Jako wielkiego poetę, ale też wspaniałego tłumacza i doskonałego eseistę wspomina zmarłego w piątek w Bostonie Stanisława Barańczaka poeta Adam Zagajewski.
„Stanisław Barańczak był taką kometą, która wtargnęła na niebo polskiej literatury pod koniec lat 60. Bardzo wcześnie był zauważony jako ogromny talent. Przede wszystkim jako poeta, potem także jako wspaniały tłumacz, doskonały eseista.
Był też, jak wiemy, niezwykle odważnym działaczem Komitetu Obrony Robotników, a później wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie objął bardzo zaszczytne stanowisko profesora literatury polskiej na Uniwersytecie Harvarda.
Jego poezja zmieniała się: na początku miała charakter lingwistyczny, formalistyczny, potem stała się poezją opozycyjną, przemówiła do bardzo wielu ludzi. Później, kiedy Barańczak był już udręczony przez chorobę, ta poezja stała się bardziej kameralna, personalna: dla mnie może najwspanialsza właśnie w tym późnym okresie, chociaż to nie odbiera wartości tym wcześniejszym wierszom.
Myślę, że Barańczak spełnił się jako poeta i jako tłumacz. Chociaż ta choroba przecięła jego życie i nie pozwoliła mu na długą twórczą starość, odebrała to, co mógłby nam on ofiarowywać jeszcze przez wiele lat, ale to nie jest niespełniony autor. To wielki poeta i wspaniały intelektualista, który całą mocą pokazał swój talent, więc jego głos już chyba na zawsze wpisał się w literaturę polską. Dziś żałujemy tego odejścia, ale też wiemy, że Barańczak dał nam miarę swojego talentu”. (PAP)
aks/ malk/