To, że komiksy kojarzone są z popkulturą, nie musi wcale ograniczać ich tematyki, dziś opowiadają one najpoważniejsze historie z dziejów - mówi Juliusz Woźny - historyk sztuki, malarz, autor komiksów: o kardynale Bolesławie Kominku, patronie Wrocławia bł. Czesławie i akcji odwetowej oddziału „Zagra Lin” Armii Krajowej.
Woźny jest pracownikiem Ośrodka Pamięć i Przyszłość, samorządowej jednostki gminy Wrocław, która wydała wymienione komiksy.
PAP: Jak zrodził się pomysł, by przygotować komiksy na tak poważne historyczne tematy?
Juliusz Woźny: Zawsze lubiłem rysować i malować, dlatego marzyłem również o realizowaniu filmów animowanych. Komiks to taka forma kompromisu, ponieważ film wymagałby większych pieniędzy, czasu i umiejętności. A przede wszystkim zespołu. Ja wolę pracować samodzielnie, więc zaproponowałem moim przełożonym, że narysuję komiks, którym będzie można spopularyzować określone wydarzenie. Tematy są poważne, ale to wcale nie oznacza, że muszą to być nieciekawe historie. Ośrodek Pamięć i Przyszłość organizuje wiele różnych projektów edukacyjnych, komiksy mają być dobrą formą dotarcia przede wszystkim do młodego pokolenia.
PAP: Czyli założyliście, że młodzi ludzie już nie czytają?
Juliusz Woźny: Myślę, że czytają, tylko coś innego niż moja generacja. Jaki nastolatek dziś śledzi losy Winnetou w wersji książkowej? W najpopularniejszych komiksach odnajdziemy wiele znajomych fabuł i motywów, to stare historie w nowym, bardziej atrakcyjnym sztafażu. Poza tym forma komiksu nie jest nowym pomysłem, przecież już na ścianach średniowiecznych kościołów również w taki uproszczony, popularny sposób prezentowano ważne treści. Można powiedzieć, że droga krzyżowa to również swoisty komiks, zamknięty w czternastu aktach. Ja w swoich komiksach chcę pokazać wydarzenia mało znane i przypomnieć postacie, które także dziś mogą być dla nas ciekawe.
Juliusz Woźny: Myślę, że podjęcie w tej formie m.in. tematyki Westerplatte, Monte Cassino czy Powstania Warszawskiego nie ujmuje powagi tym wydarzeniom historycznym. Raczej przyciąga uwagę czytelnika - zwykle młodego - i może spowodować większe zainteresowanie. A jeśli nie, to przynajmniej w jakiś stopniu wypełni lukę w wiedzy historycznej danej osoby.
PAP: Czy jednak forma komiksu nie upraszcza historii?
Juliusz Woźny: To, że komiks kojarzony jest z popkulturą, nie musi wcale ograniczać jego tematyki. Jesteśmy przyzwyczajeni, że bohaterami komiksowych opowieści są Batman lub Superman, ale gdy stają się nimi papież, święty, czy bohater podziemia zamęczony przez komunistów, możemy odczuwać zaskoczenie czy wątpliwości. Czy są one uzasadnione? Dziś komiksy opowiadają najpoważniejsze historie z dziejów. Myślę, że podjęcie w tej formie m.in. tematyki Westerplatte, Monte Cassino czy Powstania Warszawskiego nie ujmuje powagi tym wydarzeniom historycznym. Raczej przyciąga uwagę czytelnika - zwykle młodego - i może spowodować większe zainteresowanie. A jeśli nie, to przynajmniej w jakiś stopniu wypełni lukę w wiedzy historycznej danej osoby.
PAP: Dlaczego pierwszymi bohaterami komiksów zostali akurat kardynał Kominek i błogosławiony Czesław?
Juliusz Woźny: Bo to bardzo wrocławskie postacie, ważne w historii miasta. Obaj są przybyszami, wrocławianami z wyboru, jak wszyscy ci, którzy przybyli tu po II wojnie światowej. Obaj kochają swoją nową małą ojczyznę i są dla niej gotowi wiele poświęcić, a ich życiorysy to gotowe scenariusze właśnie na komiksy. Zarówno kardynał jak i dominikanin są jak najbardziej warci propagowania. To ludzie, którzy służyli prawdziwym wartościom. Tak uznałem i chciałem to udowodnić.
PAP: Na ile pańskie komisy są wierne historycznym faktom? Czy trzeba było uruchomić wyobraźnię i poprawić historię, żeby były one bardziej atrakcyjne?
Juliusz Woźny: W przypadku komiksu „Orędzie” o kardynale Kominku staraliśmy się, wraz ze współautorem scenariusza dr. Wojciechem Kucharskim, trzymać wiernie faktów. Oczywiście komiks nie jest tym medium, które przekaże dokładnie całą złożoną sytuację. Opowiadamy w nim o kulisach powstania słynnego listu polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 r. Służba Bezpieczeństwa prześladowała duchownych i prowadziła akcję, która miała doprowadzić do ich kompromitacji oraz zastraszenia.
Przy legendzie o najeździe Mongołów, którą nazwałem „1241”, mogłem sobie poszaleć. To przecież legenda – więc dodałem love story, żeby uatrakcyjnić fabułę. Nie przejmowałem się też zanadto wiernością historyczną i niektórzy rycerze mają zbroje płytowe, znacznie późniejsze od trzynastowiecznych, ale bardzo atrakcyjne wizualnie.
PAP: A trzecia historia z czasów II wojny światowej o akcji odwetowej oddziału „Zagra Lin” w niemieckim Breslau?
Juliusz Woźny: „Odwet. Breslau 1943”, narysowany na podstawie scenariusza Leszka Budrewicza, jest świetnym przykładem popularyzowania historii właśnie poprzez formę komiksu. Opowiada o mało znanym oddziale Armii Krajowej „Zagra-Lin”, który przeprowadzał zamachy na terenie III Rzeszy, m.in. na wrocławskim dworcu kolejowym.
Mało kto wie, że ten oddział, dowodzony przez porucznika Bernarda Drzyzgę, dokonał też trzech zamachów w samym Berlinie. Nigdy żaden z członków „Zagra-Lina” nie został zdekonspirowany, również po II wojnie światowej. Po zamachach Niemcy byli bezradni, nie mogli przecież w akcie zemsty rozstrzelać mieszkańców swoich miast, jak to czynili na terenach okupowanych. Porucznik Drzyzga po wojnie żył wiele lat na emigracji w Anglii, gdzie utrzymywał się z udzielania lekcji języka niemieckiego i nie chwalił się swoimi dokonaniami.
PAP: O czym będzie kolejny komiks, który podobno już jest w przygotowaniu?
Juliusz Woźny: To historia współczesna, opowiadająca o „Solidarności Walczącej”, najbardziej radykalnym i wyrazistym skrzydle ruchu „Solidarność”, który zrodził się w 1980 r. Była to najbardziej brawurowa część opozycji, jak wiadomo działacze „SW” najdłużej ukrywali się w podziemiu, montowali nadajniki radiowe, kolportowali konspiracyjne wydawnictwa i nie godzili się na porozumienie z komunistami. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale postaram się, by komiks był dramaturgicznie atrakcyjny i oddawał historyczną prawdę.
Rozmawiał Roman Skiba (PAP)
***
Ośrodek "Pamięć i Przyszłość" powstał w 2007 r. z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i jest miejscem, w którym dokumentowana i popularyzowana jest wiedza przede wszystkim o powojennej historii Wrocławia i Dolnego Śląska. Od 2009 r. jest jednostką samorządową Wrocławia. Przez sześć lat ośrodek zrealizował ponad 100 projektów poświęconych powojennej historii Polski. Są to m.in. publikacje, wystawy, produkcja dziewięciu filmów dokumentalnych, historyczne gry miejskie, akcje zbierania pamiątek i wspomnień od przesiedleńców ze Wschodu.