Kolejarze, związkowcy z Solidarności, przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich uczcili w niedzielę 33. rocznicę strajku na kolei w Lublinie. Strajk kolejarzy należał do najbardziej znaczących, podczas fali protestów na Lubelszczyźnie w lipcu 1980 r.
Na lubelskim dworcu kolejowym odprawiona została polowa msza św. w intencji robotników, którzy strajkowali w 1980 r. Uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą strajk oraz pod Pomnikiem Doli Kolejarskiej.
Wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Tadeusz Majchrowicz wyraził szacunek i wdzięczność, „wszystkim tym, którzy w lipcu 1980 r. powiedzieli +dość+ komunistycznej władzy”. Wezwał jednocześnie wszystkich do udziału w protestach zapowiedzianych przez Solidarność we wrześniu tego roku.
W lipcu 1980 r. Lubelszczyznę ogarnęła fala strajków, nazwana później Lubelskim Lipcem 1980. Poprzedziły one sierpniowy wybuch protestów na Wybrzeżu i powstanie Solidarności. Obok innych przedsiębiorstw regionu, stanął też cały lubelski węzeł kolejowy. Kolejarze rozpoczęli protest 16 lipca rano w lokomotywowni, a potem zastrajkował cały węzeł - łącznie ponad 3,5 tys. kolejarzy.
„Minęło 33 lata od tamtych wydarzeń i w tej chwili, kiedy żyjemy w wolnym kraju, rzekomo demokratycznym, z tego miejsca Solidarność musi powiedzieć +dość+ temu, co dzieje się w naszej ojczyźnie. Musimy jasno powiedzieć +dość+ łamaniu i deptaniu praw pracowniczych, co dzieje się nagminnie we wszystkich częściach kraju, musimy powiedzieć dość antypracowniczej władzy” – powiedział Majchrowicz.
„Wszystkich, którzy mają dość tej władzy, będziemy zapraszali do Warszawy, gdzie 11 września rozpoczniemy ogólnopolskie dni protestu” – dodał Majchrowicz.
Jeden z uczestników kolejarskich protestów w lipcu 1980 r., maszynista Józef Związek, powiedział PAP, że jest dumny ze swego udziału w wydarzeniach, które przyniosły zasadnicze zmiany w Polsce. „Mam wielką satysfakcję, bo to był początek wielkich zmian, których się wtedy nie spodziewaliśmy. Jeśli chodzi o sytuację samych pracowników, to do dziś wiele nie osiągnęliśmy, ale mamy wolność, a to jest najważniejsze. Wiadomo, że raz jest lepiej, raz gorzej, ale wolność to podstawa, to szansa, że każdy może znaleźć swoje miejsce” – powiedział Związek.
W lipcu 1980 r. Lubelszczyznę ogarnęła fala strajków, nazwana później Lubelskim Lipcem 1980. Poprzedziły one sierpniowy wybuch protestów na Wybrzeżu i powstanie Solidarności. Obok innych przedsiębiorstw regionu, stanął też cały lubelski węzeł kolejowy. Kolejarze rozpoczęli protest 16 lipca rano w lokomotywowni, a potem zastrajkował cały węzeł - łącznie ponad 3,5 tys. kolejarzy.
Protesty rozpoczęły się 8 lipca w zakładach PZL Świdnik i ogarnęły cały region. Do 25 lipca objęły 150 zakładów pracy i ponad 50 tys. ludzi.
Po raz pierwszy w PRL protestujący robotnicy pozostali w swoich przedsiębiorstwach, negocjowali z władzami i podpisywali porozumienia. Żądali podwyżek płac, poprawy warunków pracy, lepszego zaopatrzenia, ale także m.in. pociągnięcia do odpowiedzialności winnych marnotrawstwa i nadużyć, ograniczenia biurokracji, nowych wyborów do władz związków zawodowych, wolnej prasy.
Wkrótce po wygaśnięciu protestów na Lubelszczyźnie wybuchły strajki na Wybrzeżu, gdzie korzystano z lubelskich doświadczeń. (PAP)
kop/ ls/