Warszawski sąd ma zająć się we wtorek apelacjami w sprawie skazanych na kary po dwa lata bezwzględnego więzienia byłych gen. SB Władysława C. i Józefa S. Obaj zostali nieprawomocnie uznani za winnych bezprawnych powołań opozycjonistów do wojska w stanie wojennym.
Odwołania w tej sprawie złożyły zarówno prokuratura IPN, jak i obrona obydwu skazanych w I instancji. Rozprawę odwoławczą wyznaczono w warszawskim sądzie okręgowym 5 listopada na godz. 11. Nie wiadomo, czy sąd ogłosi wyrok już we wtorek, czy odroczy jego publikację.
Wyrok I instancji zapadł przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa 22 lutego ub.r. Sąd ten uznał m.in., iż zamiarem oskarżonych było naruszenie podstawowych praw człowieka do tworzenia związków zawodowych, przystępowania do związków i prawa do strajku.
W grudniu ub.r. apelacje dotyczące całości wyroku sądu I instancji złożyli obrońcy obu oskarżonych - obecnie prawie 95-letniego C. i niemal 86-letniego S. Dotyczą one m.in. sprawy przedawnienia oraz wymiaru kar. Z kolei prokuratura IPN wniosła apelację w zakresie opisu przypisanego oskarżonym czynu. Chodzi m.in. o to, czy oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu ze sobą - sąd I instancji nie zakwalifikował w ten sposób działań oskarżonych, a chce tego IPN.
Pion śledczy IPN prowadził postępowanie w tej sprawie od 2008 r., wszczął je po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych z obozu w Chełmnie. Ówcześni opozycjoniści, którzy trafili na "ćwiczenia" wojskowe, występowali w procesie jako oskarżyciele posiłkowi.
Na przełomie 1982-83 opozycjoniści powołani na ćwiczenia wojskowe spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; dostali stare buty i mundury; zlecano im też różne - najczęściej nieprzydatne - zadania, jak np. kopanie rowów. Według IPN, warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych.
Genezy powołań działaczy opozycyjnych do wojska należy upatrywać w sytuacji, jaka zaistniała w miesiącach po 13 grudnia 1981 r. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego działalność NSZZ Solidarność została zawieszona i internowano czołowych działaczy, ale związek nie został formalnie zdelegalizowany. Jednocześnie struktury związku podjęły działalność w podziemiu. 8 października 1982 r. Sejm PRL uchwalił nową ustawę o związkach zawodowych, która definitywnie rozwiązywała wszystkie związki zawodowe istniejące przed 13 grudnia 1981 r., w tym Solidarność. W odpowiedzi podziemne władze związku zaapelowały o przeprowadzenie 10 listopada 1982 r. ogólnopolskiego strajku.
Z ustaleń historyków wynika, że od 5 listopada 1982 r. do 3 lutego 1983 r. na "trzymiesięczne szkolenie wojskowe w ramach służby czynnej" trafiło około 1450 związkowców Solidarności i opozycjonistów - w tym 304 do "obozu" w Chełmnie.
Prokuratura IPN w tej sprawie podnosiła m.in., że gen. C. w październiku 1982 r. jako szef SB na telekonferencji z udziałem m.in. wojewódzkich komendantów MO wskazywał, że można wcielać opozycjonistów do czynnej służby wojskowej lub powoływać na okresowe ćwiczenia. Z kolei gen. S., wówczas dyrektor Departamentu V MSW - jak wskazywał IPN - 21 października 1982 r. skierował szyfrogram do zastępców komendantów wojewódzkich ds. SB, w którym zapisano m.in., by "wytypować osoby rekrutujące się głównie z dużych zagrożonych zakładów pracy - podejrzanych o: 1) inspirowanie i organizowanie ostatnich strajków i zajść ulicznych, 2) aktywne występowanie przeciwko tworzeniu nowych związków zawodowych, 3) czynną wrogą działalność, np. druk, kolportaż, łącznikowanie, itp. - a nienadających się z różnych powodów do internowania lub zatrzymania".
W marcu 2015 r. - gdy proces ten ruszał przed sądem rejonowym - oskarżony C. nazwał zarzut "absurdalnym" i "pozbawionym podstaw" oraz "wielce krzywdzącym i niesprawiedliwym". Natomiast S. mówił, że idea powołania "kompanii polowych" powstała w wojsku. Podkreślał, że nie znał poglądów ani działalności osób pokrzywdzonych i zaprzeczał zarzutowi, by "jego intencją było prześladowanie tych osób". (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ robs/