Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uniewinnieni od zarzutu znieważenia znaku Polski Walczącej troje działaczy "Zielonych". Wyrok nie jest prawomocny.
Podczas marszu w obronie praw kobiet - Marszu Godności 18 czerwca 2016 r. działacze Zielonych nieśli zielony transparent ze znakiem Polski Walczącej, z dodanymi na końcach kotwicy symbolami płci oraz hasłem "Nie-podległa". Groziła im grzywna. Sprawę o znieważenie symbolu PW wniosła do sądu policja z zawiadomienia jednego z internetowych kanałów informacyjnych.
Sąd uniewinnił zarówno przewodniczącą "Zielonych" Małgorzatę Tracz, jak i autorkę transparentu Elżbietę Hołoweńko oraz działacza Marcin Krawczyka (wszyscy zgodzili się na ujawnianie swoich danych). Transparent wykonany został w 2013 r. na "Manifę" i był używany podczas wielu demonstracji - tłumaczyli aktywiści.
Podczas rozpoczętej w sierpniu rozprawy oraz w swoim czwartkowym wystąpieniu "Zieloni" podkreślali, że transparent, podobnie jak i znak Polski Walczącej, ma dla nich ogromne znaczenie i jest odzwierciedleniem "przekonań i walki o prawa kobiet". Ma też pokazywać - jak mówili - równość kobiet i mężczyzn.
Sędzia Łukasz Biliński uzasadniając uniewinniający wyrok podkreślił, że nie było intencji znieważenia symbolu PW. Przypomniał, że w wyjaśnieniach przed sądem oskarżeni zapewnili, że otaczają znak PW czcią i szacunkiem, a transparentem chcieli podkreślić wagę sprawy walki o prawa kobiet oraz równe prawa kobiet i mężczyzn.
Zaznaczył, że Tracz nie może być obwiniona o eksponowanie transparentu, ponieważ nie niosła go, a stała obok. Trzymali go podczas demonstracji Hołoweńko i Krawczyk. Co do nich sędzia przypomniał, że przepis mówi o znieważaniu - kto publicznie znieważa znak Polski Walczącej podlega karze grzywny.
Podkreślał, że taki czyn musi być umyślny i mamy z nim do czynienia wtedy, gdy dochodzi do publicznego znieważenia znaku PW. Musi być to działanie skierowane na to znieważenie - sprawca musi działać wprost w celu i zamiarze znieważenia znaku - tłumaczył. Może to też być zamiar ewentualny - działanie godzące się na to, że ze względu na formę i treść może mieć charakter znieważający.
Dla oceny działania obwinionych trzeba stwierdzić, czy doszło do znieważania, czyli w rozumieniu języka potocznego - uwłaczanie, ubliżanie, lżenie, bezczeszczenie, pohańbianie, wyszydzanie, zohydzanie, upokarzanie, wystawianie na pośmiewisko, czy zachowanie, które wyraża pogardę - tłumaczył. Oznacza to jednoznacznie negatywne pobudki, czyli pomniejszanie wartości znaków, czy symboli, deprecjonowanie ich znaczenia.
"Sąd doszedł do przekonania, że nie można uznać, że umyślnie znieważyli znak PW, czyli chcieli, albo godzili się na to, iż ich działania doprowadzą do znieważenia znaku". Umieszczenie znaków płci nie doprowadziło do tego, że miał on wymowę wulgarną, czy prześmiewczą" - zaznaczył. Nie sposób odnaleźć tu zamiaru umniejszenia wartości symbolu Polski Walczącej" - tłumaczył sędzia Biliński.
"To orzeczenie dotyczy konkretnej sprawy, więc nie można czynić uogólnień. Podobne zachowania podejmowane w przyszłości mogą i będą oceniane, i może zdarzyć się tak, że w innych okolicznościach - znak w takiej, lub nieznacznie zmienionej formie, może być oceniony w inny sposób" - zaznaczył. "Nie należy tego wyroku traktować, jako ogólnego rozstrzygnięcia, jak można wykorzystywać i prezentować znak Polski Walczącej" - dodał sędzia.
"Zieloni" po rozprawie podkreślali zadowolenie z nieprawomocnego wyroku. Deklarowali, że symbole narodowe mogą być wykorzystywane przez wszystkich. Nie wykluczyli, że będą używali transparentu podczas innych demonstracji, czy spotkań, choć sąd zwracał uwagę, że to orzeczenie dotyczące tylko tej sprawy.
Autorka transparentu podkreślała, że nigdy nie chciałaby znieważyć, czy ośmieszyć znaku, bo jest on dla niej ogromnie ważny - jej matka i babcia walczyły w Powstaniu Warszawskim.
Zdaniem Hołoweńko większym znieważeniem znaku PW jest umieszczanie go na skarpetkach, czy kijach bejsbolowych i nawoływanie przez to do nienawiści wobec współobywateli.
To nie pierwsza taka sprawa - w maju kielecki sąd skazał jedną z organizatorek „Czarnego Protestu” na dwa tysiące zł grzywny za znieważenie znaku Polski Walczącej. W tym przypadku chodziło o umieszczenie w podstawie kotwicy dwóch kropek, symbolizujących piersi kobiety. W lutym szczeciński sąd uniewinnił w podobnej sprawie inną uczestniczkę „Czarnego Protestu”.
Znak Polski Walczącej jest prawnie chroniony od sierpnia 2014 r. "Znak Polski Walczącej, będący symbolem walki polskiego narodu z niemieckim agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej" - stwierdza ustawa. Podkreślono też, że "otaczanie znaku Polski Walczącej czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej".(PAP)
autor: Aleksander Główczewski
ago/ par/