W 78. rocznicę likwidacji obozu cygańskiego, działającego w Litzmannstadt Getto, odbyła się w Łodzi uroczystość upamiętniająca ofiary. W styczniu 1942 roku Niemcy wywieźli z getta ponad 4 tys. Romów i Sinti; więźniowie trafili do Chełmna nad Nerem, gdzie wszyscy zostali zagazowani.
"Gdyby mury kamienic, gdzie trzymano Romów i Sinti, mogły mówić, pewnie usłyszelibyśmy płacz przerażonych dzieci, rozdzierający serca krzyk ich matek tulących zagłodzone, trawione gorączką i chorobą maleństwa. Być może usłyszelibyśmy głosy mężczyzn desperacko usiłujących ocalić bliskich. (...) Uwięzieni wiedzieli, co ich czeka. Ze wspomnień ocalałych wiemy, że na ścianach mieszkań, gdzie ich więziono, pozostały napisy w języku niemieckim, będące wstrząsającym świadectwem okrucieństwa i zła, jakiego dokonali tu ludzie" - podkreśliła wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Jak dodała, bardzo istotną sprawą jest zachowanie pamięci o tragicznym losie Romów i przekazywanie historycznego świadectwa młodszym pokoleniom. "Ta lekcja historii powinna im uświadomić, że inny nie znaczy gorszy, a tolerancja dla odmiennego koloru skóry, wyznania, kultury czy poglądów jest normą cywilizowanego świata" - zaznaczyła.
Za zachowanie pamięci o cierpieniu Romów dziękował prezes Stowarzyszenia Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Polsce Jan Wiśniewski, który podkreślił, że przekazywanie wiedzy o tej tragedii nie powinno być wyłącznie rolą władz i instytucji.
"To rola moja i każdego z nas - żeby uczyć dzieci. Jeżeli wyniesiemy z domu dobroć, akceptację dla innych ludzi, nigdy więcej takich rzeczy nie będzie. (...) Dziękuję, że jesteście. My jesteśmy ludźmi biednymi; mamy tylko ręce i czyste serca. Wy macie środki - dzięki takim ludziom jak wy, ktoś mówi o Cyganach, o Romach i za to dziękuję" - zwrócił się do osób biorących udział w uroczystości.
Obchody z udziałem m.in. władz lokalnych i regionalnych odbyły się we wtorek przed budynkiem dawnej kuźni, która w Litzmannstadt Getto znajdowała się przy wejściu do obozu cygańskiego, utworzonego w listopadzie 1941 roku. Trafiło do niego ponad 5 tys. Romów i Sinti - w tym ok. 2,6 tys. dzieci do 15. roku życia - przywiezionych przez hitlerowców z Burgerlandu na terenie Austrii.
Obóz cygański istniał niecałe trzy miesiące. Składało się na niego kilkanaście budynków pozbawionych jakiegokolwiek wyposażenia; stłoczeni w nich Romowie cierpieli z braku jedzenia, ogrzewania i odpowiedniej ilości wody pitnej. Obóz od getta oddzielały podwójne zasieki z drutu kolczastego i głęboka fosa; okna zabito deskami.
W obozie bardzo szybko wybuchła epidemia tyfusu, która zabiła ponad 700 osób. Wśród śmiertelnych ofiar choroby był też komendant obozu SS-Oberscharfuehrer Eugen Jansen, który zaraził się podczas inspekcji. Jego śmierć i obawa przed rozprzestrzenieniem się epidemii na aryjską stronę spowodowały, że władze niemieckie podjęły decyzję o likwidacji obozu.
Od 5 do 12 stycznia 1942 roku 4,3 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci wywieziono do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem, gdzie zostali zagazowani w przystosowanych do masowych mordów samochodach. Zginęli tam wszyscy więźniowie obozu cygańskiego.(PAP)
autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/aszw/