Leon Lech Beynar uchodził w swoich czasach za jednego z najodważniejszych intelektualistów. Kazimierz Koźniewski tak też interpretował jego pseudonim – Jasienica, czyli „ja się nic a nic nie boję”. 10 listopada mija 115. rocznica jego urodzin.
Był historykiem, publicystą, oficerem Armii Krajowej, żołnierzem 5. Wileńskiej Brygady AK, dowodzonej przez słynnego „Łupaszkę”. W czasach Polski Ludowej pisał wbrew obowiązującym tendencjom, komunistom na przekór. Jego książki cieszyły się ogromną popularnością, jednak za swój opór i niezależność zapłacił wysoką cenę.
Wileńska młodość
Leon Lech Beynar urodził się w Rosji 10 listopada 1909 r. i tam spędził wczesne dzieciństwo. Gdy był nastolatkiem, rodzina Beynarów osiadła na Wileńszczyźnie. W latach 1928–1932 studiował historię na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Działał w słynnym Akademickim Klubie Włóczęgów, niechęcią darzył korporacje. Wbrew temu, co wielu chciałoby myśleć i co zdarza się przeczytać w niektórych opracowaniach, Beynar był daleki od sympatii endeckich. Pozostawał z dala od polityki, deklarował się zaś jako libertyn – rzeczywiście przejawiając skłonności do wolnomyślicielstwa. Był uczniem Mariana Zdziechowskiego i Stanisława Kościałkowskiego.
W latach trzydziestych pracował jako nauczyciel i pisał. W 1935 r. opublikował swoją debiutancką rozprawę „Zygmunt August na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa”. Ważnym polem jego działalności stała się publicystyka, którą można było znaleźć na łamach „Słowa Wileńskiego”, redagowanego przez Stanisława Mackiewicza „Cata”. Podczas studiów poznał przyszłą żonę Władysławę, z którą później miał jedyną córkę – Ewę.
Żołnierz (wyklęty?)
Wydarzenia wojenne i tużpowojenne w dużej mierze zaważyły na karierze Leona Beynara, a potem także na pamięci o nim. Wziął udział w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. Związał się z Armią Krajową na terenie Wileńszczyzny. Działał w Biurze Informacji i Propagandy AK i redagował wydawnictwa konspiracyjne. Wówczas używał pseudonimu „Nowina”. Był redaktorem „Niepodległości”, na której łamach uprawiał publicystykę historyczną. Od 1944 r. redagował również pismo „Pobudka”.
Wydarzenia wojenne i tużpowojenne w dużej mierze zaważyły na karierze Leona Beynara, a potem także na pamięci o nim. Wziął udział w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. Związał się z Armią Krajową na terenie Wileńszczyzny. Działał w Biurze Informacji i Propagandy AK i redagował wydawnictwa konspiracyjne.
W połowie 1944 r. Beynar zaczął pracować w sztabie Okręgu Wileńskiego AK. Brał czynny udział w operacji „Ostra Brama”. Gdy jego oddział w tym samym roku został rozbity przez Armię Czerwoną, na krótki okres został żołnierzem LWP. Z szeregów tego wojska zdezerterował i wstąpił do 5. Wileńskiego Brygady AK, dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza. Dowódca ten widział w Beynarze swego następcę, w razie gdyby jego zabrakło. W wyniku odniesionych ran latem 1945 r. Leon Beynar odszedł z wojska. Przez pewien czas ukrywał się i leczył we wsi Jasienica – najprawdopodobniej to właśnie jest prawdziwe źródło jego późniejszego pseudonimu.
Gdy się wykurował, wyjechał do Krakowa. Tu związał się z redakcją „Tygodnika Powszechnego”. Wówczas właśnie „debiutował” Paweł Jasienica – rozpoznawalny publicysta. Pisał sporo, nie tylko do „Tygodnika”, ale także do „Dziś i jutro”, „Odnowy”, „Przekroju”, „Tygodnika Warszawskiego”. Tę aktywność przerwało jednak aresztowanie w 1948 r. Jako żołnierzowi z „bandy Łupaszki” groził mu najsurowszy wyrok. Został jednak zwolniony. Opuszczając areszt śledczy, usłyszał od funkcjonariusza bezpieki: „Wyjdzie pan na wolność, zobaczymy, czy to się ojczyźnie opłaci”.
Publicysta i historyk w Polsce Ludowej
Po wyjściu na wolność Jasienica pisał nadal. Tym razem nierzadko pod szyldem PAX-u, którego został członkiem. Jego publicystykę można było przeczytać w „Życiu Warszawy”, na łamach „Świata” czy „Przeglądu Kulturalnego”. Miał nie tylko znakomite pióro, lecz także odwagę. Wchodził w ostre spory z piewcami nowego ustroju i zaciekłymi krytykami przedwojennego porządku. Bardzo mocno ścierał się m.in. z Tadeuszem Borowskim, który nie krył swojego entuzjazmu dla komunizmu.
Książki Jasienicy to historia polityczna. Te naszpikowane aluzjami do współczesności, a jednocześnie pisane z pasją opowieści o Polsce w dawnych wiekach przysporzyły Jasienicy popularności, uznania i ogromnego szacunku czytelników. Jako autor tych właśnie dzieł Jasienica po dziś dzień należy do ścisłej czołówki historyków, którzy najbardziej wpłynęli – nie tylko w swoich czasach – na kształt wyobraźni historycznej społeczeństwa polskiego.
Stopniowo jednak Jasienica od spraw współczesnych odchodził w przeszłość. Nie była to jednak ucieczka. Pisana od końca lat pięćdziesiątych trylogia historyczna, na którą złożyły się: „Polska Piastów” (1960), „Polska Jagiellonów (1963) i „Rzeczpospolita Obojga Narodów” (1967–1972), mimo charakteru eseistycznego zastąpiła Polakom bezużyteczne, bo pełne przekłamań i fałszerstw podręczniki historii. Jasienica nie cenił marksizmu, dlatego nie nawiązywał w żaden sposób do „obowiązującej” wówczas wizji dziejów Polski przez pryzmat formacji społeczno-ekonomicznych. Książki Jasienicy to historia polityczna. Te naszpikowane aluzjami do współczesności, a jednocześnie pisane z pasją opowieści o Polsce w dawnych wiekach przysporzyły Jasienicy popularności, uznania i ogromnego szacunku czytelników. Jako autor tych właśnie dzieł Jasienica po dziś dzień należy do ścisłej czołówki historyków, którzy najbardziej wpłynęli – nie tylko w swoich czasach – na kształt wyobraźni historycznej społeczeństwa polskiego.
Był odważny nie tylko jako literat. Wierny własnym przekonaniom, nie krył ich w chwilach próby. Klub Krzywego Koła w okresie, gdy był jego prezesem,. stał się przestrzenią wolnej dyskusji. Dlatego też był prezesem ostatnim, gdyż władze w 1962 r. uznały, że KKK należy zlikwidować. Był jednym z sygnatariuszy Listu 34, protestował przeciwko zdjęciu „Dziadów” z desek Teatru Narodowego w 1968 r. Nie jest zaskoczeniem więc, że znajdował się w polu zainteresowań Służby Bezpieczeństwa. W tej kwestii pozostaje jednak wyjątkową ofiarą bezpieki, która w toku inwigilacji pisarza posunęła się do zaaranżowania drugiego małżeństwa Jasienicy. W 1966 r. związał się z Zofią O’Bretenny, tajną współpracowniczką, gorliwie informującą bezpiekę o wszystkim, co działo się u Jasienicy. Jej podwójne życie stało się wiele lat później przedmiotem wielu artykułów, reportaży, a też zainspirowało Jana Kidawę-Błońskiego do nakręcenia głośnego filmu.
Smutny koniec literata
19 marca 1968 r. w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki do warszawskiego aktywu przemawiał Gomułka, który w swoim wywodzie zawarł następujące zdania: „Jasienica przyznał się, że działał w bandzie Łupaszki i że dopuścił się zarzucanych mu zbrodni. W dniu 3 maja 1949 r. śledztwo przeciwko Jasienicy zostało umorzone z powodów, które są mu znane. Został on zwolniony z więzienia. Należy dodać, że Łupaszko i wielu członków jego bandy zostało aresztowanych i skazanych przez sąd na karę śmierci”.
Wiemy jednak, że żadnego układu nie było, a wyjście na wolność Jasienica zawdzięczał Bolesławowi Piaseckiemu, który wstawił się za nim u Julii Brystygierowej, szefowej V Departamentu MBP. Jasienica starał się dementować pomówienia, wysyłał listy do znajomych, przedstawiając im prawdziwe okoliczności, żonie dyktował swój pamiętnik, którego ukończyć nie zdołał.
Po tym przemówieniu posypały się oszczercze teksty prasowe, atakujące Jasienicę i niepozostawiające żadnych niedomówień. Szczególne „zasługi” na tym polu położył znany działacz narodowy i współpracownik bezpieki, Klaudiusz Hrabyk. Kampania przeciw Jasienicy, rozpętana po insynuacji towarzysza Wiesława, złamała życie pisarza, także dlatego, że w kłamstwa te uwierzyli nie tylko obcy mu ludzie, ale również osoby z nim zaprzyjaźnione od lat. Władysław Bartoszewski wspominał głębokie rozgoryczenie atakowanego, zgnębionego i ciężko chorego historyka, gdy Melchior Wańkowicz go, by przyznał się do swojego układu z bezpieką. Wiemy jednak, że żadnego układu nie było, a wyjście na wolność Jasienica zawdzięczał Bolesławowi Piaseckiemu, który wstawił się za nim u Julii Brystygierowej, szefowej V Departamentu MBP. Jasienica starał się dementować pomówienia, wysyłał listy do znajomych, przedstawiając im prawdziwe okoliczności, żonie dyktował swój pamiętnik, którego ukończyć nie zdołał.
Jasienica zmarł przedwcześnie w siedemdziesiątym roku życia 19 sierpnia 1970 r. Pochowany w rodzinnym grobie na warszawskich Powązkach, spoczął obok zmarłego kilka lat wcześniej ojca i pierwszej żony. Na chwilę, dwa dni po pogrzebie, trumna została przeniesiona do grobowca w Alei Zasłużonych.
Powikłana, pełna trudnych dylematów i poważnych dramatów biografia czeka wciąż na swojego autora, mimo że od śmierci Jasienicy minęło już przeszło pół wieku. Bez wątpienia zasługuje on na pełną opowieść o jego życiu, o dokonaniach, bez sprowadzania go wyłącznie do roli ofiary Służby Bezpieczeństwa.
Autor: Tomasz Siewierski
Źródło: Muzeum Historii Polski
szuk/