12.01. 2010 Warszawa (PAP) - Historia powstawania i dystrybucji w okresie PRL-u filmów niezależnych oraz losy osób je tworzących znalazły się w filmie Anny Ferens "Video niekontrolowane". Film - w dwóch częściach - pokaże wkrótce Telewizja Polska.
Bohaterami filmu Ferens są m.in. niezależne ośrodki filmowe, takie jak Video Studio Gdańsk czy krakowska Niezależna Telewizja Mistrzejowice i ludzie je tworzący - jak zmarły 8 stycznia br. reżyser Marian Terlecki czy również nieżyjący już działacz opozycyjny w PRL, kapelan Solidarności ks. Kazimierz Jancarz.
"To były znane, sztandarowe postaci niezależnego filmu i telewizji w tamtych czasach. Ale była cała grupa nie tak powszechnie znanych osób, bez których niezależny ruch filmowy nie mógłby istnieć - powiedziała w rozmowie z PAP Ferens. - Mam na myśli np. wyrzuconych z pracy w telewizji krakowskiej operatorów Andrzeja Jastkowskiego i Piotra Augustynka - dodała.
Wymieniając twórców niezależnego kina i telewizji Ferens wspomniała operatora Jacka Petryckiego (autora zdjęć m.in. do "Przesłuchania"). "Petrycki to wielka postać niezależnej twórczości filmowej w tamtych czasach, właściwie jemu należy się osobny film" - powiedziała Ferens.
Jak dodała reżyser, istniały wówczas niezależne ośrodki, ale też za kamery, za te stare tzw. szesnastki na taśmę światłoczułą chwytali pojedynczy ludzie, amatorzy. "W najlepszej sytuacji byli ci, którzy mieli wideokamery i przede wszystkim odznaczali się odwagą, żeby kręcić, utrwalać to, czego nigdy nie pokazywała reżimowa telewizja" - mówiła Ferens.
Chodziło też o to, aby prawdziwy obraz ówczesnej rzeczywistości, np. lat po stanie wojennym, przekazać w formie filmów na Zachód. "Właśnie z filmów powstałych w Video Studio Gdańsk czy Telewizji Mistrzejowice korzystało np. paryskie Studio Kontakt" - powiedziała Ferens.
Przypomniała równocześnie, że podczas stanu wojennego pokazanie się z kamerą na ulicy było jednoznaczne z utratą sprzętu i aresztowaniem. "Dlatego ludzie, którzy się na taką działalność decydowali, wykazywali się niecodzienna odwagą. Moimi bohaterami są przede wszystkim ci, którzy filmowali i później te materiały starali się rozpowszechniać - mówi Ferens.
Zaznaczyła także, iż były to materiały mniej lub bardziej zmontowane; żeby je przygotować do pokazów, potrzebny był cały "łańcuszek" osób - od momentu nakręcenia, przez montaż i kopiowanie, po zaprezentowanie widzom. "Są w filmie i ci, którzy kręcili i ci, którzy zajmowali się dystrybucją i kopiowaniem oraz pokazywaniem zwykle w jakichś salkach przy parafiach" - relacjonowała autorka.
Jedną z osób, których historie znalazły się w filmie, jest Jacek Fedorowicz, którego "Dziennik Telewizyjny", gdzie podkładał własny dubbing pod teksty nagrywane z telewizji państwowej, był wówczas bardzo popularny.
"Cieszę się jednak, że wiele osób występujących w filmie nie jest szerzej znanych. To dzięki nim mamy w tej chwili sfilmowane wydarzenia i sytuacje, których nigdy nie nagrałaby ówczesna telewizja. Z punktu widzenia historycznego takie materiały jak np. te dotyczące morderstwa ks. Popiełuszki czy pacyfikacji demonstracji ulicznych są bezcenne" - zaakcentowała Ferens.
Zwróciła również uwagę na fakt, że wszystkie te działania były wówczas nielegalne, a autorzy i dystrybutorzy filmów byli zwykle inwigilowani przez SB. "Przeglądając archiwa IPN, przekonałam się, że autorzy tych filmów żyli trochę w złudnym przekonaniu, że władza nic nie wie. Ich działania były na bieżąco monitorowane, znalazłam nawet taśmy, gdzie są moi bohaterowi sfilmowani przez SB. Zresztą część z nich była także potem za to aresztowana. Dużo ciekawych rzeczy się w tym filmie niestety nie zmieściło i możliwe, że będę kontynuować ten temat" - podsumowała autorka.
Film "Video niekontrolowane" będzie można obejrzeć w TVP Info w dwóch częściach - 31 stycznia i 7 lutego, o godz. 12.00.
Dokument powstał w ramach projektu edukacyjnego Instytutu Pamięci Narodowej "Rok Kultury Niezależnej". (PAP)
akn/ abe/ gma/