Droga do niepodległości Polski w zapisie Michała Sokolnickiego – na ten temat w stołecznym Domu Spotkań z Historią rozmawiali prof. Andrzej Friszke, prof. Krzysztof Kawalec oraz Zbigniew Gluza.
Michał Sokolnicki (1880–1967) był działaczem niepodległościowym, historykiem i dyplomatą, a także współpracownikiem Józefa Piłsudskiego. W swoich wspomnieniach opisał drogę, jaką przeszło jego pokolenie, a także on sam, od przełomu XIX i XX wieku do odzyskania przez Polskę niepodległości. W jego wspomnieniach pojawiają się zatem antycarska konspiracja, PPS, Związek Strzelecki, I wojna światowa, Legiony czy tajne misje w służbie odradzającej się Polski. Autor nakreślił wyrazisty obraz formacji, dla której istniał tylko jeden cel: niepodległa Polska. Do tego celu miał prowadzić Piłsudski.
„Zamierzyliśmy zmienić mapę Europy, stanęliśmy przeciwko woli narodów, myśleliśmy złamać bieg logiczny zdarzeń. W świecie zmechanizowanej rutyny, spowszedniałej taniości i opasłych wygód, byliśmy jedynymi fanatykami wojny. Wierzyliśmy w mickiewiczowską wojnę ludów, w odkupienie męczeńskiej narodowości – i społeczeństwo wytlałych zamiarów mieliśmy zniszczyć, aby wykuć wolę boju. I był pośród nas człowiek, któremu uwierzyliśmy wszyscy, że wolę martwą w narodzie zbudzi. […] Piłsudski, wielki rachmistrz, grał na stawkę ludzi. W roku 1906 stawką była organizacja, partia, w dziesięć lat potem, w 1916 – wojsko, naród. W jednym i w drugim wypadku czynna Polska była jedną kroplą biegnącą skroś uśpione morze. Więc Piłsudski nie dbał o ludzi, stronnictwa, idee, szukał, by obudzić, bierność mas. Tymczasem wciąż +pracowała dla nas Historia+” – zapisał we wspomnieniach Michał Sokolnicki.
Rozmowa w Domu Spotkań z Historią dotyczyła m.in. perspektyw odzyskania niepodległości przed I wojną światową oraz wyborów politycznych dokonywanych przez polskie elity w obliczu jej wybuchu. Sojusz z państwami centralnymi (Austrią i Prusami) czy sprzymierzenie się z Ententą (a więc także Rosją) – to rozdroże, wobec którego stanęli ówcześni polscy przywódcy. Jak się okazuje, konsekwencje podjętych wówczas decyzji nie pozostały bez wpływu na kształt odradzającej się RP.
„W przypadku wspomnień Michała Sokolnickiego mamy do czynienia z definicją drogi” – powiedział Zbigniew Gluza, prezes Ośrodka KARTA oraz autor przedmowy do książki „Emisariusz Niepodległej. Wspomnienia z lat 1896–1919”. Sokolnicki pisał swoje wspomnienia w czasie wojny z ciekawej perspektywy – jako nieodwołany ze stanowiska po wybuchu wojny ambasador RP w Turcji. „Sokolnicki patrzył na polityczną rzeczywistość z perspektywy Ankary. Mam poczucie, że te wspomnienia to niezwykły obraz początków RP na początku wieku. Sokolnicki jawi się jako ktoś, kto tłumaczy drogę do niepodległości, i jest w pewnym sensie przewodnikiem po tym czasie” – wskazał Gluza.
W ocenie prezesa Ośrodka KARTA Michał Sokolnicki był bliski mentalnie Piłsudskiemu. „Sokolnicki tworzy obraz kolejnych etapów dochodzenia do niepodległości. Mam wrażenie, że równolegle z Piłsudskim odstąpił od socjalizmu w ramach PPS, tuż po 1905 r. Doświadczenie tego roku i rewolucyjność tego czasu nie były dla Sokolnickiego drogą, którą należało dalej iść. Kolejne 10 lat było przygotowaniami do wymarzonej wojny jako momentu szansy dla Polski” – wyjaśnił.
Gluza stwierdził również, że „w momencie, kiedy Polska była już stanowiona, to nie było starć ideologicznych. Piłsudski i Sokolnicki byli państwowcami niezdominowanymi przez ideologię. To było dla mnie duże zakończenie po lekturze Sokolnickiego, ponieważ do tej pory panowało przekonanie, że jesienią 1918 r. Piłsudski starł się z formacją lewicową z jednej strony, a z Dmowskim z drugiej. Natomiast ze wspomnień Sokolnickiego okazuje się, że jest to nieprawda” .
W 1905 r. Michał Sokolnicki był świadkiem dwóch manifestacji w Warszawie. Jak powiedział Zbigniew Gluza, „Sokolnicki zauważył, że ten lud co prawda jest przeciwny caratowi, ale nie jest jednoczenie propolski. Sokolnicki czuje się wobec tego beznadziejnie, bo widzi, że wewnątrz ta manifestacja jest wręcz rosyjska. Drugiej, endeckiej, manifestacji pozwolono śpiewać +Boże coś Polskę+. Ta pieśń szła przez miasto, ale coraz bardziej gasła. Sokolnicki znów czuje, że to nie prowadzi do niczego, że ten tłum nie wyzwala energii”. Jednak w ocenie prof. Andrzeja Friszke, występującego w roli rzecznika formacji Józefa Piłsudskiego, lata 1905 i 1906 są bardzo ważne. „To wtedy powstało nowe i masowe społeczeństwo. To nie elity wyznaczają tok polityki, ale właśnie masy” – powiedział historyk.
Prof. Krzysztof Kawalec, występujący w roli rzecznika formacji Romana Dmowskiego, zauważył, że to, co szczególnie uderzyło Michała Sokolnickiego w przypadku tej pierwszej manifestacji, to to, że mówcy w jej trakcie przemawiali w języku rosyjskim. „Rewolucja rosyjska niszczyła zatem Polskę, co było szczególnie okrutne dla socjalisty, który pokładał w tym wydarzeniu pewne nadzieje” – powiedział historyk. „Warto zastanowić się także, czy pieśń +Boże coś Polskę+ jest tylko pieśnią błagalną, czy może rewolucyjną. Jej fragment, gdzie śpiewa się +Ojczyznę wolną racz nam zwrócić, Panie”+ , świadczy o tym, że była to jednak pieśń rewolucyjna. Z rosyjskiego pultu widzenia był to duży błąd” – ocenił prof. Kawalec.
W walce o odzyskanie niepodległości ścierały się dwie wizje – Dmowskiego i Piłsudskiego. Jak uważa prof. Krzysztof Kawalec, tym, co podzieliło Dmowskiego i Piłsudskiego, poza nastawieniem do Rosji oraz Prus i Austrii, był kalendarz. „Piłsudski był kilka lat młodszy i inaczej ułożyła się jego droga życiowa. Dmowski wcześniej stał się rozpoznawalnym politykiem dużego formatu. Ponadto Piłsudski nie musiał długo zastanawiać się nad odpowiedziami na pytania, nad którymi natomiast musiał długo myśleć Dmowski” – wskazał historyk.. Takim pytaniem oczekującym odpowiedzi była kwestia wybuchu wojny powszechnej. „Dmowski czynił wszystko, aby doprowadzić do wybuchu takiego globalnego starcia. Piłsudski natomiast postępował tak, jakby długo sobie tego pytania w ogóle nie zadawał” – wyjaśnił prof. Kawalec.
Prowadząca spotkanie Marta Grzywacz oceniła, że „miłość Sokolnickiego do Piłsudskiego to miłość od pierwszego wejrzenia”. Prof. Krzysztof Kawalec, zauważył, że mamy w tym przypadku do czynienia z silnym oddziaływaniem odosobowości Piłsudskiego na kogoś, kto był politycznym artystą. „Piłsudski jest ważnym elementem narracji, w oczach Sokolnickiego jest osobą porządkującą chaos w ład. To zapewne przyciągnęło Sokolnickiego. Może dojrzał także w Piłsudskim to, czego w nim samym brakowało. Sokolnicki wyrażał się kwieciście, natomiast Piłsudski nie był typem mówcy, lecz organizatorem, w związku z tym potrafił przekaz dostosować do otoczenia. Za Piłsudskim szła także legenda kogoś, kto ma szczęście. To mogło stanowić grunt do fascynacji” – ocenił badacz.
Wspomnienia Michała Sokolnickiego „Emisariusz Niepodległej. Wspomnienia z lat 1896–1919” ukazały się nakładem Ośrodka KARTA.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /