Polska poniosła wielkie straty w II wojnie światowej, ale niemieckie odszkodowania za nie były minimalne; to wciąż otwarty rozdział historii – to przesłanie środowej konferencji zorganizowanej w Brukseli przez polskich europosłów z EKR i Instytut Zachodni.
Konferencja w Parlamencie Europejskim w Brukseli dotyczyła reparacji wojennych od Niemiec. Wydarzenie zorganizowała polska delegacja z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów PE we współpracy z Instytutem Zachodnim w Poznaniu. W konferencji udział wzięli politycy, naukowcy i prawnicy, przede wszystkim z Polski, ale też Niemiec.
Prof. Stanisław Żerko z Instytutu Zachodniego przywołał dane, zgodnie z którymi Niemcy przekazały obywatelom Polski po wojnie odszkodowania na kwotę 1,4 mld euro. „Jest to kwota niewiarygodnie niska, zważywszy na ogrom polskich strat w okresie wojny, w okresie okupacji. Setki tysięcy polskich ofiar nie otrzymały żadnych płatności. Polityka gry na zwłokę, prowadzona przez kolejne rządy RFN, powodowała, że te pokolenia odchodziły. Są jednak ofiary, które żyją, które nie mogą nadal doczekać się jakichkolwiek płatności ze strony Niemiec” – powiedział.
Zaznaczył, że sprawa tego, jak Polska, kraj proporcjonalnie najbardziej zniszczony w II wojnie światowej, została potraktowana w związku z odszkodowaniami i reparacjami po tym konflikcie, nie istnieje w przestrzeni publicznej, nie tylko w Niemczech.
„W Niemczech panuje przekonanie, że Polska otrzymała bardzo duże sumy. Tak nie było. Setki tysięcy osób po wojnie zmarły, nie doczekawszy ani jednej marki, ani jednego euro. Wciąż są osoby, które dochodzą swych roszczeń” – zaznaczył.
Podał przykład mężczyzny, który jako 5-letnie dziecko w czasie wojny doznał poparzeń, uciekając z palonej przez Niemców wsi. „Jego roszczenia zostały przez sąd polski w sprawie przeciwko Republice Federalnej Niemiec oddalone ze względu na immunitet jurysdykcyjny RFN. Ta droga jest zamknięta. Drogi prawne wydają się zamknięte. Strona niemiecka uważa, że pod względem prawnym kwestia reparacji, odszkodowań jest już całkowicie zamknięta. Twierdzi się, że pod względem politycznym również” – powiedział Żerko.
Zaznaczył, że pozostaje jednak kwestia moralna, zwłaszcza, że strona niemiecka bardzo często mówi o pojednaniu w stosunkach z Polską. „Uważam, że to obecnie kwestia dobrej woli Niemiec, tego, jak strona niemiecka rozumie sens słowa +pojednanie+. Jeśli strona niemiecka, a także część polskich ekspertów, stoi na stanowisku, że mówienie o tym to psucie relacji polsko-niemieckich, to ja tego nie rozumiem” – powiedział.
Żerko wyraził rozczarowanie nieobecnością na konferencji kilku referentów ze strony niemieckiej, którzy deklarowali udział w wydarzeniu. „Tym bardziej, że byli to specjaliści zajmujący się niemiecką polityką odszkodowawczą. Okazuje się jednak, że w odniesieniu do tematyki polsko-niemieckiej taki brak dialogu występuje” – powiedział.
Dr Bogumił Rudawski zaznaczył, że grabież mienia obywateli państw okupowanych przez III Rzeszę odbywała się na nieznaną wcześniej skalę. Z jednej strony ludzi bezpowrotnie pozbawiono ich własności, a z drugiej posłużyła ona do sfinansowania działalności hitlerowskiego reżimu. Rudawski zwrócił uwagę na dwie formy grabieży - spontaniczną, dokonywaną przez żołnierzy i funkcjonariuszy partyjnych oraz zorganizowaną przez instytucje niemieckie powołane do tego celu przez najwyższą administrację III Rzeszy, które na skalę masową rabowały m.in. dobra kultury.
Europoseł, prof. Zdzisław Krasnodębski (PiS) powiedział, że z upływem czasu słabnie świadomość wydarzeń, które miały miejsce w Polsce w latach 1939–1945 i po wojnie. Jak mówił, w latach 90. w Niemczech nastąpił proces idealizacji przeszłości.
„Ostatnie badania niedawno przedstawione w dzienniku +Die Welt+ mówiły, że 18 proc. badanych (w Niemczech) uważa, że ich rodzina pomagała Żydom, że ich ukrywała. To jest oczywiście niemożliwe. Następuje idealizacja Niemców. (…) Natomiast Polacy z kategorii jednej z najważniejszych ofiar powoli zostali przeniesieni w świadomości społecznej do kategorii sprawców” – powiedział. Podał też przykład wojennego serialu niemieckiego „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym – jak mówił – wyraźnie widać „heroizację” przeszłości niemieckiej przy jednoczesnym przedstawieniu w złym świetle Armii Krajowej.
Jego zdaniem odpowiedzią na ten problem powinien być dialog. „Mam nadzieję, że strona niemiecka podejmie dialog z Instytutem Zachodnim. Po drugie, trzeba jednak obalić jednak pewien mit, że zadośćuczynienie nastąpiło, że wypłacono Polsce ogromne sumy, że wszystko zostało zrobione w tej sprawie, więc możemy przeszłość oddzielić grubą kreską” – powiedział Krasnodębski.
Krasnodębski zaznaczył, że dane przywołane przez Żerkę nie są w Niemczech szerzej znane. „Społeczeństwo niemieckie żyje w przeświadczeniu, że Niemcy wypłacały Polakom ogromne sumy, że sprawa jest zamknięta” – powiedział. Przypomniał, że ofiary pacyfikacji polskich wsi nigdy nie otrzymały żadnego odszkodowania i nigdy nie ukarano osób, które tych pacyfikacji dokonywały. „To była świadoma polityka naszych niemieckich partnerów, by tych spraw nie poruszać” – dodał Krasnodębski.
Prof. Gunnar Heinsohn z Uniwersytetu w Bremie powiedział, że wśród niektórych Niemców panuje przekonanie, że Polakom obecnie już nic się nie należy, bo otrzymali po wojnie Ziemie Zachodnie. Wskazał, że panuje też opinia, że Niemcy zostali z tych terenów wypędzeni, a zapomina się, że Polacy zostali wypędzeni z Ziem Wschodnich i stracili tam majątki. O tym, że Niemcy nie wypłaciły Polakom reparacji i odszkodowań po II wojnie światowej, nie wie 90 proc. Niemców - dodał.
Heinsohn zwracał uwagę na potrzebę przywrócenia społecznej świadomości faktu, że ofiarą II wojny światowej byli nie tylko Żydzi. Postulował też ustanowienie Dnia Pamięci Słowian - Ofiar III Rzeszy. „Dla Niemców nie jest to łatwe zadanie – przyznać się do winy, a przy tym nie być postrzeganym przez innych i siebie na kolanach, jako pokonanych” – mówił.
Głos w debacie zabrała także dyrektor Instytutu Zachodniego, dr Justyna Schulz. Podkreśliła, że dla dużej części społeczeństwa polskiego kwestia roszczeń nie jest rozstrzygnięta. „Jest pewna próba tabuizacji tego tematu, a to nie jest dobra droga do budowania relacji między narodami. Jeżeli chcemy, by nastąpiło pogłębienie relacji polsko-niemieckich, to musimy mieć odwagę podejmować tematy trudne. Okazało się, że roszczenia są tematem bardzo trudnym” - powiedziała Schulz.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ akl/ kar/ agz/