W czwartek na Starych Powązkach w Warszawie odbędzie się pogrzeb prof. Stanisława Leszczyńskiego - w czasie wojny uczestnika antyniemieckiej konspiracji w Łodzi, więźnia obozu Mauthausen-Gusen, po wojnie radiologa, autora podręczników i międzynarodowych publikacji.
Profesor zmarł w wieku 95 lat w poniedziałek. Był jednym z czwórki dzieci Stanisławy Leszczyńskiej, która jako położna w Auschwitz uratowała życie wielu dzieci.
"Był świetnym radiologiem o wielkiej wiedzy, wyobraźni i doświadczeniu. Lubił uczyć i sam uczył się do końca życia – stał się jednym z pionierów rezonansu magnetycznego w Polsce. Znakomicie nam się współpracowało (…) Zawsze odnosił się uprzejmie do pacjentów, do mniej doświadczonych lekarzy" – wspomina w rozmowie z PAP współpracownik prof. Leszczyńskiego w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie, prof. Andrzej Horban.
"Pracował w naszym szpitalu jeszcze w ubiegłym roku – dodaje dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego Agnieszka Kujawska–Misiąg. - Cały czas był aktywny zawodowo i otwarty na nowości. Do ostatniej chwili - jako konsultant - był najlepszym radiologiem w naszym szpitalu i miał duży wpływ na proces leczenia pacjentów. Wychował całe pokolenie radiologów, którzy bycie jego uczniami uważają za zaszczyt".
Przypomina, że na ubiegłorocznym spotkaniu wielkanocnym z pracownikami, zamiast - jak co roku złożyć wszystkim życzenia - powiedział, że chce się pożegnać, że "napisał już swoją ostatnią książkę i więcej pisał nie będzie". "To niezwykła postać" – uważa Kujawska–Misiąg.
Wtóruje jej prof. Horban: "W ogóle był człowiekiem wielu talentów – na przykład grał na cytrze, miał całą kolekcję cytr". Jak wspomina, prof. Leszczyński prowadził zdrowy, sportowy tryb życia, chodził po górach, jeździł na nartach, zwiedzał świat. "W wieku 70 lat wchodził na Halę Gąsienicową szybciej niż paląca młodzież" – podkreśla.
Profesor Leszczyński pochodził z Łodzi, gdzie przyszedł na świat 29 maja 1922 roku. Był trzecim z kolei dzieckiem w dość zamożnej rodzinie właściciela kamienicy i jednej z najbardziej znanych łódzkich położnych. Rodzina zamieszkiwała wśród społeczności żydowskiej na łódzkich Bałutach. Stanisław Leszczyński wspominał: "jako mały chłopiec miałem wielu kolegów żydowskich, dzięki którym nauczyłem się jidysz".
Podczas II wojny światowej we wcielonej do Rzeszy Łodzi działał w konspiracji. Jako członek Związku Jaszczurczego Stanisław przewoził konspiracyjną prasę do Warszawy. Również jego starszy brat i ojciec zaangażowali się w podziemie. Wieczorem 20 lutego 1943 r. do ich łódzkiego mieszkania weszli gestapowcy. Ich celem nie było aresztowanie Stanisława Leszczyńskiego, ale jego starszego brata Bronisława. Ten nie pojawił się tego dnia w domu. Dopiero o poranku powrócił do mieszkania, gdzie oczekiwali na niego niemieccy funkcjonariusze. Wówczas nastąpił moment, który zadecydował o losach całej rodziny.
"Brat wszedł po schodach. Od razu go zrewidowali, wyjęli mu portfel. Jeden z nich poszedł, żeby wezwać karetkę więzienną. Matka prosiła, żeby podać synowi sweter. Niemiec się zgodził. Brat zakładając sweter, pchnął gestapowca, który upadł na kanapę". Jemu wraz z ojcem udało się uciec. Pozostali członkowie rodziny, włącznie ze Stanisławem Leszczyńskim zostali aresztowani przez Gestapo. "Zawieźli nas na Gestapo, gdzie moja siostra została pobita do nieprzytomności" – wspominał Leszczyński. Rodzinę rozdzielono.
Stanisława Leszczyńska wraz z córką Sylwią trafiły do obozu KL Birkenau. Życie uratował jej zabrany w momencie aresztowania dokument potwierdzający jej kwalifikacje położnej. W niemieckim obozie koncentracyjnym pracowała odbierając porody więźniarek. Sławetnemu doktorowi Mengele odmówiła zabijania nowonarodzonych dzieci. "Anioł Śmierci" pozwolił matkom na zatrzymywanie dzieci. Najczęściej umierały z głodu, ale - jak podkreślała Stanisława Leszczyńska - mogły być do końca pod opieką swoich matek.
Swoje przeżycia z obozu opisała w książce "Raport położnej z Oświęcimia". Położna zmarła 11 marca 1974 r. Jej imię nosi Krakowska Szkoła Położnych i jedna z ulic sąsiadujących z byłym obozem Auschwitz. W 1992 r. rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny.
Stanisław Leszczyński i jego młodszy brat Henryk trafili do obozu KL Mauthausen. Położony w Austrii jest uważany za jedną z najgorszych niemieckich fabryk śmierci. Z punktu widzenia władz niemieckich był zaliczany do kategorii obozów przeznaczonych dla więźniów "nienadających się do resocjalizacji".
Leszczyński - jak wspominał w książce "Ocaleni z Mauthausen. Relacje polskich więźniów obozów nazistowskich systemu Mauthausen-Gusen" - był jednym z więźniów, których zamierzano powoli zabijać poprzez niewolniczą pracę w kamieniołomach. "Jechaliśmy w wagonie dla zwierząt, w strasznym ścisku. Byliśmy bardzo głodni, w ciągłym napięciu, krzyku. Potem z tych bydlęcych wagonów wyszliśmy w Mauthausen i szliśmy pod górę" – tak opisywał pierwsze chwile w tym obozie Stanisław Leszczyński.
Przez cały okres pobytu w obozie bracia Leszczyńscy byli nierozłączni. "Mój brat miał biegunkę, wykombinowałem węgiel dla niego. Troszkę mu pomógł, ale wzięli go na transport do Gusen. Nie mogłem zostawić młodszego brata samego, a wyciągnąć go było praktycznie niemożliwe. Łatwiej było zgłosić się na transport. I tak powędrowaliśmy z moim bratem do Gusen" – mówił w relacji przekazanej Ośrodkowi "Karta". Być może przeniesienie do Gusen uratowało obu braciom życie, ponieważ starszy z braci otrzymał lżejszą pracę w obozowym magazynie. Wciąż jednak, aż do wyzwolenia w maju 1945 r., w Mauthausen i okolicznych obozach toczyła się walka o przetrwania. Według Stanisława Leszczyńskiego była to również walka "z samym sobą. Już nie mieliśmy sił, a nie było innego wyjścia".
Jak powiedział w rozmowie z PAP prof. Horban, po wojnie młody Stanisław trafił do wojska. "Chciał być kardiologiem, jednak radziecki generał przez pomyłkę wysłał go na Ziemie Odzyskane jako wojskowego radiologa. Został więc radiologiem… Później trafił do wojskowego szpital na Szaserów. Po roku 1956 zaczął wyjeżdżać za granicę i został docentem, ale za odmowę napisania dla służb raportu z pobytu za granicą usunięto go z Szaserów. Trafił do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego przy ulicy Wolskiej w Warszawie, w którym pracował aż do roku 2016" - wspominał.
W tym czasie Leszczyński – wedle relacji Horbana - wiele pracował naukowo, kształcił radiologów, pisał podręczniki. Wykładał w USA, Niemczech i Austrii (niemieckiego nauczył się w obozie koncentracyjnym). W roku 1990 przyznano mu tytuł profesorski. Jako pierwszy został Naczelnym Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej w Naczelnej Izbie Lekarskiej i sprawował tę funkcję przez dwie kadencje.
Odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Pogrzeb prof. Stanisława Leszczyńskiego rozpocznie się w czwartek, 27 kwietnia o godz. 14 Mszą św. w kościele św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach. (PAP)
pmw/ szuk/ zan/