Proces Bruna D. – byłego SS-manna, strażnika obozu koncentracyjnego Stutthof ruszył w czwartek w Hamburgu. Jak podkreślają niemieckie media, może to być jedna z ostatnich tego rodzaju spraw rozpatrywanych przez sądy RFN.
93-letni dziś Bruno D. pełnił służbę wartowniczą w obozie Stutthof, który Niemcy zbudowali niedaleko Gdańska. W ciągu sześciu lat istnienia więziono w nim około 120 tys. osób. Liczbę ofiar ocenia się na od 65 tys. do 80 tys. więźniów.
Prokuratorzy zarzucają D. współudział w zabójstwie 5230 osób. Miał on "świadomie popierać okrutne zabijanie zwłaszcza żydowskich więźniów" oraz "był gotów wykonywać rozkazy zabijania".
W pierwszym dniu procesu obrońca byłego SS-manna przypominał, że jego klient latem 1944 roku, w wieku 17 lat, został wcielony do Wehrmachtu, a następnie z powodu niezdolności do służby skierowany do Stutthofu. "Nie wstąpił do SS dobrowolnie ani nie chciał służyć w obozie koncentracyjnym" - argumentował adwokat.
Podczas wielokrotnych przesłuchań w ubiegłym roku Bruno D. nie zaprzeczał, że był strażnikiem obozu Stutthof, i współpracował ze śledczymi. Ze względu na stan zdrowia oskarżonego długo nie było wiadomo, czy proces w ogóle się odbędzie. Lekarze wydali jedynie warunkową zgodę. Nie wiadomo, czy zdrowie Bruna D. pozwoli mu doczekać ogłoszenia wyroku.
Niemieckie media podkreślają, że jest to prawdopodobnie jeden z ostatnich tego rodzaju procesów w Niemczech. Jak podała telewizja NDR, obecnie w RFN toczy się około 29 spraw przeciwko osobom oskarżonym o udział w Holokauście.
Z Berlina Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ akl/ jar/