Specjaliści z krakowskiej AGH rozpoczynają w Wałbrzychu badania, których celem ma być potwierdzenie istnienia tzw. „złotego pociągu”. Wcześniej badania zakończył zespół z udziałem osób, które zgłosiły znalezisko, czyli Piotra Kopera i Andreasa Richtera.
Odnalezienie pociągu z czasów II wojny światowej, który miałby być ukryty w okolicach Wałbrzycha kilka metrów pod ziemią, zgłoszono w sierpniu tego roku. Na początku listopada wałbrzyski magistrat zdecydował, że poszukiwaniem pociągu metodami nieinwazyjnymi zajmą się niezależnie od siebie dwa zespoły. Pierwszy, w skład którego wchodziły m.in. osoby które zgłosiły znalezisko, czyli Piotr Koper i Andreas Richter, zakończył już badania.
Jak powiedział w piątek PAP rzecznik prasowy wałbrzyskiego magistratu Arkadiusz Grudzień, specjaliście z AGH wejdą na teren, na którym ma się znajdować pociąg z II wojny światowej, w sobotę. „Badania potrwają do wtorku. Jeżeli jednak warunki pogodowe nie będą sprzyjające mogą potrwać dłużej” - dodał.
Grudzień poinformował, że oba zespoły mają trzy tygodnie na opracowanie wyników badań. „Do tego czasu nie będą udzielane informacje o wynikach” - zastrzegł.
Szef ekipy AGH prof. Janusz Madej z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska powiedział w piątek, że jego zespół przeprowadzi badania metodą magnetyczną. Wykorzystuje się do niej pomiary ziemskiego pola magnetycznego. „Dodatkową metodą będzie metoda grawimetryczna. Śledzi ona zmiany tych wartości, na które wpływają puste przestrzenie, czyli jeśli jest tam tunel to potrafimy go zbadać” - wyjaśnił prof. Madej.
Pod koniec września teren, na którym ma się znajdować tzw. „złoty pociąg” został przebadany przez wojsko pod kątem saperskim, radiacyjnym i chemicznym. Nie znaleziono tam materiałów niebezpiecznych.
Według mediów w okolicach Wałbrzycha miałby się znajdować ukryty pociąg z II wojny światowej. Pojawiły się spekulacje, że może chodzić o celowo zasypany tam pociąg ze złotem i innymi kosztownościami wywiezionymi pod koniec wojny z Wrocławia. Nigdy nie odnaleziono zawartości ani samego pociągu.
Generalny konserwator zabytków, wiceminister kultury Piotr Żuchowski wyrażał w sierpniu przekonanie, że "złoty pociąg" istnieje "na ponad 99 procent". Jednak zdaniem niektórych znawców tematu "złoty pociąg" - a przynajmniej z takim ładunkiem - to tylko legenda.
Wobec zainteresowania poszukiwaniami wojewoda dolnośląski zwołał zespół zarządzania kryzysowego. Władze nie ujawniły dokładnej lokalizacji miejsca, w którym dokonywano wstępnego rekonesansu; teren nadzorowały Służba Ochrony Kolei i Straż Leśna. (PAP)
pdo/ pz/