Polska jest gotowa do współpracy z Rosją, jednak nie dostrzega z jej strony wzajemności i gotowości do dialogu - powiedział szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski dziennikowi "Kommiersant"; obszerny wywiad dotyczy także kwestii historycznych i spraw gazowych.
"Ze strony polskiej jest gotowość do współpracy: na początku 2016 roku, praktycznie zaraz po mojej nominacji, wysłałem do Moskwy wiceministra Marka Ziółkowskiego w celu przedyskutowania kwestii współpracy dwustronnej i bezpieczeństwa. Miałem nadzieję, że to stanie się przełomem" - przypomniał minister w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie.
Jednak, jak zauważył, mimo kolejnych wizyt w Moskwie wiceszefów polskiego MSZ, Ziółkowskiego i Joanny Wroneckiej, "na razie nikt nie skorzystał ze skierowanego do Moskwy zaproszenia dla wiceministrów do odwiedzenia Warszawy".
Według Waszczykowskiego, Polska starała się również ze swej strony wznowić pracę dwustronnej Grupy do Spraw Trudnych. "Wzajemności i gotowości do dialogu nie widzimy również tutaj" - wskazał szef polskiej dyplomacji. Wyjaśnił, że niedawno ambasador Rosji w Warszawie Siergiej Andriejew "potwierdził nam, że strona rosyjska nie jest gotowa do odnowienia tego formatu współpracy".
Waszczykowski wyraził nadzieję na to, że we wrześniu w kuluarach Zgromadzenia Ogólnego ONZ dojdzie do jego spotkania z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem.
Szef MSZ zauważył w wywiadzie, że Polska jest gotowa "również dalej kupować gaz z Rosji, ale po konkurencyjnej cenie". Podkreślił przy tym, że Polska uważa gazociąg Nord Stream za "instrument polityczny po to, by najpierw obejść Europę Środkową, a potem - być może - odłączyć nam gaz". Przypomniał, że dostawy gazu były już wykorzystywane jako oręż polityczny wobec Ukrainy i Białorusi. "Niekiedy podejrzewamy, że może być on użyty również przeciwko Polsce" - podkreślił.
Waszczykowski przedstawił w wywiadzie zabiegi podejmowane przez Warszawę w sferze dywersyfikacji dostaw gazu i podkreślił, że za około pięć lat Polska będzie "przynajmniej mniej uzależniona od rosyjskiego gazu, a być może w ogóle od niego niezależna".
Minister wyjaśnił, że znajdujące się w Polsce groby i cmentarze żołnierzy sowieckich "są chronione przez prawo międzynarodowe, państwo polskie oraz umowy dwustronne". "Nie burzymy pomników w miejscach pochówku. Jednak władze lokalne mogą wyburzyć znaki dominacji sowieckiej: czerwone gwiazdy, sierp i młot" - tłumaczył.
Polska będzie się starała wnieść swój wkład w rozwiązanie konfliktu na Ukrainie, jednak - jak podkreślił Waszczykowski, "nie ma takiego pojęcia, jak +kryzys na Ukrainie+, a jest konflikt rosyjsko-ukraiński wywołany przez Rosję". Odnosząc się do sytuacji na Ukrainie, szef MSZ zaznaczył, że konflikt ten "podgrzewa nastroje antyrosyjskie na całym terytorium" tego kraju, jednak - zaznaczył - "nie widzimy wzrostu nacjonalizmu, w tym antypolskiego".
Minister wyjaśnił, że znajdujące się w Polsce groby i cmentarze żołnierzy sowieckich "są chronione przez prawo międzynarodowe, państwo polskie oraz umowy dwustronne". "Nie burzymy pomników w miejscach pochówku. Jednak władze lokalne mogą wyburzyć znaki dominacji sowieckiej: czerwone gwiazdy, sierp i młot" - tłumaczył.
"Jeśli są to pomniki na cmentarzach, to są one pod ochroną. Jeśli nie - to dlaczego mielibyśmy je cenić? To Związek Sowiecki przyczynił się do rozpoczęcia II wojny światowej podpisawszy pakt Ribbentrop-Mołotow i atakując nas od wschodu we wrześniu 1939 roku. Jesteśmy wdzięczni za wyzwolenie od okupacji nazistowskiej w 1945 roku. Jednak potem przez kolejne 45 lat armia sowiecka dyktowała, kto będzie rządzić Polską i nie była to władza wybrana przez Polaków. I właśnie ta władza ceniła sowiecką symbolikę w polskich miastach" - podkreślił Waszczykowski.
W nieco szerszej wersji wywiadu na stronie internetowej szef MSZ zaznaczył, że "żadne przepisy międzynarodowe ani porozumienia dwustronne nie chronią tego rodzaju pomników".
Mówiąc o obecności w Polsce około 5 tys. żołnierzy NATO, minister zaznaczył, że są to siły pozwalające uniknąć "sytuacji, którą obserwowaliśmy trzy lata temu na Krymie, gdzie nieoczekiwanie pojawili się jacyś wojskowi bez znaków rozpoznawczych". Przypomniał też w kontekście obecności sił NATO, że doktryna Sojuszu ma charakter obronny.
"Uczciwie przyznaję: ciężko jest sąsiadować z Rosją, ze względu na zagrożenia wojskowe, prowokacje na Morzu Bałtyckim i Morzu Czarnym. Jednak z drugiej strony, jest to sąsiedztwo obiecujące, Rosja jest ogromnym rynkiem. Gdyby w Rosji był u władzy rząd demokratyczny i gotowy do współpracy z UE, to byłaby to dla nas idealna sytuacja. Jednak, niestety, obecne władze w Moskwie żywią ambicje imperialne, podają w wątpliwość ład międzynarodowy, kwestionują konieczność istnienia NATO i próbują zbudować nową architekturę bezpieczeństwa" - powiedział Waszczykowski.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ mmp/ ap/