01.11.2010. Warszawa (PAP) - W dniu katolickiego święta znicze palą się również na warszawskim Cmentarzu Żydowskim. W tym roku uczczono szczególnie pamięć zmarłego w zeszłym roku Marka Edelmana, na którego grobie oprócz zniczy odwiedzający kładą naręcza żółtych kwiatów.
Jak poinformowała członkini Społecznego Komitetu Opieki nad Cmentarzami i Pomnikami Kultury Żydowskiej w Polsce Hanna Szmalenberg, w zeszłym roku uzbierano prawie 7 tys. zł. "W tym roku mamy nadzieję uzbierać więcej, ponieważ kwestę zaczęliśmy już w niedzielę" - dodała.
O pracach konserwatorskich, rozpoczętych na cmentarzu dzięki zebranym funduszom, opowiadał Jan Jagielski z Żydowskiego Instytutu Historycznego, który w niedzielę i poniedziałek oprowadzał warszawiaków po zabytkowej nekropolii.
Jagielski, obecny prezes Społecznego Komitetu Opieki nad Cmentarzami i Pomnikami Kultury Żydowskiej w Polsce, który od kilkudziesięciu lat działa na rzecz ochrony żydowskiego dziedzictwa przypomniał, że inicjatywa ratowania żydowskich cmentarzy zrodziła się dzięki publicyście i założycielowi Społecznego Komitetu Opieki Nad Starymi Powązkami Jerzemu Waldorffowi.
Na mogile pochowanego 9 października 2009 roku Marka Edelmana składano żółte kwiaty. Jak opowiadał podczas wycieczki po zabytkowym cmentarzu Jagielski, tradycję składania żółtych kwiatów ustanowił sam pisarz, wzruszony historią Adiny Blady-Szwajgier-Świdowskiej. Świdowska - przyjaciółka Edelmana jeszcze z czasów powstania w getcie warszawskim, pracowała podczas wojny w szpitalu na ul. Żelaznej jako pediatra. Wówczas matka jednego z małych pacjentów lekarki w dowód wdzięczności przyniosła jej żółty mlecz.
Mogiła Adiny Blady-Szwajgier-Świdowskiej znajduje się tuż przy grobie Edelmana, który chciał być pochowany obok serdecznej przyjaciółki. Zmarła w 1993 roku lekarka została namówiona przez Edelmana do spisania swoich wspomnień z czasów wojny. Jako pracownica szpitala Świdowska podczas powstania uchroniła młodych pacjentów przed hitlerowcami, podając im morfinę.
Cmentarz Żydowski jest miejscem spoczynku wielu wybitnych osobistości, m.in.: historyka Szymona Askenazego, twórcy języka esperanto Ludwika Zamenhofa, aktorki i założycielki warszawskiego Teatru Żydowskiego Estery Racheli Kamińskiej, malarza Aleksandra Lessera, poety Bolesława Leśmiana, publicysty i działacza socjalistycznego Szymona Anskiego oraz pisarza Juliana Stryjkowskiego. Pochowano tu wiele postaci zasłużonych dla polskiej historii, kultury i nauki, polityków, bankierów oraz przemysłowców - znaczących nazwisk w realiach XIX-wiecznej i przedwojennej Warszawy.
Kirkut powstał w Warszawie ponad 200 lat temu - w 1806 roku. W tym czasie na jego terenie zostało pogrzebanych około 250 tys. osób. Początkowo chowani na nim byli jedynie bardziej zamożni Żydzi. Uboższej części społeczności żydowskiej na miejsce pochówku wyznaczono Cmentarz Bródnowski na prawym brzegu Wisły.
W XIX wieku na cmentarzu obowiązywał zakaz przedstawiania postaci ludzkich. Opisujące zmarłego symbole umieszczano na macewach - zakończonych trójkątnie lub półkoliście kamiennych płytach. Dziś w części zreformowanej cmentarza można oglądać monumentalne grobowce i zabytkowe rzeźby o różnorodnej stylistyce.
Obecnie na terenie nekropolii znajduje się również kilka mogił symbolicznych, jak np. Janusza Korczaka, który wraz ze swoimi wychowankami z Żydowskiego Domu Dziecka zginął w Treblince, oraz Pomnik Pamięci Dzieci - Ofiar Holokaustu. (PAP)
mce/ mhr/