Około stu osób zebrało się w czwartek wieczorem w Kuropatach, by uczcić pamięć ofiar represji stalinowskich, które spoczywają tam w masowych grobach. Wcześniej robotnicy na koparkach zdemontowali 70 krzyży. Władze wyjaśniły, że usuwano „nielegalne konstrukcje”.
Wieczorem na terenie memoriału na obrzeżach Mińska zebrało się ponad sto osób, wśród których byli politycy opozycji i aktywiści. Niektórzy przyszli z kwiatami i świeczkami.
Dostęp do nekropolii przywrócono, jednak wieczorem przy wejściu można było zauważyć funkcjonariuszy w strojach cywilnych.
W czwartek rano robotnicy na koparkach rozpoczęli demontaż kilkudziesięciu krzyży w Kuropatach, gdzie spoczywają ofiary represji stalinowskich. Usunięto krzyże z boku uroczyska, postawione w ostatnich miesiącach przez niezależnych aktywistów. Po ich usunięciu rozpoczęto montaż ogrodzenia przy części uroczyska.
Krzyże stojące w głębi cmentarza, w tym krzyż upamiętniający polskie ofiary Kuropat, nie były demontowane.
Dostęp i dojazd do uroczyska były w ciągu dnia zablokowane przez milicję. Miejsce kaźni ofiar represji stalinowskich ma status zabytku i znajduje się pod ochroną państwa. Mimo to ministerstwo kultury twierdziło rano, że nie wie nic o tym, co dzieje się na terenie Kuropat.
W ciągu dnia zatrzymano 15 opozycjonistów i aktywistów, którzy m.in. próbowali przeszkodzić w demontażu lub prowadzić relację wideo z wydarzeń na nekropolii. Część z nich wieczorem nadal znajdowała się w areszcie – poinformowało Radio Swaboda. Pozostałych wypuszczono.
„Prezydent obiecał, że zostanie tam zrobiony porządek i wydał stosowne polecenia” – wyjaśniała Natalja Ejsmant, rzeczniczka Alaksandra Łukaszenki, niezależnej gazecie „Nasza Niwa”.
„To miejsce powinno zostać uporządkowane, takie jest stanowisko prezydenta. Tam są pochowani nasi ludzie. Wszystko powinno być zrobione jak należy, zgodnie z obyczajem, tradycjami religijnymi, zgodnie z planem” – wyjaśniła. „Zrobione będzie wszystko, by to miejsce wyglądało godnie, ale – bez żadnej polityki” – dodała.
„W Kuropatach odbywają się planowe prace w zakresie uporządkowania terenu, montowane jest ogrodzenie, usuwane są nielegalne konstrukcje w postaci krzyży” – mówił wcześniej Alaksandr Miranowicz, szef leśnictwa, na terenie którego znajdują się Kuropaty.
Zaniepokojenie sytuacją wyraziły Białoruska Cerkiew Prawosławna i Kościół katolicki. „Wzywam osoby odpowiedzialne za demontaż krzyży, by pilnie przerwały te działania i rozpoczęły proces uregulowania sytuacji poprzez dialog różnych sił politycznych i społecznych, przy udziale przedstawicieli różnych wyznań” - oświadczył zwierzchnik białoruskich katolików abp Kondrusiewicz w apelu opublikowanym w czwartek na portalu Catholic.by.
Na terenie lasu w Kuropatach stalinowskie NKWD rozstrzeliwało represjonowanych. Według różnych szacunków w tamtejszych dołach śmierci spoczywa od kilkudziesięciu tysięcy do 250 tys. ofiar, wśród nich są także Polacy.
Na terenie uroczyska w ciągu ostatnich 30 lat powstawał ludowy memoriał, złożony z krzyży stawianych przez aktywistów i obywateli. W sumie jest ich tam ponad tysiąc. Dopiero w 2018 r. z inicjatywy władz umieszczono tam pomnik upamiętniający ofiary.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ jo/