Szczątki co najmniej czterech mężczyzn, którzy najprawdopodobniej zostali straceni w 1946 r. w Białymstoku, znaleźli w lesie koło Olmont specjaliści z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, którzy w piątek zakończyli tam część prac poszukiwawczych – informuje PAP wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk.
Prace poszukiwawczo-archeologiczne będą w tym lesie jeszcze kontynuowane, ale nie wiadomo dokładnie kiedy - dodał prof. Szwagrzyk.
Kierujący Biurem Poszukiwań i Identyfikacji Szwagrzyk, który uczestniczył w tych pracach, powiedział, że wstępnie można ocenić, że znaleziono szczątki co najmniej czterech młodych mężczyzn, a także znajdujące się przy tych szczątkach przedmioty osobiste takie jak medaliki, krzyżyki, guziki, ale także łuski i pociski z broni z 1946, 1944 i 1945 r.
Szczątki są zniszczone, znajdowały się w miejscu dawnego żwirowiska. "To miejsce już na pewno kiedyś zostało przez kogoś odnalezione, było zniszczone, szczątki są zniszczone, więc widzimy na pewno ingerencję człowieka. Bardzo możliwe, że ci, którzy korzystali ze żwirowni kiedyś, przypadkowo nawet, nie mówię, że intencjonalnie, natrafili, kopiąc żwir, na szczątki ludzkie i stąd te zniszczenia" - powiedział Szwagrzyk.
Wiceprezes IPN zauważa, że to, ze przy szczątkach znaleziono łuski i pociski może oznaczać, że ofiary zostały zamordowane, zabijane na miejscu, w lesie koło Olmont, a nie np. zamordowane przez UB w białostockim więzieniu i wywiezione do tego lasu. Przypomniał, że z dostępnych relacji wielu świadków wiadomo, że ten las był miejscem, w którym UB wykonywało "szereg egzekucji", szczątki ludzkie znajdowano tam już wcześniej.
"Wiedza o lesie olmonckim pochodzi z relacji świadków, wielu ludzi. Wielu widziało pewne transporty samochodowe, na skrzyniach samochodów wiezionych więźniów, ludzi w koszulach, ludzi w mundurach, słyszano strzały, widziano silne eskorty UB, które za takimi samochodami podążały, czy przed takimi samochodami" - podkreśla wiceprezes IPN.
W jego ocenie, z tych właśnie powodów przebadany powinien być cały las olmoncki, bo kolejne przeprowadzone tam prace potwierdzają, że ma on - jak to określił- jeszcze "wiele mrocznych tajemnic", a na podstawie dostępnych relacji można oceniać, że takich miejsc gdzie znajdują się ludzkie szczątki jest bardzo wiele.
"Ubecy nie mieli jednego miejsca w lesie olmonckim, do którego przywozili skazańców i zabijali. Traktowali bowiem las olmoncki jako pewien obszar, gdzie dokonywano zabójstw" - powiedział Szwagrzyk. "Zapewniam, że będziemy te działania w lesie olmonckim kontynuowali, nie potrafię jeszcze powiedzieć, kiedy to nastąpi" - dodał.
Jak podawał wcześniej białostocki IPN, w 1946 roku teren leśny położony między Białymstokiem, Olmontami i Hryniewiczami był miejscem wykonywania wyroków śmierci, orzeczonych m.in. przez białostocki sąd wojskowy. Dostępne przekazy wskazują również na dokonywane tam zabójstwa (bez wyroków sądowych) w 1945 roku przez NKWD, oraz późniejsze - przez UB. Latem i jesienią 1946 roku grzebano tam też zwłoki ofiar z więzienia karno-śledczego w Białymstoku oraz Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.(PAP)
autor: Izabela Próchnicka
kow/ itm/