W Doniecku, na wschodzie Ukrainy, odsłonięto w niedzielę pomnik ofiar Tragedii Górnośląskiej 1945 roku - masowych wysiedleń mieszkańców tego regionu do ZSRR. Wielu z nich trafiło wówczas do Donbasu, donieckiego zagłębia węglowego.
Pomnik stanął przed donieckim kościołem rzymskokatolickim. We wnętrzu świątyni poświęcono tablicę, upamiętniającą te wydarzenia.
„W 1945 roku Śląsk został potraktowany przez Sowietów, którzy wówczas tam wkroczyli, jako część Rzeszy Niemieckiej. Jego mieszkańcy, uznani przez nich za Niemców, byli wywożeni do Donbasu do pracy niewolniczej” – powiedział przez telefon PAP obecny w Doniecku sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert.
W uroczystościach wzięli udział m.in. przedstawiciele województwa śląskiego, władz Katowic, oraz rodziny przesiedlonych. Był wśród nich burmistrz Radzionkowa Gabriel Tobor, którego dziadek Michał został wywieziony do donieckiego zagłębia w 1945 roku i nigdy stamtąd nie wrócił.
„Z samego Radzionkowa deportowano 250 osób. Nigdy nie wiedziałem, że znajdę się w tym miejscu i na takiej uroczystości. Jest to wspaniała sprawa dla świadomości Górnoślązaków; głos tej ziemi przypomniał nam o tym problemie i o tym zjawisku, bo mam wrażenie, że na Śląsku wciąż za mało się o tym mówi” – powiedział Tobor.
Wywózki mieszkańców Górnego Śląska zaczęły się na początku 1945 roku. Rozkazem z 11 stycznia 1945 roku Ławrientij Beria mianował przy poszczególnych frontach pełnomocników NKWD, do zadań których należało „oczyszczenie tyłów Armii Czerwonej z wrogich elementów”.
Jako „wrogi element” potraktowano całą miejscową ludność cywilną. Internowano, a następnie deportowano do ZSRR przede wszystkim mężczyzn, zarówno z przedwojennego terytorium polskiego jak i niemieckiego Śląska, w tym powstańców śląskich, członków Związku Polaków w Niemczech, a także żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.
Internowano przedstawicieli różnych zawodów, głównie górników i hutników, robotników przemysłowych, kolejarzy, ale również rzemieślników i rolników.
Skala akcji była ogromna. Według śląskiego historyka Zbigniewa Gołasza z terytorium polskiego i niemieckiego Górnego Śląska wywieziono 70-90 tysięcy Polaków, Niemców i Górnoślązaków. Szacuje się, że w rodzinne strony powróciło zaledwie 10 procent wywiezionych. Ich powroty trwały do końca lat 50.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)