23.09. 2009 Warszawa (PAP) - Szef MSZ Radosław Sikorski oświadczył w środę, że Polska w relacjach z partnerami wschodnimi "w sposób adekwatny reaguje na próby fałszowania historii". Podkreślił też, że w relacjach z Rosją Polska nie powinna stosować polityki "pyszałkowatej wojowniczości" czy "prowincjonalnej bojaźliwości".
"Gdy ta informacja o Becku pojawiła się w polskich mediach wszyscy byliśmy zbulwersowani. Ale (...) byłem jedyną osobą, która kazała sprawdzić, skąd to się wzięło. Wszyscy odnieśliśmy wrażenie, że ta informacja o Becku została na stronach internetowych rosyjskiej służby wywiadu powieszona dopiero co, po to, żeby zrobić +podgotowkę+ przed wizytą Władimira Putina. Sprawdziłem - ta informacja - zresztą głupawe omówienie jakiegoś pseudohistorycznego filmu - wisiała na tej stronie internetowej od 11 lat" - powiedział w środę wieczorem Sikorski, który wziął udział w posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Zaznaczył, że "nie czyni to tej informacji (o Becku) mniej skandaliczną, ale zmienia jej kontekst polityczny".
Sikorski ocenił też, że sporą rolę w "nakręcaniu spirali prowokacji historycznych mają media po obu stronach, które po części są motywowane politycznie, a po części - karierami dziennikarzy i potrzebą generowania newsów". "To czasami jest znacznie bardziej banalne niż się nam wszystkim wydaje" - dodał.
Media informowały przed wizytą Putina w Polsce (do której doszło 1 września), że Służba Wywiadu Rosyjskiego Rosji na swojej stronie internetowej opublikowała notatkę, w której uznała Becka za agenta niemieckiego wywiadu, a premiera z lat 1943 - 1944 Stanisława Mikołajczyka za agenta brytyjskiego.
Jak mówił Sikorski, wstrzemięźliwa reakcja rządowa wynikała z zasady, że "nie na każdą prowokację medialną musi odpowiadać rząd Rzeczpospolitej". Dodał, że "była propozycja skasowania wizyty premiera Putina". W jego ocenie, byłby to jednak "wielki międzynarodowy skandal, który udowodniłby, że Polacy są nieodpowiedzialni i że zawsze mają problemy z Rosją i wobec tego ich zdania w sprawach rosyjskich nie warto brać poważnie".
Sikorski mówił na posiedzeniu komisji, że "nie należy oczekiwać, iż poważni politycy polscy będą się wdawać w połajanki z drugorzędnymi historykami i dziennikarzami od historycznej mokrej roboty". "W przypadku odmiennych interpretacji historycznych gotowi jesteśmy do polemiki" - zadeklarował, podając jako przykłady wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska w Gdańsku i w Sopocie 1 września.
Podkreślił, że polskie stosunki z Rosją obciąża znacząco aspekt historyczny, w którym "zakumulowała się zła pamięć o różnych wcieleniach imperializmu rosyjskiego". "Jesteśmy szczególnie wyczuleni na wszelkie przejawy neoautorytarne i neoimperialne we współczesnej Rosji" - zadeklarował minister.
"Nie powinniśmy stosować źle pojmowanej polityki honoru lub co gorsza pyszałkowatej wojowniczości lub prowincjonalnej bojaźliwości. Należy właściwie analizować zjawiska zachodzące w Rosji i unikać apriorycznych sądów przy ich ocenie" - mówił, dodając, że rząd PO-PSL odszedł od polityki "podniesionego na trwałe zwodzonego mostu".
Sikorski ocenił, że polityka historyczna w Rosji jest "elementem budowania ideologii państwowej i nowej tożsamości rosyjskiej". Jak podkreślił, "ideologia ta i związana z nią polityka historyczna ukierunkowane są na odbiorcę wewnętrznego i mają służyć realizacji stawianych przez władze celów w odniesieniu do rosyjskiego społeczeństwa".
Jak mówił, "warto się zastanowić na ile te wszystkie działania propagandowe służące promocji rosyjskiej wersji wydarzeń związanych z II wojną światową znajdują pozytywny oddźwięk wśród naszych partnerów z UE i NATO". "W naszej ocenie oddźwięk ten jest znikomy, co dobitnie pokazały wystąpienia europejskich polityków na Westerplatte 1 września" - ocenił szef MSZ.
"Można powiedzieć, że obecność premiera Putina na Westerplatte i jego wykładnia historii uwiarygodniły naszą, przedstawioną przez naszego prezydenta i naszego premiera, interpretację dziejów najnowszych. Dlatego tak istotne znaczenie ma dalsze zabieganie o to, by nasze stanowisko było prezentowane jako wynik dialogu ze stroną rosyjską" - zaznaczył Sikorski.
Dodał, że dialog ten jest prowadzony w trybie zamkniętym w ramach polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych, a także w trybie publicznym poprzez spotkania przywódców Polski i Rosji. "W naszej ocenie tę linię postępowania trzeba kontynuować" - zaznaczył.
Jak powiedział Sikorski, w tym kontekście trzeba mieć na uwadze przypadające w przyszłym roku ważne rocznice: 65. zwycięstwa w II wojnie światowej, na którą - mówił - "jak można zakładać prezydent Dmitrij Miedwiediew zaprosi głowy innych państw" oraz 70-lecie zbrodni katyńskiej. "Tu celowym byłoby doprowadzenie do spotkania w Katyniu premierów Polski i Rosji połączone z ich wspólnym przesłaniem w sprawie rozwiązania problemu katyńskiego" - mówił szef MSZ."
Sikorski zaznaczył, że w ramach rosyjskiej polityki historycznej podejmowane są działania na dwóch płaszczyznach. "Pierwsza płaszczyzna to ewidentne przeinaczenia i fałszywki historyczne, które rozpowszechniane są przez dyspozycyjnych dziennikarzy rosyjskich oraz drugo- i trzecioplanowych historyków za pośrednictwem w szczególności państwowych mediów" - mówił.
W jego ocenie działania z tej kategorii wymagają "stosownej reakcji na właściwym poziomie, czyli przede wszystkim polskich dziennikarzy, publicystów, historyków".
"Druga płaszczyzna to wystąpienia piastujących wysokie stanowiska polityków rosyjskich, którzy z reguły koncentrują się na reinterpretowaniu wydarzeń historycznych tak, by były zgodne z oficjalnym stanowiskiem Rosji. Autorzy ci zreinterpretują, ale unikają zafałszowywania warstwy faktograficznej" - mówił.
W tym kontekście artykuł Władimira Putina z końca sierpnia w "Gazecie Wyborczej" Sikorski ocenił jako kluczowy, bo stanowiący "najbardziej wiarygodną interpretacją rosyjskiego stanowiska w sprawach historycznych".
"Nawet przy krytycznej ocenie niektórych tez premiera Federacji Rosyjskiej relatywizującej pakt Ribbentrop-Mołotow (...) oraz zbrodnię katyńską główne elementy jego narracji stanowią podstawę do dalszej dyskusji między Polską a Rosją" - mówił.
"Główną platformą prezentacji polskiego stanowiska stały się wystąpienia prezydenta i premiera na Westerplatte 1 września oraz konferencja prasowa polskiego premiera tegoż dnia w Sopocie, na której przedstawił twardo polskie stanowisko" - mówił szef MSZ.
Jeśli chodzi o działania polskiej dyplomacji w odpowiedzi na "rosyjską propagandę historyczną", Sikorski wymienił wystosowanie przez ambasadora Polski w Rosji Jerzego Bahra listu do wydawcy reportażu, który przedstawiał fałszywe informacje na temat sprowokowania i wywołania II wojny światowej. Reportaż wyemitowała telewizja Rossija.
List ten - jak mówił minister - spotkał się z szerokim odzewem w rosyjskich mediach.
Sikorski mówił, że on sam wielokrotnie występował w mediach rosyjskich, także tych nadających na zagranicę i prezentował tam polski punkt widzenia na kwestie historyczne.
Podkreślił, że "w samej Rosji znajduje się szerokie grono dziennikarzy i publicystów przyjaciół Polski, którzy zajmują się nieustannie prostowaniem przedstawianej oficjalnie fałszywej wersji historii".
Poinformował, że w najbliższy poniedziałek w Warszawie odbędzie się konferencja prasowa PISM poświęcona wydaniu książki "Kryzys 1939 r. w interpretacjach polskich i rosyjskich historyków". W październiku w Jekaterynburgu ma odbyć się konferencja naukowa "Polska i Rosja w czasie II wojny światowej".
Sikorski spotkał się z Komisją Spraw Zagranicznych w związku wnioskiem grupy posłów PiS, którzy chcieli, aby szef MSZ przedstawił "informację w sprawie przyczyn braku reakcji rządu Rzeczypospolitej Polskiej na próby rewizji przez rosyjskie instytucje publiczne historii dotyczącej przyczyn wybuchu II wojny światowej".(PAP)
mzk/ laz/ ura/