Działaczy rodzącej się w latach 70. opozycji władze PRL nie mogły (ze względów politycznych) pozamykać w więzieniach, wobec czego zdecydowały się na ich nękanie. Oznaczało to różnego rodzaju szykany – m.in. zwalnianie z pracy, wyrzucanie ze studiów, zatrzymania na 48 godzin, stawianie przed kolegiami do spraw wykroczeń, pobicia, porwania itd. Ich celem było zniechęcenie danej osoby do – jak to określali rządzący – działalności antysocjalistycznej, ewentualnie ograniczenie jej aktywności na tym polu. W działania takie, co trzeba podkreślić, zaangażowanych było wiele organów państwa (od kierownictwa zakładów pracy i władz uczelni, przez media i administrację państwową, aż po socjalistyczny „wymiar sprawiedliwości”), ale były one głównie domeną Służby Bezpieczeństwa.
Ponieważ władze od 1976 r. za najważniejszego przeciwnika uznawały Komitet Obrony Robotników, więc jego członkowie i współpracownicy (określani przez SB mało pochlebnym mianem „graczy”) stali się głównym celem funkcjonariuszy. Rodzaj zastosowanych wobec nich środków i metod zależał głównie od finezji, pomysłowości i zaangażowania danego esbeka. Do zdecydowanie najczęściej stosowanych należały dwa rodzaje operacji – „list” i „telefon”. Polegały one na nękaniu figuranta (czyli w bezpieczniackim żargonie osoby rozpracowywanej) za pomocą telefonów, czy też listów od „osób życzliwych” lub odwrotnie zawierających ostrzeżenia, pogróżki i insynuacje pod adresem danej osoby oraz członków jej rodziny.
O skali tych działań świadczy fakt, że np. w grudniu 1976 r. i styczniu 1977 r. funkcjonariusze radomskiej bezpieki przeprowadzili 70 rozmów z osobami związanymi z KOR, a w styczniu 1977 r. ich „dzielni” towarzysze z Łodzi 72. Z kolei, jak informowała na początku marca 1977 r., katowicka SB do „graczy” skierowano 84 listy. Niekiedy funkcjonariusze wykazywali się sporą inwencją, np. do Włodzimierza Gromca w Sylwestra 1976 r. wysłano telegram z informacją o rzekomej chorobie jego matki…
Grzegorz Majchrzak: Do zdecydowanie najczęściej stosowanych należały dwa rodzaje operacji – „list” i „telefon”. Polegały one na nękaniu figuranta (czyli w bezpieczniackim żargonie osoby rozpracowywanej) za pomocą telefonów, czy też listów od „osób życzliwych” lub odwrotnie zawierających ostrzeżenia, pogróżki i insynuacje pod adresem danej osoby oraz członków jej rodziny. O skali tych działań świadczy fakt, że np. w grudniu 1976 r. i styczniu 1977 r. funkcjonariusze radomskiej bezpieki przeprowadzili 70 rozmów z osobami związanymi z KOR.
Listy kierowano także do redakcji pism czy gazet (np. „Trybuny Ludu”, organu KC PZPR czy „Polityki”) oraz szeregu instytucji (m.in. Sejmu PRL, Ministerstwa Kultury i Sztuki). Najczęściej były to pisma rzekomych „zwykłych obywateli”, którzy krytykowali działalność KOR. Jednak nie zawsze. W październiku 1976 r. do biur Polskiej Agencji Prasowej oraz Agence France Presse przyniesiono list (w języku polskim i angielskim) zawierający „Oświadczenie w sprawie polityki Partii dotyczącej zezwoleń na wyjazdy zagraniczne”. I choć był on rzekomo sygnowany przez „Polski Komitet na Rzecz Wprowadzenia w Życie Uchwał Konferencji w Helsinkach”, to jak wskazuje jego treść był dziełem SB. Pozornie był to protest przeciwko wykorzystywaniu decyzji o przyznaniu lub odmowie przyznania paszportu, jako z jednej strony represji wobec niepokornych, a z drugiej, jako nagrody dla posłusznych.
Prawdziwym celem był jednak atak na Adama Michnika. Sugerowano, że w zamian za „łaskawość tych, w których rękach jest określenie, kto jest dobry, a kto zły” oraz możliwość podróżowania po świecie mógł on zapłacić „dodatkową cenę”. Niejako przy okazji atakowano go za „pasożytniczy” tryb życia. Pisano m.in.: „Michnik, który sam przedstawia się, jako historyk, częściej bywał na wesołych przyjęciach, niż przeprowadzał szczegółowe badania historyczne w bibliotece. Publiczną tajemnicą były skandaliczne afery miłosne (z córką znanego historyka literatury, z wybitną, lecz starszą od niego o 20 lat aktorką)”…
Służba Bezpieczeństwa sięgała również po inne metody, jak np. rozpuszczanie plotek, do czego szczególnie chętnie wykorzystywała swych różnej maści tajnych współpracowników. I tak np. w lutym 1977 r. rzeszowska SB planowała „na bazie krążących pogłosek” za pomocą swych agentów rozpowszechniać informację o rzekomym sprzeniewierzeniu (w czasie II wojny światowej) pieniędzy pochodzących ze zrzutów przez współzałożyciela KOR, a wcześniej żołnierza Armii Krajowej, Józefa Rybickiego. W tym samym czasie „za pomocą propagandy specjalnej” miano również przedstawiać go „jako tyrana rodziny”. Zdarzały się też zdecydowanie bardziej drastyczne pomówienia.
W przypadku innego współzałożyciela Komitetu Obrony Robotników Antoniego Macierewicza „nieznani sprawcy” powtykali w drzwi wszystkich jego sąsiadów ulotki z informacją, że ma być on rzekomo zboczeńcem seksualnym, a także, iż należy przed nim chronić córki. Z kolei w październiku 1976 r. szereg instytucji kulturalnych otrzymało rzekomy apel Jerzego Andrzejewskiego (z podrobionym podpisem pisarza), w sprawie równouprawnienia mniejszości seksualnych (w tym przypadku homoseksualistów) w Polsce…
Członkom KOR i ich współpracownikom bezpieka próbowała również uprzykrzać życie przez publikowanie atrakcyjnych anonsów w prasie. W przypadku aktorki Haliny Mikołajskiej zamieszczono w „Życiu Warszawy” ogłoszenie o treści: „Z powodu wyjazdu zagranicę na stałe odstąpię szybko mieszkanie”. Z kolei w łódzkiej prasie poinformowano najpierw, że Zofia Gromiec rzekomo oferuje do sprzedaży „skodę lux w stanie idealnym”, a także „pudle czarne”, a potem listę tę poszerzono jeszcze o koty syjamskie z rodowodem.
Funkcjonariusze SB starali się również usuwać opozycjonistów z zakładów pracy, np. Mirosława Chojeckiego wyrzucono (zresztą zgodnie z „obietnicami” esbeków) z Instytutu Badań Jądrowych. Z kolei Wojciech Ziembiński „dziwnym zbiegiem okoliczności” otrzymał jednego dnia (3 lutego 1977 r.) wypowiedzenia w redakcjach trzech pism („Brydża”, „Taternika” i „Kultury Fizycznej”). Tego rodzaju przykłady można byłoby mnożyć.
Osoby zaangażowane w działalność opozycyjną bardzo chętnie również stawiano przed kolegiami do spraw wykroczeń, oczywiście nie stawiając im zarzutów politycznych. Zazwyczaj karano je pod pretekstem naruszenia przez nie porządku publicznego. Wyroki te bywały zresztą punktem wyjścia, pretekstem do innych działań represyjnych. Tak było w przypadku Mirosławy Suskiej, asystentki w Zakładzie Filozofii Marksistowskiej Uniwersytetu Łódzkiego – oskarżono ją o zakłócenie ciszy nocnej. Fakt jej skazania zamierzano wykorzystać do jej zwolnienia z pracy, poczyniono nawet stosowne uzgodnienia z rektorem UŁ.
W razie potrzeby funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa nie wahali się również przed działaniami nękającymi wymierzonymi w członków rodzin opozycjonistów, w tym – co szczególnie obrzydliwe – w ich dzieci, np. utrudniali przyjęcie syna Jacka Kuronia do przedszkola. Czasem esbecy posuwali się również do niszczenia mienia. Najprawdopodobniej ich dziełem było np. oblanie lakierem samochodu, wpuszczenie do środka cuchnącej substancji, pocięcie opon oraz uszkodzenie zapłonu, co groziło wybuchem, samochodu Mikołajskiej. Podobnie zresztą jak zniszczenie zamków w jej mieszkaniu.
Grzegorz Majchrzak: W razie potrzeby funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa nie wahali się również przed działaniami nękającymi wymierzonymi w członków rodzin opozycjonistów, w tym – co szczególnie obrzydliwe – w ich dzieci, np. utrudniali przyjęcie syna Jacka Kuronia do przedszkola.
Rzadziej sięgali po bardziej brutalne metody nękania, takie jak porwania czy pobicia, ale np. 8 października 1976 r. uprowadzono współpracującego z KOR warszawskiego studenta Andrzeja Zdziarskiego. Wywieziono go pod Radzymin, do lasu pod Beniaminowem. Funkcjonariusze, którzy okazali swoje metalowe znaczki, grozili mu fizyczną likwidacją. Ostatecznie jednak pozostawili go późną nocą w lesie. Z kolei w listopadzie 1976 r. esbecy uprowadzili do Zalesia Górnego i próbowali tam przesłuchać Piotra Naimskiego. Tragicznie zakończył się przypadek krakowskiego studenta Stanisława Pyjasa. W kwietniu 1977 r. w gronie krakowskich współpracowników KOR rozpowszechniono spreparowane przez Służbę Bezpieczeństwa listy z informacją o jego rzekomej współpracy z SB, w których to wzywano do fizycznej rozprawy z domniemanym agentem bezpieki. Rano, 7 maja, na klatce schodowej domu przy ulicy Szewskiej, gdzie mieszkał, odnaleziono jego zwłoki.
Ofiary nękania różnie znosiły działania prowadzone przez bezpiekę, np. poddana szczególnie intensywnej obróbce (telefony o różnych porach doby, niszczenie samochodu, groźby pobicia, obrzucanie zgniłymi jajkami w trakcie występów w Teatrze Współczesnym, podrzucanie do garderoby obelżywych liścików) Halina Mikołajska podjęła nawet próbę samobójczą.
Jednak w zdecydowanej większości przypadków nękanie członków i współpracowników KOR (mimo dużego zaangażowania w nie funkcjonariuszy) nie przyniosło większych korzyści, choć z pewnością „graczom” życia nie ułatwiło, stając się jednym z kosztów ich opozycyjnego zaangażowania…
Grzegorz Majchrzak
Źródło: MHP