Wiosną przyszłego roku ma zakończyć się wyznaczanie na terenie ośmiu województw szlaku Wschodnioeuropejskiego frontu I wojny światowej. Szlak ma być atrakcją turystyczną na skalę podobną jak francuskie Verdun, gdzie stoczono jedną z największych bitew tej wojny.
W regionie łódzkim szlak poświęcony jest głównie Bitwie Łódzkiej z 1914 r. - również jednej z najkrwawszych i największych podczas I wojny światowej. W sobotę mija setna rocznica zakończenia bitwy, w której zginęło w sumie 110 tys. żołnierzy wojsk rosyjskich i ok. 90 tys. żołnierzy wojsk niemieckich.
Inicjatorzy stworzenia szlaku Wschodnioeuropejskiego frontu I wojny światowej liczyli, że uda się zrealizować ten pomysł jeszcze w tym roku, kiedy obchodzona była setna rocznica wybuchu I wojny światowej. Ostatecznie szlak ma powstać wiosną 2015 roku – zapewnił PAP jego pomysłodawca Michał Jagiełło - dziennikarz, tłumacz literatury rosyjskiej, a obecnie pracownik wydziału turystyki urzędu marszałkowskiego w Łodzi.
"W Europie zachodniej obchody stulecia I wojny będą trwały do 2018 r. Nie będziemy gorsi. Tym bardziej, że za cztery lata obchodzimy 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Wtedy o Polsce i naszym froncie I wojny światowej będzie głośno na całym kontynencie" - uważa Jagiełło.
Utworzenie szlaku zajęło pięć lat - w 2009 r. z inicjatywy marszałka województwa łódzkiego włodarze ośmiu województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, mazowieckiego, łódzkiego, świętokrzyskiego, lubelskiego, podkarpackiego i małopolskiego podpisali list intencyjny w tej sprawie. Okazało się jednak, że utworzenie wspólnego szlaku nie jest proste. Na początek trzeba było wybrać wspólne logo, uzgodnić wygląd tablic informacyjnych, dokonać swoistego "remanentu" śladów I wojny na ziemiach polskich (cmentarzy, twierdz, zachowanych okopów czy zabytków techniki).
"W Europie zachodniej obchody stulecia I wojny będą trwały do 2018 r. Nie będziemy gorsi. Tym bardziej, że za cztery lata obchodzimy 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Wtedy o Polsce i naszym froncie I wojny światowej będzie głośno na całym kontynencie" - uważa Michał Jagiełło.
W najlepszej sytuacji były województwa podkarpackie i małopolskie, gdzie szlak I wojny już od lat 90. przyciąga turystów. W innych regionach trzeba było zaczynać wszystko od zera, bowiem nikt nie myślał o I wojnie jako produkcie turystycznym. "Działania te wymagały i wciąż wymagają pieniędzy. Trzeba było toczyć prawdziwą +wojnę o wojnę+, żeby w budżetach wojewódzkich zarezerwowano środki na szlak. Nie było to łatwe" - dodał Jagiełło.
W ciągu pięciu lat wszystkie województwa wytyczyły przebieg szlaku na swoim terenie. Udało się skoordynować połączenia na granicach województw, uzgodnić trasy chronologicznie, bowiem front na terenie Polski przesuwał się od 1914 do 1916 roku, opracować i wydać mapy, foldery i przewodniki. Dopięto sprawę znakowania na całej długości szlaku, które zakończy się wiosną 2015 r. Na szlaku na brązowych tablicach pojawia się biały napis "Front Wschodni 1914-1918".
Tylko na terenie województwa łódzkiego szlak liczy ponad 300 kilometrów (w sumie ma liczyć prawie 2,5 tys. km). W Łódzkiem prowadzi przez miejsca związane z "Operacją Łódzką" z jesieni 1914 r. i wzdłuż frontu na rzece Rawce, gdzie walki toczyły się do maja 1915 r. Obejmuje miejsca i obiekty, do których turysta może dostać się samochodem.
Prowadzi od Żarnowa i Opoczna poprzez m.in. Inowłódz, Piotrków Trybunalski, Rzgów, Łódź, Pabianice, Łask, Konstantynów, Gałków, Rawę Mazowiecką i Skierniewice do Bolimowa, miejsca pierwszego na froncie wschodnim użycia gazu bojowego w 1915 r. Główna trasa szlaku pozwala zwiedzić 56 obiektów: cmentarze wojenne, zachowane okopy, miejsca walk, muzea, a także Rogowską Kolej Wąskotorową, zbudowaną w 1915 r. przez Niemców na potrzeby frontu.
Według Jagiełły na całym polskim szlaku mamy się czym pochwalić. Są twierdze w Przemyślu, w Modlinie i w Dęblinie. Podkarpackie, które było terenem bitwy pod Gorlicami, ma pięknie zagospodarowany szlak cmentarzy z I wojny, a Podlaskie - twierdzę w Osowcu zwaną rosyjskim Verdun.
Jednak, żeby szlak zainteresował turystów, trzeba dać im nie tylko możliwość zwiedzania cmentarzy. Turysta musi też znaleźć rozrywkę, atrakcje, odpoczynek i to - zdaniem Jagiełły - kolejne wyzwanie. "Sam szlak to pusta butelka. Wszystko zależy od tego, czym ją napełnimy. To pole do popisu dla gmin, powiatów, władz lokalnych, organizacji pozarządowych i wszystkich ludzi z pomysłem" - zaznaczył.
Trwają działania promujące szlak I wojny. Niemcy, Austriacy i Rosjanie walczyli ze sobą, ale na terenie Polski. U siebie wojny nie mieli. Żeby się z nią spotkać, muszą przyjechać do Polski, ale wcześniej - muszą się o niej dowiedzieć. Podobnie jak Francuzi, Belgowie czy Anglicy. "Tu pomocą służy głównie internet. Coraz więcej ludzi pyta o swoich przodków poległych na terenie Polski podczas I wojny światowej, chce przyjechać na ich groby" - wyjaśnił pomysłodawca szlaku.
28 października w archikatedrze łódzkiej zorganizowano Nieszpory Ekumeniczne w intencji poległych w "Bitwie Łódzkiej" pod przewodnictwem prymasa Polski abpa Wojciecha Polaka. Obchody stulecia wybuchu I wojny odbywały się w ponad 70 gminach województwa łódzkiego. Organizowano wycieczki i rajdy, nie zabrakło wystaw okolicznościowych, specjalnych lekcji historii i akcji porządkowania cmentarzy wojennych.
11 grudnia w ambasadzie Federacji Rosyjskiej ma się odbyć promocja książki o "Operacji Łódzkiej", a po woj. łódzkim przez cały 2015 r. będzie wędrować wystawa poświęcona tamtym wydarzeniom, zorganizowana wspólnie 11 muzeów regionalnych - zapowiedział Jagiełło.
"Operacja Łódzka" w listopadzie 1914 roku była jedną z największych bitew manewrowych I wojny światowej. Brało w niej udział niemal 600 tys. żołnierzy, zginęło ok. 200 tys. - 110 tys. żołnierzy armii rosyjskiej, 90 tys. z armii niemieckiej, w tym bardzo wielu Polaków, którzy walczyli w armiach zaborców przeciwko sobie. W okolicach Łodzi znajduje się niemal 180 cmentarzy z tego okresu, na których pochowani są żołnierze wszystkich stron konfliktu. (PAP)
szu/ mab/