Dziesięć osób wyruszyło w czwartek w liczącą 70 km trasę Marszu Pamięci z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego. Jego inicjator Jan Stolarz powiedział, że chcą w ten sposób przypomnieć o ofiarach ewakuacji więźniów Auschwitz, przeprowadzonej przez Niemców 74 lata temu.
"Idziemy, żeby przypomnieć o tych wszystkich bezbronnych ofiarach, a zarazem, by ukazywać, jaki los człowiek człowiekowi może zgotować. Kiedyś odwiedziłem Muzeum Auschwitz. Zauważyłem w nim karteczkę, na której ktoś napisał: +Żyjemy dopóki żyją ci, którzy o nas pamiętają+. To jest nasze motto" – powiedział Jan Stolarz w rozmowie z PAP.
Marsz wyruszył spod bramy z napisem "Arbeit macht frei" w byłym niemieckim obozie Auschwitz. W pierwszym dniu piechurzy dotrą do Miedźnej. Będą szli cztery dni, m.in. przez Pszczynę, Studzionkę i Jastrzębie Zdrój. Na tej trasie w styczniu 1945 r. zginęło ok. 600 więźniów.
Podczas Marszu uczestnicy oddadzą hołd ofiarom, które spoczywają na cmentarzach rozsianych na szlaku między Oświęcimiem i Wodzisławiem. Spotkają się też z uczniami okolicznych szkół, by przybliżyć im historię. Większość spośród uczestników Marszu to mieszkańcy Śląska.
Ewakuacja Auschwitz została przygotowana przez Niemców pod koniec 1944 r. w obliczu zbliżającej się armii sowieckiej. Kolumny więźniów miały się składać wyłącznie ze zdrowych i silnych ludzi, którzy podołają trudom długiego marszu. Wśród ewakuowanych znalazło się jednak sporo chorych. Obawiali się, że pozostanie w obozie będzie oznaczało śmierć. Ewakuowano także dzieci.
Niemcy między 17 a 21 stycznia 1945 r. wyprowadzili z Auschwitz i podobozów ok. 56 tys. więźniów, których skierowali głównie do obozów w Rzeszy. Trasy marszów wiodły do Wodzisławia i Gliwic. Najdłuższą, która liczyła 250 km, pokonało 3,2 tys. więźniów z podobozu w Jaworznie. Szli do KL Gross Rosen na Dolnym Śląsku. Kolumny konwojowali uzbrojeni esesmani.
Podczas marszów zginęło co najmniej 9 tys. więźniów. Istnieje prawdopodobieństwo, że liczba ta mogła sięgnąć nawet 15 tys. osób. Ofiary umierały z zimna, zmęczenia lub od niemieckich kul.
Mieszkańcy miejscowości położonych na trasie Marszów - Polacy i Czesi - pomagali więźniom, którzy zdołali zbiec z marszu. Ukrywali ich i karmili.
Więźniowie, którzy przetrwali marsz do Wodzisławia lub Gliwic, wywożeni byli - pomimo przenikliwego chłodu - otwartymi wagonami kolejowymi do obozów Mauthausen i Buchenwald. Wielu spośród tych, którzy przeżyli Marsze Śmierci, zginęło w obozach w głębi Rzeszy.
W kompleksie KL Auschwitz hitlerowcy pozostawili ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów. 27 stycznia 1945 r. wyzwolili ich żołnierze Armii Czerwonej. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/