2011-02-14 20:43 Kraków (PAP) - Mieczysław Pszon, Stefan Wilkanowicz i Marek Skwarnicki byli zarejestrowani jako tajni współpracownicy SB twierdzi w książce „Cena przetrwania? SB wobec Tygodnika Powszechnego” Roman Graczyk. Wilkanowicz i Skwarnicki zaprzeczają. Pszon nie żyje.
Redakcja „Tygodnika Powszechnego" ma się odnieść się do publikacji w najbliższym czasie.
„Nie miałem zamiaru ani burzenia, ani utrwalania mitu +Tygodnika Powszechnego+. Jedyne założenie, jakie przyjąłem, przystępując do pracy, było takie, żeby poprzez solidną analizę źródeł, głównie pochodzących z IPN, skonfrontować to, co było do tej pory wiadome z dokumentami. Chodziło też o wyjaśnienie pogłosek, które krążyły, bo z nimi redakcja +Tygodnika+ nie umiała sobie poradzić” – powiedział w poniedziałek PAP Graczyk. W 2006 r. o podjęcie badań dotyczących środowiska „Tygodnika Powszechnego” poprosił go redaktor naczelny pisma ks. Adam Boniecki.
Graczyk w książce „Cena przetrwania? SB wobec +Tygodnika Powszechnego” pisze o inwigilacji środowiska tygodnika i o jego uwikłaniu we współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Wymienia osoby, które propozycjom współpracy się oparły, m.in. sekretarkę Stanisława Stommy Halinę Żulińską, i tych, którzy ją podjęli, m.in. dyrektora administracyjnego pisma Tadeusza Nowaka i związanego z pismem ks. Mieczysława Malińskiego (oba nazwiska były już wcześniej publikowane w tym kontekście).
Największe zainteresowanie budzi jednak ujawnienie nazwisk tajnych współpracowników, które wcześniej nie były znane. Na podstawie dokumentów z archiwów IPN Graczyk pisze, że jako kontakt operacyjny SB zarejestrowana była obrończyni praw człowieka Halina Bortnowska, a jako tajni współpracownicy publicysta katolicki, były redaktor naczelny miesięcznika „Znak” Stefan Wilkanowicz, poeta Marek Skwarnicki i jeden z najbliższych współpracowników Jerzego Turowicza, ekspert spraw niemieckich zmarły w 1995 r. Mieczysław Pszon.
Stefan Wilkanowicz na stronie Fundacji Kultury Chrześcijańskiej Znak zamieścił w poniedziałek krótkie oświadczenie, w którym pisze: „Oświadczam, że nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Do książki Romana Graczyka odniosę się po zapoznaniu się z nią”.
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego” Piotr Mucharski powiedział PAP, że książka Romana Graczyka w istocie powstała na zamówienie redaktora naczelnego ks. Adama Bonieckiego. „Nie możemy brać odpowiedzialności za efekt końcowy. To autonomiczne dzieło autora. Zamówienie książki nie oznaczało jej autoryzacji. Zapowiedzieliśmy, że kiedy książka powstanie, to ją zrecenzujemy” – powiedział PAP Mucharski. Dodał, że recenzja książki pióra ks. Bonieckiego ukaże się w jednym z najbliższych numerów ”Tygodnika”, a w numerze, który w tym tygodniu trafi do czytelników będzie tekst Wojciecha Pięciaka o okolicznościach i powodach zamówienia książki. Redakcja planuje też dyskusję historyków o „Tygodniku” w PRL-u bez udziału Graczyka.
Książka Graczyka powstała na podstawie kwerendy w archiwach IPN. Autor podkreśla, że w przypadku Pszona, Wilkanowicza, Skwarnickiego i Bortnowskiej nie zachowały się teczki pracy ani podpisane przez nich zobowiązania do współpracy. Jak podkreśla autor, wszystko wskazuje na to, że podczas werbunku zobowiązań funkcjonariusze SB celowo od osób tych nie zażądali. Według Graczyka dowodami na podjęcie przez nie współpracy są zapisy ewidencyjne, rozliczenia funduszy operacyjnych SB, odpisy bądź streszczenia niektórych ich donosów zachowane w innych dokumentach (np. w dokumentacji sprawy operacyjnej „Lato ’79”), sprawozdania funkcjonariuszy bezpieki i korespondencja między wydziałami SB.
„Trzeba zastrzec, że ponieważ zachowanych dokumentów jest niewiele, nie wiemy, ile podczas spotkań z funkcjonariuszami SB było rozmów o polityce, ile o wewnętrznych sprawach środowiska, a ile eksperckich porad. Pewne jest jednak, że do SB trafiały informacje, które trafić nie powinny i szkodziły środowisku” - mówił Graczyk.
Dodał, że spodziewa się prób dezawuacji swej osoby jako autora i samej książki. Jak podkreślił zgodnie z wolą redakcji „Tygodnika Powszechnego” starał się możliwie szeroko przedstawić kontekst w jakim przyszło działać temu środowisku w PRL-u i na bieżąco informował redakcję o wynikach swoich prac.
Według Graczyka wieloletni działacz Klubu Inteligencji Katolickiej, były redaktor naczelny miesięcznika Znak i publicysta Stefan Wilkanowicz najpierw inwigilowany przez SB, został potem – w 1974 r. - zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseud. „Trybun”. SB wyrejestrowało go - jak wynika z dokumentów zachowanych w IPN - w 1989 r.
Markiem Skwarnickim, jak podaje Graczyk, SB interesowało się od 1960 r., a od 1963 r. próbowano go zwerbować, zaś formalna rejestracja nastąpiła w 1976 r. pod pseud. „Seneka”.„Skwarnicki długo się opierał (…) Skwarnicki nie chciał się zgodzić na współpracę” lecz po pewnym czasie uległ i „przystał na systematyczne spotkania, których charakteru nie potrafimy do końca zdefiniować” - pisze Graczyk. Według niego Skwarnickiego SB wyrejestrowało w listopadzie 1989 r. On sam w oświadczeniu wydrukowanym w książce pisze, że przed rozmową z Graczykiem nie miał pojęcia o tym, że w archiwach IPN figuruje jako TW, nigdy nie podpisywał umowy o współpracy z SB i nie składał sprawozdań, a o kontaktach z SB informował kierownictwo „Tygodnika” oraz kard. Karola Wojtyłę i kard. Franciszka Macharskiego.
Mieczysław Pszon, publicysta „Tygodnika”, ekspert ds. niemieckich, postać niezwykle ważna dla pisma – był, co podkreśla Graczyk - od zawsze w kręgu zainteresowań bezpieki, która przez lata zbierała informację na jego temat. W książce Graczyk powołując się na wykazy funduszy operacyjnych SB odnotowuje spotkania Pszona od 1972 r. z funkcjonariuszami SB. Według Graczyka w l976. był on już zarejestrowany jako TW „Szary” (później TW „Geza”).
Z kolei Halina Bortnowska, obrończyni praw człowieka, współzałożycielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, publicystka przez lata związana z miesięcznikiem „Znak” była – jak podaje autor książki od 1973 r. zarejestrowana jako kontakt operacyjny SB „Ala”, a została wyrejestrowana latem 1981 r. Według niej samej kontakt zerwała rok wcześniej. Po wprowadzeniu stanu wojennego przyłączyła się do strajku w Hucie im. Lenina, a po jego rozbiciu została internowana. Potem ponownie stała się obiektem inwigilacji. Jak pisze Graczyk nie można powiedzieć, że okres nieformalnych kontraktów Bortnowskiej z SB z powodu jej wcześniejszej i późniejszej działalności „nie ma żadnego znaczenia”, ale można powiedzieć, że na koniec odmawiając dalszych spotkań z funkcjonariuszami SB „odniosła moralne zwycięstwo”.
Bortnowska powiedziała w poniedziałek PAP, że nie zna książki jako całości, dlatego nie jest w stanie się teraz do niej odnieść. "I w ogóle nie czuję takiej potrzeby. Jedyne, co mogę zrobić, to odesłać wszystkie zainteresowane tym osoby do mojej własnej książki. W zeszłym roku w lecie, w wydawnictwie Znak ukazała się książka pt. +Wszystko będzie inaczej+. Jest to zbiór rozmów ze mną, który zawiera rozdział na tematy, które interesują pana Graczyka" - powiedziała Bortnowska.
"Wszystko, co ja mam do powiedzenia na ten temat, znajduje się w tej książce (...). I chcę się ograniczyć do tego, żeby zachęcić do zainteresowania się tą pozycją w książce, szczególnie że takiego zainteresowania do tej pory nie było. Był szereg spotkań promocyjnych wokół książki, nikt słowem nie zatrącił o ten rozdział, mimo że on jest tam zamieszczony pod jasnym tytułem +Lustracja+" - podkreśliła.
"Fakty tam są i moja opinia o tym jest, różna od tego, co sugeruje nieznany mi wcześniej tytuł publikacji Graczyka. Mianowicie - ja nie zgodziłabym się, gdyby mnie zapytał o to, czy ja płaciłam cenę przetrwania (...). Zupełnie nie tak to widzę. Mogłam świetnie przetrwać i ja, i publikacja bez tego, o czym tyle słów" - powiedziała Bortnowska.
Książka Graczyka ukazać ma się 23 lutego nakładem Wydawnictwa Czerwone i Czarne. Wcześniej jej publikacji odmówiło krakowskie wydawnictwo Znak.(PAP)
wos/ js/ pz/ bk/