dotyczyć także obiektów prywatnych. Zastrzeżenia do projektu, który zgłosiła senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji, miały komisje: ustawodawcza oraz samorządu terytorialnego i administracji państwowej. W środę Senat przeprowadził drugie czytanie projektu.
Podczas środowej debaty nie było jednak głosów krytykujących projekt. Poparł go m.in. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO). "Dobrze, że z Senatu idzie ustawa, która sygnalizuje, że najwyższy czas zakończyć ten okres, w którym mamy demokrację, a mamy takie nazwy, odwołujące się do ludzi, czy do ugrupowań, które demokrację niszczyły" - podkreślił Borusewicz. Wyraził jednak wątpliwość, czy należy wprowadzać zakaz dotyczący obiektów prywatnych. Jego zdaniem taki przepis może bowiem zakwestionować Trybunał Konstytucyjny.
Również senator Platformy, b. szef MON Bogdan Klich mówił: "Mam nadzieję, że podczas jutrzejszego głosowania zostanie ona przyjęta znaczną większością głosów i będzie takim ważnym znakiem tego, co Senat sądzi na temat minionych czasów i na temat niepodległej III RP".
Przekonywał, że idea ustawy nie podlega żadnej dyskusji. "24 lata temu podjęliśmy w Polsce trud przebudowy państwa, gospodarki, ale także moralnych fundamentów naszego państwa po zniszczeniach ekonomicznych i moralnych, które wprowadził PRL. O ile politycznie demokracja polska funkcjonuje obecnie sprawnie i tak naprawdę nie znajdzie się w Polsce człowieka, który byłby zwolennikiem zniesienia demokracji i wprowadzenia rządów totalitarnych, czy nawet autorytarnych (...), to z moralnymi fundamentami mamy problem" - ocenił Klich.
Według niego problemem jest m.in. to, że w wielu miejscowościach w Polsce obiekty, których patronami są polscy bohaterowie sąsiadują z tymi, które jeszcze od czasów minionych noszą nazwy pamięci osób dziś uznawanych za antybohaterów. "Nazwy, które wiążą się z naszymi narodowymi osiągnięciami są obok naszych narodowych porażek i to takich, których warto byłoby się wstydzić" - wskazywał Klich.
Według polityka PO projekt wymaga jednak zmian. Klub Platformy chce m.in. zmiany tytułu ustawy. "Tytuł nie odzwierciedla tak naprawdę faktycznych intencji i treści tego projektu ustawy - mówi on zarówno o zniesieniu nazw ulic, placów, obiektów, które jeszcze obecnie są, jak i ma wprowadzić mechanizm uniemożliwiający podejmowanie takich decyzji w przyszłości" - podkreślił senator PO. Stąd - wyjaśnił - propozycja, by tytuł brzmiał: "Ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego poprzez nazwy".
Inna z poprawek Klicha dotyczy zakresu czasowego ustawy - z pierwotnie zaproponowanych lat 1953-1989 na 1944-1989. Jak argumentował senator, w obecnym kształcie projekt pomija lata stalinizmu, czyli najkrwawszego okresu Polski komunistycznej.
B. szef MON wskazywał ponadto, że projekt został tak napisany, iż uniemożliwia upamiętnienie np. młodzieżowych organizacji działających w PRL, jak choćby opozycyjne Niezależne Zrzeszenie Studentów.
Za przyjęciem projektu opowiedział się też senator PiS Jan Maria Jackowski. "Ta ustawa (...) pokazuje, do jakiego mitu założycielskiego III RP będziemy się odwoływać - czy do niepodległego, czy do wzoru zanurzonego jedną nogą, a może dwiema nogami w systemie poprzednim, w systemie kolaboracji, łamania ludzkich sumień, totalitarnym, depczącym prawa człowieka, wolności, w systemie, który doprowadził do wymordowania tysięcy ludzi, którzy bronili niepodległej i niezawisłej Rzeczypospolitej" - uzasadniał Jackowski.
Jak dodał, chodzi o "odcięcie wyraźną cezurą roku 1989", kiedy to rozpoczęły się przemiany demokratyczne w Polsce. "Dlatego chciałbym zaapelować do większości, bo my będziemy głosowali za tą ustawą (...) o poparcie tego projektu" - zaznaczył senator PiS.
Inny senator PiS Wiesław Dobkowski przekonywał, że ustawa jest konieczna, ponieważ nie można liczyć na to, iż wszystkie samorządy same uporają się z problemem nazewnictwa ulic, placów, mostów, które nawiązują do poprzedniego systemu. "Adam Mickiewicz pisał +kto z was podniesie skargę, dla mnie jego skarga będzie jak psa szczekanie, który tak się wdroży do cierpliwie i długo noszonej obroży, że w końcu gotów kąsać rękę, co ją targa+. My, jako Senat RP musimy być tą ręką, która dostatecznie ochroniona przed kąsaniem, pogryzieniem, powinna uwolnić spod tej obroży ludzi, którzy wciąż ją noszą, zwłaszcza w głowie" - powiedział Dobkowski.
Zaproponował też poprawkę, która miałaby rozszerzyć nakaz usuwania nazw kojarzących się z systemami totalitarnymi na szkoły. "(Projekt) tak wprost nie obejmuje nazw szkół" - wskazywał senator PiS.
Po drugim czytaniu projekt wrócił do komisji, która rozpatrzy zgłoszone poprawki. Głosowanie zaplanowane jest na czwartek. Jeśli zostanie on przyjęty, zajmie się nim Sejm. Zgodnie z konstytucją tylko izba niższa parlamentu ma prawo uchwalania ustaw. (PAP)
mkr/ son/ mow/