Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak w 8. rocznicę katastrofy smoleńskiej, złożył wiązankę kwiatów pod tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej umieszczoną na gmachu resortu.
W siedzibie MON na ulicy Klonowej minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak z dowódcami Wojska Polskiego złożył wieniec przed tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. Sekretarz stanu w MON Wojciech Skurkiewicz złożył wieniec w imieniu premiera Mateusza Morawieckiego.
Jako poinformował MON, decyzją ministra obrony narodowej, Wojsko Polskie wystawiło posterunki honorowe we wszystkich miejscach upamiętniających ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.
Pytany przez TVP Info, jak patrzy na tragedię smoleńską z perspektywy ośmiu lat i co o tej katastrofie dzisiaj wiemy, Błaszczak powiedział: "To niewątpliwie największa tragedia w powojennej Polsce. Zresztą taką wspólną uchwałę przyjęło Zgromadzenie Narodowe bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej".
"To są lata pracy, wysiłków, żeby dojść do prawdy. Niestety ci, którzy wówczas - w 2010 roku - sprawowali władzę, jak widać nie byli zainteresowani, żeby dojść do prawdy. To są też lata wysiłku, żeby godnie upamiętnić tych, którzy odeszli 10 kwietnia 2010 roku" - mówił.
W jego ocenie "i tu też było wiele przeszkód stawianych ze strony ówcześnie rządzących". "Do dziś pani (Hanna) Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, robi wszystko, żeby nie uczcić pamięci swojego poprzednika, śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - wyjaśnił.
Zaznaczył, że "te wysiłki kończą się dobrze, w takim sensie, że dziś zostanie odsłonięty pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego, wmurowany zostanie kamień węgielny pod pomnik prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego, wczoraj w Sejmie została odsłonięta tablica upamiętniająca prezydenta Kaczyńskiego".
W jego ocenie "mimo barier stawianych przez ówczesną władzę i w samorządzie warszawskim - wciąż (rządzonym przez) Platformę Obywatelską (...), to godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej następuje".
Proszony o ocenę, jak ważne jest, żeby takie symbole - pomniki, tablice - były w przestrzeni stolicy, a także innych polskich miast, szef MON zauważył, że "tego dopominali się ludzie bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej".
"Setki tysięcy ludzi przychodziło na Krakowskie Przedmieście, składało kwiaty zapalało znicze. To był akt woli społeczeństwa. Powstał komitet społeczny upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Te działania były blokowane przez władze. Dziś mamy inne władze. Dziś mamy takie władze, które realizują wolę społeczną, które są wrażliwie, które - w odróżnieniu od poprzedników - jednak starają się opierać swoje działania na wartościach" - powiedział.
Jak dodał, "tak jak mówił święty Jan Paweł II, +demokracja pozbawiona wartości przeradza się w jawny, albo zakamuflowany totalitaryzm+".
Minister Błaszczak zapewnił, że "dzisiejsza władza słucha ludzi, postępuje zgodnie z wartościami, które przyświecają naszej kulturze i naszej cywilizacji".
Proszony o ocenę, ile czasu musi jeszcze minąć, żebyśmy poznali co naprawdę stało się w Smoleńsku, powiedział: "To jest bardzo trudny proces. Trudność związana jest przede wszystkim z tym, że koalicja PO-PSL - rządząca w 2010 roku - zaniedbała wykonanie podstawowych czynności, a więc zaniedbała to, że dowody w tej sprawie wciąż są w Rosji, zgodziła się - bo faktycznie zgodziła się na kłamstwa raportu (przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK, Tatjany) Anodiny".
"A więc to jest proces, który jest przez te ówczesne decyzje bardzo, ale to bardzo utrudniony. Ale konsekwentnie dochodzimy do prawdy, jest podkomisja, która pracuje, są zamawiane ekspertyzy. Duże nadzieje wiążemy z ekspertyzą, która rozpoczęła się w Stanach Zjednoczonych, rozpoczęła się od skanowania bliźniaczego samolotu do tego, który został rozbity 10 kwietnia 2010 roku" - mówił.
"Chcemy doprowadzić do tego, żeby wszystkie elementy, które składają się na przyczyny tragedii smoleńskiej zostały ujawnione, żeby opinia publiczna mogła się z nimi zapoznać" - zaznaczył.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. (PAP)
autor: Mieczysław Rudy
rud/ agz/