Ośmioro Polaków zostanie we wtorek pośmiertnie odznaczonych medalami Sprawiedliwi wśród Narodów Świata za pomoc udzieloną Żydom podczas II wojny światowej. Uroczystość uczci 70. rocznicę założenie Rady Pomocy Żydom "Żegota".
Briefing poświęcony uroczystości i rocznicy powstania "Żegoty" zorganizował w poniedziałek pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, ostatni żyjący członek Rady Pomocy Żydom Władysław Bartoszewski.
"+Żegota+ to symbol, bo uratowała kilka tysięcy ludzi. To też symbol możliwości współdziałania chrześcijańsko-żydowskiego, bo jej przewodniczącym był przedstawiciel PPS, jednym z wiceprzewodniczących był ludowiec, drugim - bundowiec, sekretarzem był syjonista lewicowy, a skarbnikiem - działacz klubów demokratycznych. W składzie Rady było również dwóch katolików, w tym ja. Struktura Rady była luźna, współpracowało z nią tysiące ludzi, ale miała grupy wyspecjalizowane. Ja np. zajmowałem się fabrykowaniem dokumentów, będących ratunkiem dla kobiet i dzieci, którym dzięki dojściom do księży udawało się załatwiać legalne metryki, wystawione dla osób już zmarłych" - opowiadał Bartoszewski.
Członkowie "Żegoty" mieli oczywiście poczucie, że była ich garstka w stosunku do potrzeb. "Nikt nie przewidział, że będzie miało miejsce ludobójstwo, zagłada na skalę masową. (...) Nie mieliśmy możliwości uratowania milionów, jednak biorąc w tym udział mieliśmy poczucie, że robimy tak dużo, jak się da. - powiedział Władysław Bartoszewski.
Podkreślił, że członkowie "Żegoty" mieli oczywiście poczucie, że była ich garstka w stosunku do potrzeb. "Nikt nie przewidział, że będzie miało miejsce ludobójstwo, zagłada na skalę masową. Myślano, że wymordują słabych, chorych, a reszta ocaleje. Stało się jednak inaczej. Nie mieliśmy możliwości uratowania milionów, jednak biorąc w tym udział mieliśmy poczucie, że robimy tak dużo, jak się da. Ofiary, trudności do pokonania, lęk były duże. I trzeba powiedzieć, że nie tylko przed niemieckim milicjantem, ale też przed polskim konfidentem. Często bardziej obawialiśmy się polskich sąsiadów niż umundurowanego Niemca na ulicy. Bo (...) Polak mógł coś wiedzieć, a jeżeli był głupi, gaduła albo łajdak, mógł spowodować zagładę wielu ludzi. Podobnie podczas działalności podziemnej w PRL-u bardziej bano się konfidenta niż milicjanta na ulicy" - przekonywał Bartoszewski.
Jak zaznaczył, "Żegota" została założona przez "ludzi uznawanych przez rząd londyński" i dlatego jej działalności była przemilczana przez władze komunistyczne. "Milczenie to trwało do 1963 r., kiedy przypadało 20-lecie walki getta warszawskiego. Wtedy cenzura doszła do wniosku, że trzeba jednak pokazać bohaterstwo Polaków. I ja to wykorzystałem i napisałem o +Żegocie+ do +Mówią wieki+. Oczywiście nie pełną prawdę, ale zawsze. Teraz wymierają już świadkowie, ja już właściwie jestem ostatnim żyjącym, dlatego jutrzejszą uroczystością w rocznicę założenia +Żegoty+ chcemy przypomnieć o tej organizacji" - mówił ostatni żyjący członek Rady.
Pod koniec września 1942 r. z inicjatywy pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej utworzono Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom, który 4 grudnia przekształcono w Radę Pomocy Żydom "Żegota" przy Delegaturze Rządu RP na Kraj. Działająca do początku 1945 r. Rada Pomocy Żydom była jedyną w okupowanej przez nazistów Europie instytucją państwową ratującą Żydów od zagłady.
Przewodniczącym Rady został Julian Grobelny (PPS-WRN), wiceprzewodniczącymi Tadeusz Rek (SL) i Leon Feiner (Bund), sekretarzem Adolf Berman (ŻKN), skarbnikiem Ferdynand Arczyński (Stronnictwo Demokratyczne). Kontakty z "Żegotą" z ramienia Delegatury utrzymywali Witold Bieńkowski i jego zastępca w referacie żydowskim Delegatury - Władysław Bartoszewski.
Według historyków, "Żegota" działała dzięki stałej dotacji rządu w Londynie i pomocy pieniężnej organizacji żydowskich za granicą. W zasięgu jej działania znajdowało się stale kilka tysięcy osób. Co miesiąc rozprowadzano zasiłki pieniężne dla Żydów ukrywających się, a biuro legalizacyjne Rady produkowało tysiące fałszywych kart pracy, metryk, świadectw ślubu i różnych zaświadczeń, w które zaopatrywano ukrywających się Żydów. Osierocone dzieci żydowskie lokowano przy rodzinach polskich lub w przytułkach, sierocińcach, klasztorach katolickich. Z centrali w Warszawie oraz z ośrodków w Krakowie i Lwowie akcja rozciągnęła się z czasem na kilkanaście miast w Generalnym Gubernatorstwie i Rzeszy.
Rada Pomocy Żydom działała w Warszawie do chwili wybuchu Powstania Warszawskiego, a potem kontynuowała swoją działalność - w uszczuplonym zespole i zakresie - do 16 stycznia 1945 r. w Milanówku pod Warszawą i w Krakowie. (PAP)
akn/ hes/