W Poczdamie pod Berlinem rozpoczęła się w niedzielę odbudowa kościoła garnizonowego. Projekt wzbudza duże emocje ze względu na kontrowersyjną przeszłość barokowej świątyni - to tutaj w 1933 roku Adolf Hitler zawarł symboliczny pakt z kręgami konserwatywnymi.
Na placu budowy w centrum Poczdamu, w miejscu, gdzie w 2020 roku ma stanąć niemal 90-metrowa wieża kościoła, odprawiono nabożeństwo inaugurujące prace nad realizacją projektu.
Wieland Eschenburg, rzecznik Fundacji Kościół Garnizonowy w Poczdamie, powiedział, że to "wspaniała chwila". "W 1990 roku podjęliśmy pierwszą uchwałę o odbudowie, a teraz, po upływie 27 lat, świętujemy początek prac" - wyjaśnił.
Władze Niemiec uznały odbudowę świątyni za "projekt o narodowym znaczeniu". Prezydent kraju Frank-Walter Steinmeier objął patronatem jego realizację. Rząd przyznał wsparcie finansowe w wysokości 12 mln euro.
Barokowa świątynia ewangelicka powstała w 1735 roku, a jej górująca nad Poczdamem wieża stała się architektonicznym symbolem miasta, pełniącego od XVII wieku funkcję rezydencji władców Prus. W podziemiach kościoła pochowano m.in. inicjatora pierwszego rozbioru Polski Fryderyka II zwanego Wielkim. Świątynia była "panteonem pruskiego absolutyzmu" - pisze Christoph Dieckmann w "Die Zeit".
Do najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w historii kościoła garnizonowego należy tzw. Dzień Poczdamu 21 marca 1933 roku. Podczas uroczystości z okazji otwarcia kadencji nowego parlamentu kanclerz Adolf Hitler i prezydent Rzeszy Paul von Hindenburg podali sobie ręce. Zdaniem historyków był to symboliczny gest stopienia się mieszczańsko-konserwatywnych Niemiec z narodową rewolucją Hitlera i tym samym koniec niemieckiej demokracji.
Niechlubna przeszłość świątyni jest powodem licznych protestów przeciwko jej odbudowie. Inicjatywa obywatelska "Chrześcijanie nie potrzebują kościoła garnizonowego" zebrała 16 tys. podpisów przeciwko projektowi. "To był kościół wojskowy z licznymi symbolami wojskowymi" - mówi jeden z autorów inicjatywy Simon Wohlfart. Jego zdaniem kościół ten "na polecenie z góry propagował wojnę za pomocą modlitwy".
Fundacja Martina Niemoellera, luterańskiego pastora i działacza antynazistowskiego, przypomina, że w okresie między I i II wojną światową kościół garnizonowy był miejscem spotkań skrajnie prawicowych organizacji, podważających demokratyczną Republikę Weimarską. Fundacja domaga się od minister stanu do spraw kultury Moniki Gruetters cofnięcia dotacji.
Zwolennicy odbudowy odrzucają krytykę, zapowiadając, że odbudowany kościół stanie się centrum pojednania i miejscem debat o przeszłości. "Jesteśmy przekonani, że potrzebne są autentyczne miejsca, w których można dyskutować o historii" - mówi Eschenburg. "Gdzie niczego nie ma, tam nie można też stawiać pytań" - dodaje.
Kościół garnizonowy został poważnie uszkodzony podczas nalotów alianckich w końcowej fazie wojny. Ocalałą z bombardowań wieżę wysadzono w powietrze w 1968 roku na rozkaz władz NRD.
Z sondy ulicznej przeprowadzonej przez poczdamską stację radiową i telewizyjną RBB wynika, że większość mieszkańców miasta nie interesuje się projektem odbudowy świątyni. Wielu odpowiadało, że jest im "kompletnie wszystko jedno", ponieważ nie widzą żadnego związku pomiędzy swoim życiem a odbudowywanym kościołem.
To nie pierwszy tego rodzaju spór w Niemczech. Kilka lat temu równie polemicznie dyskutowano o sensie odbudowy zamku władców pruskich w Berlinie. Obecnie realizacja tego projektu jest już mocno zaawansowana.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ akl/ kar/